sobota, 30 marca 2013

Wielkanoc

Miał być zając, lecz w domu tylko koty... Życzę wszystkim, którzy tutaj zaglądają, Wesołych Świąt!

piątek, 29 marca 2013

Wielkie gówniane ceremonie

Czytam Liao Yiwu "Prowadzący umarłych". Autor uciekł z Chin, gdzie jego książka jest zakazana. U nas przyznano mu Nagrodę im. R. Kapuścińskiego. Niewielki fragment: „W tamtych czasach chłopi nie mieli dostępu do nawozów, więc ludzkie odchody były dość cenne. Niektórzy nawet kradli gówno z latryn. (…) Od złodziei gówna żądano tylko dogłębnej i szczerej samokrytyki. (…) odchody, które zbieraliśmy co rano trafiały do gospodarstwa kolektywnego (…) wysyłaliśmy im tylko odchody najlepszej jakości, żeby co roku mieli zapewnione rekordowe zbiory. Zawsze, kiedy przyjeżdżaliśmy z dostawą, waliliśmy w bębny i gongi i przystrajaliśmy wozy czerwonymi kwiatami. A chłopi, widząc nasze wozy, urządzali wielkie ceremonie powitalne. Wielu uczniów i studentów zgłaszało się na ochotnika do pomocy przy tej misji.”

środa, 27 marca 2013

Strach, lęk, groza w "Chimerze"

W marcowej „Chimerze” poświęconej strachowi, lękom i grozie Justyna Radczyńska przeprowadza wywiad z profesorem Przemysławem Czaplińskim. Wybitny literaturoznawca tak mówi o współczesnych lękach w literaturze: „Panowanie nad sobą, nad naturą, nad relacjami międzyludzkimi to tylko iluzja. W istocie największym źródłem lęku jest bliźni; nie chodzi przy tym o zło, które może nam wyrządzić, lecz o sam fakt jego istnienia. (…) Człowiek nie może być człowiekiem bez ludzi – dlatego bliźni jest dla niego jedynym ratunkiem i najwyższym zagrożeniem. Życie wśród ludzi i bez ludzi to egzystencjalny horror – o tym mówią „Mdłości” Sartre’a, całkiem niezła egzystencjalistyczna powieść grozy. Ale najwybitniejsze horrory XX wieku to powieści Kafki i Becketta.”

wtorek, 26 marca 2013

Kocham was, wszystko wam wytańczę!

Jakiś czas temu poproszono mnie o napisanie rekomendacji przy ubieganiu się o stypendium artystyczne miasta. Rzecz jasna, zgodziłem się, bo zarówno autor jak i jego projekt wydały mi się ze wszech miar godne uwagi i poparcia. Minęło kilka miesięcy i postanowiłem sprawdzić czy moje wstawiennictwo coś dało. Wszedłem na stronę internetową ratusza. Komunikat urzędniczy głosił, że w roku obecnym na wspieranie młodych artystów przyznanych zostało 67 tysięcy złotych. Suma całkiem znaczna, bez dwóch zdań. Za samą końcówkę tej kwoty można śmiało wydać w nakładach niewielkich kilka książek poetyckich. Lecz przecież nie o ilość tutaj idzie, pomyślałem naiwnie. Jakość a nie masowość, wszak to sztuka. Lista zawierała 15 nazwisk młodych ludzi. Niestety, „mojego” autora na niej nie było. Podobnie jak i kogokolwiek zajmującego się składaniem słów w dłuższe ciągi. Za to znaleźli się tancerze break dance, którym zafundowano wycieczkę do Los Angeles, malarze uwieczniający piękno tutejszego krajobrazu, fotograficy warmińscy. Morał dla młodych literatów jest z tego taki, że jak chcesz pisać, to pisz o tym co urzędnikowi w duszy gra i poprawi statystyki. Pisz o lasach i jeziorach. Sław piękno warmińskiej ziemi. Ucz się konformizmu od lat najmłodszych. A najlepiej kup sobie wygodne obuwie i zacznij tańczyć. I jak już musisz, to przy tym recytuj.
p.s.
Wczoraj młodociany śpiewak i tancerz Justin Bieber na koncercie w Łodzi powiedział: „Kocham was, Rosja!”. Nastoletnia publiczność była zachwycona…

poniedziałek, 25 marca 2013

Przepaść

Natrafiłem w sieci na fotorelację z Oxfordzkiego Festiwalu Literackiego. Zajrzyjcie tutaj: http://magamara.blox.pl/html W pewnej chwili autorka tekstu pisze pod jednym ze zdjęć, że miejsce przy scenie podczas spotkania z Barnesem kosztowało… 50 funtów! Jak widać na fotografiach, chętnych nie brakowało. Łatwo policzyć, że wspomniane 50 funtów to 250 polskich złotych. Zdarzyło mi się uczestniczyć w kilku spotkaniach, lecz nie przypominam sobie, aby organizatorzy je biletowali. Podejrzewam, że nawet bilet pięciozłotowy skutecznie zniechęciłby potencjalnych uczestników. Taka to różnica między krajem nad Wisłą a zachodnią cywilizacją, którą rzekomo też stanowimy, a od której faktycznie dzieli nas przepaść. Z biletem czy bez, statystyczny Polak na spotkanie z pisarzem i tak nie przyjdzie.

niedziela, 24 marca 2013

Usta to wygra

„Jeśli skok usta to wygra!”, powiedział komentator publicznej telewizji w niedzielne południe. Skoczek skok ustał i, tu trzeba przyznać rację komentatorowi, wygrał. Zawodnik, bogatszy o okolicznościową statuetkę i czek na znaczną sumę pieniędzy, rozpoczął wakacje, zaś komentator publicznej telewizji wyruszył z mikrofonem, być może na odległy kontynent, by relacjonować kolejne zawody. A że zdolności słowotwórcze ma niezaprzeczalne i nieograniczone, z uwagą zamierzam śledzić jego kolejne komentarze. Ciekawe co ma na przykład do powiedzenia w temacie kolarskim? „Jeśli dociśnie to wpadnie pierwszy?” E, gdzie mi tam do niego!

piątek, 22 marca 2013

Silesius 2013

Kiedy w roku 2010 zgłaszaliśmy do Nagrody Silesiusa wydany przez „Portret” tom poezji Jakobe Mansztajna „Wiedeński high life”, książek ubiegających się o nagrodę było 120. Po trzech latach lista powiększyła się o 30 tytułów. 150 tomów poetyckich robi wrażenie. Zgłosiły je tak poważne wydawnictwa jak  krakowski „Znak” czy „Biuro Literackie”, lecz są też i wydawcy bardzo egzotyczni, bo za takich uznaję chociażby „Wydawnictwo Kujawska Fabryka Maszyn Rolniczych KRUKOWIAK”. Część wydawców przeoczyła termin zgłoszeń bądź uznała, że ich autorzy nie mają większych szans. Na liście znalazłem „Chiazmę” Kazimierza Brakonieckiego. To chyba jedyny autor z Olsztyna. Na liście nie ma wydawnictw związanych z regionem. Znaczy to tyle, że zapaść poezji na Warmii i Mazurach stała się faktem. Brakuje mi zgłoszenia olsztyniaka mieszkającego na Śląsku Dariusza Szymanowskiego, którego debiut „Drugi brzeg” moim zdaniem miałby szanse na wejście do kolejnego etapu. Listę nominowanych poznamy za kilka tygodni, zwycięzcę 11 maja. Autorom, w szczególności debiutantom, życzę sukcesu na miarę tego, który miał Mansztajn.

czwartek, 21 marca 2013

„Pensjonat” Myśliwskiego

„Akcent” zamieszcza fragment nowej powieści Wiesława Myśliwskiego. Nosi on tytuł „Pensjonat” i zaczyna się tak: „Niepotrzebnie wziąłem ten notes. Pomyślałem jednak, że zamiast nudzić się, może uda mi się z jakąś literą zrobić porządek, a kto wie, czy nie natchnęłoby mnie to, aby tak samo zrobić z następną, a może i następną, co przemogłoby wreszcie bezradność, która doprowadziła mnie do tego, że po kilkunastu nazwiskach zrezygnowałem”. Ten wybitny pisarz publikuje rzadko. Bywa, że od wydania jednej do kolejnej książki mija dekada. Każda jego powieść to wielkie wydarzenie w świecie literackim. Zapewne i tak będzie tym razem. „Traktat o łuskaniu fasoli” ukazał się w roku 2006, a więc już siedem lat temu. Czyżby wkrótce miała nastąpić premiera nowej powieści?

środa, 20 marca 2013

Kilka pytań

Marcowy numer „Znaku” zamieszcza blok materiałów o zabijaniu zwierząt. Justyna Siemienowicz pisze: „…humanitarne zabijanie to w gruncie rzeczy niesmaczny oksymoron, gdyż jakkolwiek bardzo ludzkie by ono nie było, jest zawsze krzywdą wyrządzoną innemu stworzeniu, które chce żyć. Dopiero uświadomienie sobie tego długu i zaciąganej każdorazowo winy przy czerpaniu korzyści lub przyjemności ze śmierci zwierzęcia (od zaspokojenia głodu po sprawienie sobie skórzanych butów, kurtki, torebki, kanapy czy tapicerki samochodu) może nas realnie do przystającego człowiekowi stosunku do zwierząt przybliżyć. Wystarczy zacząć siebie pytać: czy jem mięso, bo mi jest potrzebne, czy dla wygody i smaku czy byłabym  w stanie osobiście zabić i rozebrać zwierzę, którego mięso zjadam, a więc oczyścić, naciąć i zdjąć skórę, zebrać krew i osuszyć z niej mięso, rozpruć brzuch i wyjąć zeń wnętrzności ( a szczególnie w przypadku dużych zwierząt: krów, świń i owiec także mózg, który się zjada), oddzielić naczynia krwionośne od mięśni i tłuszczu, poćwiartować? A jeśli tak to, jak często? Ile razy wyrzuciłam zepsute mięso? – Tylko w ten sposób, a więc skracając dystans, możemy zacząć bardziej po ludzku zabijać zwierzęta, które giną przez nas i dla nas (i z rozpędu produkcyjnej machiny) codziennie, choć przecież nie podnosimy na nie ręki”.

