piątek, 1 kwietnia 2016

Wacław Radziwinowicz w Olsztynie

„Jestem przybyszem z państwa przyszłości”. Zdanie to wypowiedział Wacław Radziwinowicz na wczorajszym spotkaniu z czytelnikami w swoim rodzinnym mieście. Okazją była promocja najnowszej książki byłego korespondenta „Gazety Wyborczej” w Moskwie, czyli „Créme de la Kreml”. Gość Biblioteki Wojewódzkiej w Olsztynie przywołane zdanie odniósł bezpośrednio do obecnych wydarzeń w Polsce. W jego opinii, jako państwo, idziemy obecnie drogą równoległą do naszego wschodniego sąsiada. TVP pod rządami PiS-u to uważny uczeń kremlowskiej telewizji. Zacytował nawet słowa gospodarza publicznego talk show, czyli Jana Pospieszalskiego, który w swoim programie „ma zaszczyt gościć ministra Waszczykowskiego”. Zdaniem Radziwinowicza to urzędnik wysokiego szczebla powinien zabiegać o możliwość prezentacji swoich racji w publicznej telewizji. "Ja się dziwię, dlaczego rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku". To przykład putinowskich praktyk przeniesionych na nasz grunt . Radziwinowicz kontynuował wątek mediów w obu krajach. Pojawiających się na ekranach polityków nazwał „żulikami wielkiej klasy”. Jednakże w przeciwieństwie do rosyjskich, naszym politykom zarzucił brak fantazji. Twórca oddziału „Gazety Wyborczej” na Warmii i Mazurach (1992r.) skomentował swoje wydalenie z Rosji. Nie ukrywał żalu. „Jestem ciekaw, co dalej”, wyznał. Skomentował rządy Putina oparte na gloryfikacji robotników. Przywołał hasło: "Tylko pod robotniczą kurtką bije prawdziwe rosyjskie serce". Inteligencja jest w tym kraju systematycznie spychana na margines. To wszakże nic nowego. „Już Lenin nazwał ją nie sumieniem, ale gównem narodu”. W przestrzeni publicznej funkcjonują pseudoelity. Wyjaśnił ideę podsycania przez Putina lęków przed sąsiadami. W rzeczywistości Rosja może bać się tylko islamistów i tego, czego bała się od zawsze – „smuty”. Określenie to oznacza zamęt, którego ten kraj doświadczył już w przeszłości, chociażby w czasie rewolucji bolszewickiej, czy w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Widać lęk przed kolorową rewolucją. W takiej sytuacji rządy Putina mają się dobrze. Co ważniejsze, w blokach startowych czekają ludzie o zdecydowanie bardziej konfrontacyjnych poglądach. To chociażby Igor Striełkow, bohater wojenny, lider prawicy, człowiek który chce przywrócenia granic z roku 1939. Zmiana dotychczasowego kursu może wynieść takich jak on na szczyty władzy. Radziwinowicz mówił również o zwykłych Rosjanach. O rodakach Bułhakowa, Tołstoja i Gogola, ich poczuciu sprawiedliwości i sympatii dla skrzywdzonych. O wizytach w jego moskiewskim mieszkaniu ludzi prawych i mądrych. Oby to oni w przyszłości kierowali tym gigantycznym państwem, a nie przywołani siepacze marzący o powrocie na tron nowego Stalina w carskich szatach. Reasumując, doskonałe spotkanie, wspaniały rozmówca potrafiący w przystępny sposób przybliżyć wielki temat. Kto nie był, powinien koniecznie sięgnąć po „Créme de la Kreml”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz