piątek, 31 stycznia 2014

Wielkie plagi tańca

„Słuch absolutny” to rozmowa, jaką Jerzy Illg przeprowadził z profesorem Andrzejem Szczeklikiem. Trzeciego lutego miną dwa lata od śmierci legendarnego lekarza. Wśród wielu tematów poruszanych w tej książce natrafiłem na informację, która mogłaby stanowić świetny materiał na powieść. Rzecz traktuje o epidemii tańca. Profesor Szczeklik opowiada: „W czasach nowożytnych w Europie też zdarzały się wielkie plagi tańca. Paracelsus opisał, jak pod koniec XVI czy na początku XVII wieku w zamożnym, mieszczańskim Strasburgu jakaś Frau, w dobrze średnim wieku, chodziła po targu i nagle zaczęła tańczyć w kółeczko. Tańczyła aż do wieczora, póki miała siły. Dowlokła się do domu. Ludzie zapomnieli o wydarzeniu… Dwa dni później wyszła i znowu zaczęła tańczyć – tym razem tańczyła tak, że w ogóle nie mogła się zatrzymać. Parę osób spośród przekupek czy przechodniów przyłączyło się do niej. Tańczyli i szybko tak się to rozszerzyło, że tych ludzi wkrótce było kilkudziesięciu, potem kilkuset. I tańczyli do upadłego, mieli bąble na nogach, zdarte buty, nie można ich było w żadem sposób powstrzymać. Stopniowo wędrowali z miasteczka do miasteczka i ta choreomania ogarnęła kawał Europy. Przerażony burmistrz Strasburga i burmistrzowie innych mniejszych miasteczek zwrócili się o radę do najsłynniejszych konsyliarzy. Oni się zastanawiali, a tamci tańczyli dalej. Padali, ginęli z wycieńczenia”. Nie zdradzę, jak ta historia się zakończyła. Odsyłam do lektury znakomitej rozmowy. Naprawdę warto. 

środa, 29 stycznia 2014

„To nie jest kraj dla starych ludzi”

Wydawnictwo Literackie konsekwentnie przybliża polskim czytelnikom twórczość Cormaca McCarthy’ego. Najnowsza propozycja nosi tytuł „To nie jest kraj dla starych ludzi”. Mocno wypromował tę powieść film braci Coen. Książka w tłumaczeniu Roberta Sudóła robi, rzecz jasna, jeszcze większe wrażenie. McCarthy właściwie całkowicie zrezygnował z lirycznych opisów, które we wcześniejszych powieściach tworzyły niezwykły świat. W tej powieści postawił na krótkie, mocne dialogi, opisy miejsc i ludzi ograniczył do niezbędnego minimum. Czasem oddaje głos staremu policjantowi, który toczy niespieszną opowieść o swoim życiu, lecz również i o Ameryce. Niewielki fragment: „Jakiś czas temu przeczytałem w gazecie, że nauczyciele natknęli się gdzieś na sondaż, co go rozesłano w latach trzydziestych do niektórych szkół w całym kraju. To był taki kwestionariusz o tym, jakie są problemy z nauką w szkołach. No i natrafili na te formularze, wypełnione i przysłane z różnych zakątków kraju z odpowiedziami na pytania. No i najważniejszymi problemami, które wyszły, były takie rzeczy, jak rozmawianie w klasie i bieganie po korytarzu. Żucie gumy. Ściąganie. Tego rodzaju sprawy. No to wzięli jeden formularz, który był pusty, wydrukowali ileś kopii i wysłali do tych samych szkół. Czterdzieści lat później. No i nadeszły odpowiedzi. Gwałty, podpalenia, morderstwa. Narkotyki. Samobójstwa. No i tak sobie rozmyślam. Bo często, jak gadam cośkolwiek o tym, że świat schodzi na psy, ludzie się uśmiechają i mówią mi, że się starzeję. Że to jeden z objawów. Ale mnie się widzi, że jak ktoś nie umie odróżnić gwałtu i zabijania ludzi od żucia gumy, to ma sporo większy problem niż ja”.

wtorek, 28 stycznia 2014

Nowa nagroda dla powieści kryminalnych

Nie tylko Wrocław ma nagrodę dla powieści kryminalnej. Właśnie powstała nowa, a wymyślono ją w Pile – mieście od lat promującym kryminały. Całkiem niedawno wyszła nawet antologia opowiadań związanych tematycznie z tym miastem, czyli „Błąd w sztuce. Kryminalna Piła”. Jak podają organizatorzy jurorami zostali znawcy tematu w osobach: Wojciecha Burszty, Leszka Koźmińskiego i Roberta Ostaszewskiego. Propozycje można zgłaszać na adres organizatorów do końca lutego. Mogą to zrobić zarówno wydawcy jak i sami autorzy. Wyniki zostaną ogłoszone na początku kwietnia podczas Festiwalu Kryminału „Kryminalna Piła”. Więcej informacji można uzyskać pod adresem: http://www.rck.pila.pl/index.php/kontakttop.html


niedziela, 26 stycznia 2014

Darska o literaturze popularnej

We wczorajszej „Gazecie Wyborczej” Bernadetta Darska ostro wypowiedziała się na temat tworzonej w Polsce pop literatury. Przewodnicząca jedynej obecnie w kraju nagrody dla autorek piszących prozę popularną napisała m.in.: „Zwykle powieści popularne operują mniej skomplikowanym językiem (niż literatura artystyczna – przyp. T.B.), często poprzestają na przekazie jeden do jednego, raczej nie siląc się na oryginalność, zatrzymując się na przeciętności.” Dalej krytyczka przechodzi do konkretów, czyli do nazwisk: „O ile w przypadku przywołanego Zygmunta Miłoszewskiego można mówić o dobrym rzemiośle, o tyle w przypadku Kalicińskiej należałoby powiedzieć o żenującym braku rzemiosła.” Coś jest na rzeczy. Przypomnę, że jurorom festiwalu literatury kobiecej nie udało się w minionym roku wybrać przewidzianej w regulaminie ilości finalistek. Nie świadczy to dobrze o warsztacie piszących, których z takim żarem bronią autorzy tekstu „Alice Munro nie miałaby u nas szans”. Całość tekstu Darskiej tutaj: http://wyborcza.pl/magazyn/1,135763,15287107,Gdzie_artysci__gdzie_pop.html

piątek, 24 stycznia 2014

Spotkanie autorskie Katarzyny Bondy

Wczoraj w Olsztynie panowały prawdziwie zimowe temperatury (prawie -20), za to w Kamienicy Naujacka atmosfera była gorąca. Katarzyna Bonda opowiadała o swoich książkach. Część rozmowy dotyczyła „Polskich morderczyń”. Autorka pytana o emocje towarzyszące powstawaniu książki, wspominała o tym, jak się zmieniały – od lęku i niepewności, przez ciekawość i fascynację po uczucie litości. Mocno akcentowała fakt, iż człowiek, który morduje, także jest ofiarą. „To zabija obie strony” – mówiła. Bondę pytano również o proces tworzenia i o podejście do bohaterów i fabuły. Pisarka nie ukrywała, że pisaniu towarzyszy stan obsesji. Opowiadała o poprzedzających pisanie długotrwałych przygotowaniach i badaniach, dzięki którym świat przedstawiony jest wiarygodny. Wyznała również, że bardzo ważna jest dla niej uczciwość w stosunku do czytelnika. Bardzo udane spotkanie – o rzeczach ważnych i dla odbiorcy, i dla twórcy, a do tego sprawne prowadzenie Piotra Bierżyńskiego, dzięki czemu rozmowa ani na chwilę nie traciła dynamiki. Czegóż chcieć więcej. Tylko lepszej pogody na przyszłość. J






czwartek, 23 stycznia 2014

Bestsellery

To hasło przewodnie najnowszego numeru „Nowej Dekady Krakowskiej” (2013, nr 6). Wybrałem dwa teksty, które szczególnie zwróciły moją uwagę. Pierwszy z nich jest autorstwa Roberta Ostaszewskiego. Krytyk, redaktor, a również autor powieści kryminalnych w artykule pt. „Od zera do bohatera, czyli o modzie na kryminały po polsku” pisze m.in.: „W coraz większym stopniu twórcy kryminałów przejmują od autorów głównego nurtu także zadanie opisywania naszego >tu i teraz<. Pisarze głównonurtowi zdają się koncentrować uwagę na ledwie kilku wybranych tematach, takich jak problemy z tożsamością, dysfunkcjonalne rodziny czy polityczno-ideologiczne przepychanki na linii – powiedzmy, dość umownej – lewica – prawica”. Ostaszewski stawia tezę, że „(…) z niektórych powieści kryminalnych można się dowiedzieć o Polsce i Polakach więcej niż z książek uznawanych za >poważniejsze<”. Drugim tekstem, na który warto zwrócić uwagę jest „Prawie jak moralitet?” autorstwa Anny Pekaniec. Przygląda się w nim sprzedanej w stu tysiącach egzemplarzy powieści Marty Stefaniak pt. „Czary w małym miasteczku”. Rzadko się zdarza, aby na łamach prasy literackiej omawiano książkę z nurtu twórczości popularnej. Pekaniec pisze: „Jako >tekst dobrze zrobiony< pierwsza powieść Marty Stefaniak jest prawie wzorcową realizacją zaproponowanych przez Ewę Kraskowską wyznaczników powieści kobiecej, obejmującej zarówno teksty przynależące do szeroko pojętego kanonu literatury wysokoartystycznej, jak i te, które mieszczą się w coraz bogatszym zbiorze popularnej literatury kobiecej – pisanej przez kobiety i adresowanej dla kobiet.” Stefaniak za swoją powieść otrzymała główną nagrodę na Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach. Pekaniec zauważa, że przywołany festiwal po odsunięciu Ingi Iwasiów i Beaty Kozak z jury Nagrody Gryfii jest „jedyną przestrzenią, by tak rzec, konkursową, w której odbywa się dyskusja nad literaturą z kobiecą sygnaturą”. Namawiam do lektury całego numeru, w którym redaktorzy z różnych perspektyw przyglądają się mechanizmom powstawania bestsellerowych książek.

środa, 22 stycznia 2014

Spotkanie z Radziwinowiczem

Kolejny znakomity autor w krótkim odstępie czasu przyjedzie do Olsztyna. Tydzień temu była na spotkaniu z czytelnikami Angelika Kuźniak, jutro opowie o „Polskich morderczyniach” Katarzyna Bonda, a następnego dnia (24 stycznia) Wacław Radziwinowicz będzie gościem Ewy Zdrojkowskiej w Radiu Olsztyn. To z tamtejszej sali konferencyjnej zostanie nadana audycja Wieczór Autorski będąca równocześnie spotkaniem autora z publicznością. Radziwinowicz, wieloletni korespondent „Gazety Wyborczej” w Rosji, jak mało kto potrafi w swoich książkach opowiadać o tym kraju. Jego wcześniejsza pozycja, czyli „Gogol w czasach Google’a”, to przykład świetnej roboty reporterskiej. Wychwalałem tę książkę na tym blogu, umieściłem w podsumowaniu najlepszych tytułów minionego roku napisanych przez twórców związanych z Olsztynem. Nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło jej w finale tegorocznego Wawrzynu, czyli Literackiej Nagrody Warmii i Mazur. Na kilka tygodni przed zimową olimpiadą Radziwinowicz proponuje czytelnikom „Soczi. Igrzyska Putina”. Książki jeszcze nie czytałem, chociaż już ją posiadam. Piątkowe spotkanie będzie bezpośrednio wyemitowane na antenie radiowej. Można zatem spotkać się z dziennikarzem nie wychodząc z domu. Wystarczy zajrzeć tutaj: http://ro.com.pl/spotkanie-z-waclawem-radziwinowiczem-w-radiu-olsztyn/01101773

wtorek, 21 stycznia 2014

Bonda w Olsztynie

Katarzyna Bonda
Wszystkich tych, którzy w najbliższy czwartek (23 stycznia) będą w Olsztynie namawiam do odwiedzenia Kamienicy Naujacka, czyli siedziby MOK-u. Tego dnia, o godzinie 18:00, odbędzie się spotkanie z Katarzyną Bondą. Miłośnikom kryminałów autorki przedstawiać nie trzeba. Dla tych, którzy jeszcze jej nie znają zamieszczam kilka informacji, które zaczerpnąłem ze strony maszynadopisania.pl. Bonda jest pisarką, scenarzystką, dokumentalistką, z wykształcenia dziennikarką, ukończyła scenariopisarstwo. Pracowała dla „Newsweeka”, „Wprost” i TVP. Jest wielokrotną stypendystką m.in. europejskiego programu ScriptTeast dla scenarzystów. Jej powieści były nominowane i nagradzane. Ostatnio opublikowała „Polskie morderczynie”, które były wystawiane na deskach teatru oraz prezentowane słuchaczom w formie słuchowiska radiowego. To o tym projekcie, lecz zapewne i o innych rodzajach swojej przebogatej działalności będzie opowiadała na czwartkowym spotkaniu. Warto przyjść i posłuchać.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

„Najlepsze książki roku 2013” - głosowanie

„Kłamca”, czyli druga część trylogii mojego autorstwa, znalazła się wśród książek ubiegających się o tytuł „Najlepszej książki roku 2013”. Konkurs zorganizował portal Granice.pl. Przypomnę, że wcześniej „Kłamca” został wybrany głosami czytelników „Najlepszym kryminałem lata 2013”. Zachęcam do wzięcia udziału w zabawie. Dla uczestników przewidziano nagrody. Głosy można oddawać tutaj: http://www.ksiazkiroku.pl/ksiazka,277021

niedziela, 19 stycznia 2014

Wybory

Wczorajsze popołudnie spędziłem na obradach olsztyńskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Nie będę w tym miejscu pisał o samym zebraniu, bo mało na tego typu spotkaniach jest literatury, a dużo więcej spraw urzędowych, problemów natury technicznej i organizacyjnej. Pragnę natomiast poinformować, że od wczoraj mamy, my twórcy z olsztyńskiego oddziału, nowego prezesa. Miejsce ustępującej Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej zajął Krzysztof Szatrawski. Nowy prezes ma tytuł doktora. Pracuje na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Jest poetą, tłumaczył m.in. Whitmana, Eliota, Bukowskiego, Waitsa, Ginsberga, Holza. To również autor tekstów piosenek. W zeszłym roku otrzymał Nagrodę Prezydenta Olsztyna. Jego kadencja potrwa trzy lata.

czwartek, 16 stycznia 2014

Ziemowit Szczerek z „Paszportem”

Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję, że tegoroczny „Paszport Polityki” otrzymał Ziemowit Szczerek za książkę pt. „Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian”. Wydawcą nagodzonej pozycji jest krakowski Ha!art. Oficyna ta publikuje głównie dzieła młodych autorów. Najbardziej z nich znani to nagrodzeni „Paszportem” Sylwia Chutnik, Michał Witkowski i Sławomir Shuty. Dwoje pierwszych autorów po sukcesie odeszło z Ha!artu. Shuty  wydał trzy książki w warszawskim wydawnictwie W.A.B. Potem powrócił do krakowskiej oficyny. Warto dodać, że do finału „Paszportów” wchodzi trzech autorów wskazanych przez krytyków. Co istotne, nie uczestniczą oni w wyborze laureata. Tego dokonują redaktorzy „Polityki”. Zwycięstwo Szczerka piszącego o Ukrainie, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w tym kraju, rozgłos im towarzyszący, wydaje się być naturalnym. Autorowi, rzecz jasna, gratuluję.

środa, 15 stycznia 2014

Przykład polskiej pogardy

Angelika Kuźniak
Kiedy w listopadzie ubiegłego roku w Olsztynie odbyła się premiera „Papuszy”, reżyser filmu Krzysztof Krauze tak wypowiedział się na temat absencji urzędników miejskich: „Nieobecność na tym wieczorze przedstawicieli władzy to przykład polskiej pogardy dla wszystkich”. Wczorajszego popołudnia miała miejsce druga odsłona opowieści o romskiej poetce, tym razem literacka. W kamienicy Naujacka gościła autorka reportażu o Bronisławie Wajs, czyli Papuszy – Angelika Kuźniak. Czy po ostrych słowach znanego reżysera lokalni notable stawili się na spotkanie mogące stanowić pretekst do głębszej refleksji na temat sytuacji Romów? Rozglądałem się uważnie, lecz prócz kilku dziennikarzy, na sali wypełnionej w zdecydowanej większości osobami w wieku emerytalnym  nie dostrzegłem lokalnej władzy. Prowadząca spotkanie przywitała zgromadzoną publiczność w imieniu dyrektora placówki, którego wymieniła z nazwiska. Jego również zabrakło na widowni. Prawdę mówiąc zabrakło tych wszystkich, którzy na tym spotkaniu być powinni. Studentów dziennikarstwa, wszak Kuźniak to trzykrotna zdobywczyni nagrody Grand Press i jak mało kto zna się na swojej profesji. Nie widziałem młodych literaturoznawców, którzy zapewne wiedzieli, że twórczość Papuszy cenił sam Tuwim. Kuźniak pisała o Jelinek, przeprowadziła wywiad z inną noblistką Hertą Muller. Nie pojawili się na tym spotkaniu miłośnicy kina, chociaż Kuźniak napisała książkę o jednej z największych gwiazd ekranu – Marlenie Dietrich. Nie widziałem miejskich radnych, których temat mniejszości etnicznych powinien interesować szczególnie.

Miałem w tym miejscu napisać kilka zdań o spotkaniu ze znakomitą reporterką. Rezygnuję z tego. Zakończę parafrazując Krzysztofa Krauze. Nieobecność na tym wieczorze studentów, pracowników uniwersytetu, urzędników odpowiedzialnych za kulturę, to przykład polskiej pogardy dla wszystkich.

wtorek, 14 stycznia 2014

„Trilinguis”

Wczorajszego popołudnia wybrałem się do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Pretekstem była premiera serii wydawniczej noszącej tytuł „Trilinguis”. To pomysł polegający na publikacji tekstu w trzech językach . Jest on wydrukowany trakcyjnymi technikami drukarskimi, a każdy egzemplarz został ręcznie numerowany. Pierwsza pozycja serii to „Tyłeczek modelki Herzigowej” autorstwa Marka Barańskiego. Prezentacja została połączona z występem dwojga młodych artystów: Lucyny Kowalskiej i Mateusza Cwalińskiego, którzy zaprezentowali utwory muzyczne do tekstów Barańskiego.

Marek Barański - autor "Tyłeczka modelki Herzigowej"

Prof. dr hab. Zbigniew Chojnowski wygłasza słowo wstepne

Lucyna Kowalska i Mateusz Cwaliński.
Na fotelu Marek Gardzielewski - drukarz, wykonawca publikacji


Dyrektor WBP Andrzej Marcinkiewicz


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Gender w „Odrze”

Gorąco polecam lekturę styczniowego numeru miesięcznika „Odra” (1/2014). Pełny spis treści podaję tutaj: http://www.okis.pl/site/w_aktualnym_numerze/n/1/n/1/n/1.html. Zaś w tym miejscu przytoczę fragment tekstu, jaki przygotował Mariusz Urbanek. Nosi on tytuł: „Wszystko co wiesz i czego nie wiesz o gender. Quiz.” Autor zadaje dziesięć pytań związanych z najbardziej gorącym tematem ostatnich tygodni. Możliwości odpowiedzi są w każdym wypadku cztery. Redakcja zaznacza: „O pomoc w ich przygotowaniu oraz sformułowanie możliwych odpowiedzi poprosiliśmy ekspertów od tematu gender: arcybiskupów Józefa Michalika i Henryka Hosera, prof. Magdalenę Środę oraz publicystów Tomasza Terlikowskiego i Kazimierę Szczukę.” Jak widać rozpiętość najszersza z możliwych. Na użytek tego bloga postanowiłem przedstawić wariant, w którym wybrałem pierwszą z możliwych opcji. Zatem zaczynam:
1. Co to jest gender?
- Negowanie płci biologicznej i naturalnych różnic między kobietą i mężczyzną.
2. Do czego prowadzi akceptacja dla gender?
- Do dewastacji rodziny i wynarodowienia Polaków.
3. Kto wymyślił gender?
- Maniacy seksualni i inni zboczeńcy.
4.Dlaczego pojęcie „gender” zrobiło taką karierę?
- Bo stoi za nim lobby ateistyczno-homoseksualne, dominujące w Ameryce i Unii Europejskiej.
5. Do czego można porównać gender?
- Do nazizmu i homoseksualizmu.
6. Po co zostało wymyślone pojęcie „ideologia genderyzmu”?
- Nikt nie musiał niczego wymyślać, ideologia genderyzmu to spisek wymierzony w Kościół.
7. Jakie są skutki szerzenia ideologii gender?
- Transseksualizm i feminizm.
8. Dlaczego gender budzi tyle emocji?
- Bo totalitaryzmowi należy przeciwstawiać się, zanim zmieni się w obowiązujące prawo.
9. Kto się boi gender?
- Agresywnego genderyzmu powinni bać się wszyscy, którzy nie chcą zdominowania ludzkości przez transseksualne, niezdolne do rozmnażania się osobniki.
10. Czy gender jest uleczalne?
- Podstawowym środkiem zapobiegawczym jest izolowanie osób zarażonych gender.

Autor podaje na koniec wyniki quizu, które podzielił na kilka grup. Moje prowokacyjnie dobrane odpowiedzi oznaczają, że: „Potrafisz dostrzec wynikające z gender śmiertelne zagrożenie płynące dla ludzkości, którą wyznawcy tej ideologii prowadzą prostą drogą do samounicestwienia.”

Z tego miejsca lojalnie informuję czytelników bloga, że jako mąż wykładowczyni Gender Studies i feministki, od dawna jestem nosicielem gender. Choroba się rozwija. Mogę zarażać. 

niedziela, 12 stycznia 2014

Kwiatkowski

Napis na paragonie fiskalnym z EMPiK-u był następujący: „Powiedz nam co o nas myślisz! Wejdź na stronę www.iloveempik.pl.” Dalej było jeszcze ciekawiej. Przy skrzyżowaniu Dworcowej i Kołobrzeskiej natrafiłem na gigantyczny tłum młodzieży. Nastolatki zajmowały znaczną część chodnika i wisiały na metalowym ogrodzeniu, żywo o czymś rozprawiając, a w pewnej chwili z setek gardeł wybuchł trudny do wytrzymania pisk. W rozhisteryzowanej masie wypatrzyłem osoby starsze, wyglądały na opiekunów oszalałych dzieci. Zapragnąłem dowiedzieć się, z jakiego powodu ich latorośle okupują klub muzyczny o tak wczesnej porze. Była wszak godzina piętnasta. – To pan nie wie? Kwiatkowski przyjechał. Zacząłem intensywnie grzebać w najgłębszych zakamarkach pamięci. Znałem dwóch Kwiatkowskich, a może i trzech nawet. Pierwszym był wicepremier II Rzeczypospolitej, o którym dowiedziałem się na lekcji historii. Ten z oczywistych powodów odpadał. Drugi napisał scenariusz do „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. Również nie żył. Ostatni, jakiego sobie przypomniałem, był w jakimś sensie związany z show businessem. Lecz i jego trudno byłoby posądzać o popularność, którą mógłbym porównać tylko z najlepszymi czasami Beatlesów. Myślałem o bohaterze filmu Kutza, a zatem o postaci fikcyjnej, a do tego reprezentującej równie fikcyjne siły zbrojne, niejakim Pułkowniku Kwiatkowskim. Poddałem się i powróciwszy do domu sprawdziłem w Internecie, kim jest Kwiatkowski? Teraz już wiedziałem, że Dawid to nadzieja polskiej muzyki, osiemnastolatek. Nagrał płytę. Mimo wszystko nie zdecydowałem się na zapoznanie z twórczością artysty. Nie przekonał mnie nawet argument, że Kwiatkowski to „polski Justin Bieber”. Może właśnie ten zadecydował… Przed siedemnastą wyruszyłem w kierunku kina. Dzieci ciągle wisiały na płocie, czekały na gwiazdę. Sala w Heliosie była wypełniona prawie w całości. Śmierdziało rybą i chrupkami, panował upał. Nowy film Scorsese o maklerze giełdowym Belforcie to znakomita satyra na amerykański konsumpcjonizm. Ostatnia scena, w której tytułowy Wilk z Wall Street naucza ludzi (zdecydowanie mniejszą ilość niż pod klubem w Olsztynie) jak handlować, jest wielce wymowna. Scorsese mówi: Potępiacie to, co zrobił Belfort, lecz jesteście gotowi płacić, by znaleźć się na jego miejscu. Film wcale nie tak zabawny. Choć zapewne inaczej myślała znaczna część sali, wyjąc ze śmiechu, kiedy DiCaprio, odurzony narkotykiem, próbuje doczołgać się do limuzyny. Pieszo wróciłem do domu. Fani Kwiatkowskiego już dawno spali, dochodziła  wszak jedenasta. Książki czytać już nie miałem ochoty, w telewizji lała się krew z "Domu złego". Uruchomiłem komputer i wszedłem na YouTube. „Nazywam się Dawid Kwiatkowski, zawsze walczę o swoje i łapie najlepsze momenty życia…” Zacząłem słuchać…

sobota, 11 stycznia 2014

„Atlas zbuntowany” w filmowej adaptacji

Swoją pierwszą powieść Ayn Rand próbowała wydać przez trzy lata. Kolejnych siedem lat musiała czekać na sukces, jakim była publikacja „Źródła”. Ale naprawdę wielką sławę przyniósł jej wydany cztery lata później „Atlas zbuntowany”. Ameryka oszalała na punkcie tej powieści. Powołam się na dane Biblioteki Kongresu USA, wedle których książka Rand jest drugą najczęściej czytaną pozycją w historii. Przed nią jest tylko… Biblia! Pochodząca z Rosji pisarka widziała czym jest bolszewizm, jej rodzina poznała grozę rządów komunistów. Po opuszczeniu Rosji w połowie lat dwudziestych XX wieku zamieszkała w Stanach Zjednoczonych. Wspomnienie niszczenia prywatnej własności, dorobku pokoleń przez oszalałe z nienawiści masy zostało w niej na zawsze. Prócz pisania książek i sztuk teatralnych zajmowała się filozofią. Głosiła tzw. filozofię obiektywną. To tezy w niej zawarte wykorzystała w swojej najsłynniejszej powieści. Fabuła jest niezwykła. Od pewnego czasu znikają przedsiębiorcy, bankierzy, wynalazcy, czyli mówiąc inaczej, ludzie którzy mają realny wpływ na gospodarkę państwa. Pytanie jest następujące: Dlaczego znakomici fachowcy, jeden po drugim, przystępują do tego niezwykłego protestu? Okazuje się, że do porzucenia dotychczasowego życia namawia ich niejaki John Galt. Kim on jest? W jakim celu chce zatrzymać mechanizmy nakręcające tryby świata? Co dzieje się z państwem, gdy jego siły sprawcze podejmują strajk? Tytułowy Atlas nie ma już ochoty dalej dźwigać Ziemi. Polecam powieść, a dla tych, którzy chcieliby poznać losy bohaterów tej książki, lecz przeraża ich perspektywa lektury blisko 1200 gęsto zapisanych stron mam informację. Otóż, wczoraj kanał HBO wyemitował pierwszy odcinek telewizyjnej adaptacji książki. Zapewne będą powtórki, warto poszukać. Film nie powala, lecz to całkiem sprawnie zrobione rzemiosło. Nie wiedzieć „kim jest John Galt?” To przecież niemożliwe!

piątek, 10 stycznia 2014

Magdalena Grochowska - „Wytrąceni z milczenia”

Świetnie się czyta reportaże Magdaleny Grochowskiej zebrane w książce pt. „Wytrąceni z milczenia”. Pierwsze wydanie tej pozycji miało miejsce w roku 2005, teraz pojawiło się drugie, które ukazało się w Wydawnictwie Czarne. Grochowska portretuje wielkie postacie polskiej nauki i sztuki. Zdobywczyni Nagrody Nike czytelników 2010 i Grand Press dociera do ludzi i miejsc niezwykłych. Opisuje gigantów z ich słabościami, nałogami i marzeniami. Co ważne, wypowiedzi i archiwalne materiały bohaterów są bardzo aktualne i dzisiaj, a może szczególnie dzisiaj. Niechaj przykładem będzie fragment artykułu, który filozof profesor Tadeusz Kotarbiński zamieścił jeszcze przed wojną w „Racjonaliście”.: „Uniwersytet ma być przybytkiem wolnej myśli. Tymczasem wstęp nań mają tylko posiadacze stopnia z religii na maturze. W salach powieszono krzyże, rok akademicki zaczyna się od nabożeństw, Senat akademicki kroczy w procesjach. Profesorów kapłanów obowiązuje złożona papieżowi przysięga antymodernistyczna, a przecież naukowiec może się zobowiązywać jedynie do mówienia prawdy. Do szkół wdziera się przymusowe kłamstwo. Nauczyciel powinien być antyreligijny w takim stopniu, w jakim religia jest antynaukowa. Można zachować przyzwoitość z motywów pozareliginych, nie ze strachu przed piekłem”. Polecam!

czwartek, 9 stycznia 2014

Wędrówki ojców i synów

TVP 1 wyemitowała wczoraj „Drogę” na podstawie powieści Cormaca McCarthy’ego o tym samym tytule. Filmu wcześniej nie widziałem. Czytałem natomiast powieść, która co prawda nie jest moją ulubioną książką amerykańskiego pisarza, bo „Krwawy południk” to w moim prywatnym rankingu numer jeden, lecz robi duże wrażenie. Również i ja mam w pisarskim dorobku książkę opartą na motywie wędrówki ojca z synem. To zresztą częsty motyw w literaturze. W 2005 roku opublikowałem „Dłużyzny”. Już myślałem, że świat o tej pozycji zapomniał, a tu proszę. Kilka miesięcy temu w prestiżowym wydawnictwie naukowym Universitas (Kraków 2013) pojawiła się książka autorstwa profesora UAM Tomasza Mizerkiewicza pt. „Literatura obecna. Szkice o najnowszej prozie i krytyce”. W tejże książce autor umieścił szkic o przywołanych „Dłużyznach”. Mizerkiewicz pisze: „[…] rodzi się pokusa, by zinterpretować Dłużyzny jako oryginalną analitykę zła. Jak wiadomo, zwolennicy teodycei, czyli idei mówiącej o doskonałym urządzeniu świata przez Boga, natrafiali z reguły na zarzut o przeoczenie dowodów ludzkiego bestialstwa i musieli ciągle odpowiadać na pytanie: unde malum? Książka Białkowskiego może być, jak podejrzewam, przeczytana jako śmiały eksperyment, w którym autor zastanawia się nad sytuacją odwrotną – jeśli wysłuchamy głosicieli zasady zła, to co będzie przeczyć wstępnym scenariuszom narzucanym przez nich rzeczywistości? Ojciec i syn za takich głosicieli mogą być uznani, gdyż wiele wskazuje na to, iż są oni wewnątrz „dyskursu” zła i poprzez jego „struktury” myślą o świecie. […] Tymczasem lekko satanistyczna para bohaterów zaczyna się jednak coraz częściej potykać”.

środa, 8 stycznia 2014

Bestie

Uznali, że zabić to za mało. On ma na imię Roman, zapewne dla kolegów to Romek. W takiej wiosce jak ta, ludzie zazwyczaj zdrabniają imiona sąsiadów. Jej dano na chrzcie Maria. Piękne imię. Hebrajskie. Znaczy tyle, co „ukochana przez Boga”. Ale Boga do tej sprawy mieszać nie należy. Psa zabili ludzie. Romek odbierał życie, Maria patrzyła. Potem powiedziała: To za mało, powieśmy skurwysyna. Drzewo rosło obok domu. Co za problem?, powiedział Romek. Sznurek przyniósł z chlewika. Ukręcił pętlę, przełożył przez łeb martwego czworonoga. Drugi koniec sznura przerzucił nad gałęzią. Pies był niezbyt ciężki, lecz Romek i tak obtarł dłonie. Maria mu współczuła. Kiedy zwierzę zawisło nad ziemią, było po robocie. Mężczyzna sznur sprytnie przywiązał do mocnego konaru. Teraz mógł potrzeć wolne dłonie. Wisi, chuj, powiedział Romek. Maria milczała, bo co tu gadać. Chociaż, po chwili, zdenerwowana szepnęła w ucho ukochanego: Wyrzuć potem ten sznurek, bo ja na nim prania wieszać już nie będę. Jeszcze złe jakie go oblazło… A po szczegóły odsyłam do dzisiejszej gazety, tutaj: http://wilczeta.wm.pl/185399,Powiesil-psa-na-drzewie.html#axzz2pnXZKoYd

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Brudny na twarzy, czyli sława

Janusz Gajos odpytywany przez Donatę Subbotko w książce pt. „W rozmowie” opowiada jak odkrył, że jest osobą sławną: „Szalona popularność spadła na mnie po raz pierwszy na Dworcu Kaliskim w Łodzi. Przyjechałem pociągiem z Czorsztyna, gdzie grałem w jakimś filmie już po „Pancernych”, zauważyłem, że ludzie dziwnie na mnie patrzą, i proszę mi wierzyć, byłem przekonany, że albo jestem brudny na twarzy, albo coś nie tak z moim ubraniem. Potem do mnie dotarło: aha, to jest to, o czym się marzyło”. 

sobota, 4 stycznia 2014

Rok 2013 w powieści kryminalnej

Na „Portalu Kryminalnym” Ewa Dąbrowska podsumowała miniony rok w literaturze tego gatunku. „Król Tyru” znalazł się wśród książek reprezentujących współczesny kryminał oparty na klasycznej formule. W minionym roku pojawiło się na rynku ponad sto powieści kryminalnych napisanych przez polskich autorów. Znaczy to tyle, że statystycznie co trzy dni w księgarniach pojawia się jakaś nowość. Wydają nowe książki autorzy uznani, ale jest też sporo książek wydanych w tzw. self-publishingu. Całe podsumowanie można prześledzić tutaj: http://www.portalkryminalny.pl/content/view/5244/39/

czwartek, 2 stycznia 2014

Rok 2013 w literaturze Warmii i Mazur

Biblioteka w Starym Ratuszu
Chociaż w Olsztynie od lat brakuje dużego wydawnictwa o charakterze ogólnopolskim, autorzy z regionu Warmii i Mazur każdego roku publikują książki, które zasługują na uwagę publiczności czytającej oraz recenzentów. Wymienię te, które ukazały się w 2013 roku i moim zdaniem zasługują na odnotowanie. Zacznę od pozycji, która wydaje się być jedną z najciekawszych. Olsztynianin Wacław Radziwinowicz opublikował w Agorze książkę pt. „Gogol w czasach Google’a. Korespondencja z Rosji 1998-2012”. Równie cenną pozycją zapewne jest rozmowa Doroty Kowalskiej z urodzonym w Lidzbarku Warmińskim profesorem Zbigniewem Mikołejko pt. „Jak błądzić skutecznie” (Wydawnictwo Iskry). Wśród książek biograficznych zwraca uwagę „Niebezpieczny poeta: Konstanty Ildefons Gałczyński” napisana przez Annę Arno (Wydawnictwo Znak). Inne krakowskie wydawnictwo, czyli WL oddało w ręce czytelników zbiór opowiadań Kazimierza Orłosia pt. „Historia leśnych kochanków i inne opowiadania”. Również młodsi autorzy mogą zaliczyć miniony rok do udanych. Marta Syrwid napisała i wydała „Bogactwo” (Lampa i Iskra Boża), zaś udanie zadebiutował zbiorem opowiadań pt. „Święty od ćpunów” inny olsztyński autor Michał Kotliński (Wydawnictwo JanKa). Nie brakowało powieści kryminalnych. Paweł Jaszczuk wydał aż dwie książki. Kolejną część lwowskich śledztw Sterna zatytułowaną „Akuszer śmierci” (Wydawnictwo Prószyński i S-ka) i powieść pt. „Ochronka Anioła Stróża” (Wydawnictwo Oficynka). Ostatnie z wymienionych wydawnictw zaproponowało czytelnikom nowy kryminał Krzysztofa Beśki pt. „Ornat z krwi” i powieść urodzonego pod Olsztynem Przemysława Borkowskiego „Hotel Zaświat”. Wydawnictwo Carta Blanca umieściło na księgarskich półkach „Zew oceanu: 312 dni samotnego rejsu dookoła świata”. Autor Tomasz Cichocki. Wymieniłem pozycje, do których dotarłem, albo też sygnalizowałem pojawienie się ich na tym blogu. Będzie okazja wrócić do niektórych z nich w nadchodzących miesiącach, podczas ogłaszania książek nominowanych do Literackiej Nagrody Warmii i Mazur. 

środa, 1 stycznia 2014

Łóżka - edycja 2013

Ci, którzy zaglądają tutaj systematycznie, wiedzą już, że wraz z żoną mamy nietypowe hobby. Fotografujemy łóżka, w których w trakcie różnych podróży, śpimy. Pierwszą turę zdjęć mogliście oglądać pod koniec 2012 roku. Teraz przyszedł czas na katalog roku 2013.

Warszawa, mieszkanie prywatne

Frombork, pokoje gościnne

Gdańsk, Hostel Bursztynek

Wrocław, Hotel Patio

Toruń, Hotel Gotyk

Hartowiec, domek w lesie nad jeziorem

Gdańsk, Hostel Bursztynek

Darłówko, Villa Macro

Warszawa, Moon Hostel

Gdańsk, Dom Zachariasza Zappio

Wrocław, Royal Hostel

Siedlce, Hotel Janusz

Chlewiska, Dom Pracy Twórczej Reymontówka

Warszawa, Hostel Oki-Doki

Gdańsk, Dom Zachariasza Zappio

Frombork, Rheticus