wtorek, 19 marca 2013

Wielka Mapa Kryminału

Dzisiaj zamieszczam materiał nadesłany. „Portal Kryminalny z radością przedstawia Wielką Mapę Kryminału. Przestrzeń w sieci, w której fikcja literacka spotyka się z rzeczywistością, a bohaterowie kryminałów ze swymi twórcami i czytelnikami. To zaproszenie, aby na literaturę kryminalną spojrzeć z innej, szerszej perspektywy. Na Wielkiej Mapie Kryminału sukcesywnie będą pojawiać się miejsca związane zarówno z polskimi, jak i zagranicznymi autorami powieści kryminalnych i sensacyjnych, ale także ich książkami i pojawiającymi się w nich postaciami. Znajdziecie tu również zaproszenia na wydarzenia związane z literaturą kryminalną. Wszystko to po to, aby wyciągnąć was z domu. Liczymy, że Wielka Mapa Kryminału zainspiruje was do podążania śladami swoich kryminalnych faworytów. Porzucicie do cna przetarte szlaki turystyczne, aby na dobre zanurzyć się w nietuzinkowy świat kryminału, nie tylko w czasie czytania. Już wkrótce każdy użytkownik Portalu Kryminalnego będzie mógł stać się redaktorem Mapy. Zajrzyjcie i pomóżcie nam ją udoskonalić. Czekamy na wasze uwagi i pomysły. Przede wszystkim zaś zapraszamy do wspólnej zabawy! Wielką Mapę Kryminału znajdziecie tutaj: http://mapa.portalkryminalny.pl/. Wszelkie uwagi możecie zgłaszać pod adresem redakcja@portalkryminalny.pl”.

poniedziałek, 18 marca 2013

Argument Boga

W wydanych właśnie „Kotwicach pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle” profesor Wojciech Burszta pisze m.in.: „Dzisiejszy świat ma naturę meta refleksyjną, cierpi na nadmiar świadomości i zmusza do opowiadania się za pewną wersją ładu symbolicznego, w ramach którego będziemy się czuli bezpieczni, u siebie, wśród innych podobnie myślących. Jako że modeli takiego urządzenia jest mrowie, a wszystkie nadają sobie status konkurencyjności wobec alternatyw, rodzi to pokusę fundamentalizmu kulturowego i każe nade wszystko szukać wartości i norm o takim stopniu pewności, który zagwarantuje harmonijną osobowość i pozwoli jednostkom rozpoznawać się wśród innych, uważanych za sprzymierzeńców. Taki jest dzisiejszy fundamentalizm, rozprzestrzeniający się na różne aspekty życia. (…) Przyglądając się codziennym losom wojen kulturowych, zauważam, że – być może – ostatecznym horyzontem i rejestrem, w którym będą się one niebawem toczyć, stanie się „argument Boga”.

piątek, 15 marca 2013

Mrożek o Nostradamusie

W roku 1981 Sławomir Mrożek napisał: „Moda na przepowiednie Nostradamusa. Jeżeli ciekawość tego, co jest – stępiona, ciekawi jesteśmy tego, co będzie. Dziwna rzecz: przecież nikt nie może wątpić, że się zestarzeje i umrze. A jednak obawa, że „to wszystko” musi też umrzeć, jest obawą. Można powiedzieć: instynkt gatunku, troska o gatunek, jednak, mimo wszystko. Można też powiedzieć, fantazjując: dusze przeczuwają, że śmierć ciała nie będzie wyzwoleniem. Po tej śmierci nadal będziemy brali udział w świecie. Okropna perspektywa, tęsknimy przecież wszyscy, buddyści, katolicy, ateiści – do wyzwolenia, choć każdy wyobraża to sobie inaczej. (…) W każdym razie jakkolwiek i cokolwiek można powiedzieć o Nostradamusie, Nostradamus to wizja. A wizji teraz światu brak.”

środa, 13 marca 2013

„Bogactwo” Marty Syrwid

„Czas w życiu nadaje się jednak tylko do gromadzenia, żeby potem sobie go powtarzać (lecz tylko w odcinkach), powtarzać i umrzeć”. (…) Bogactwa zgromadzonego materiału wspomnień są wielkie i nigdy nie wiadomo, co wylosują państwo z nich po ciemku i nagle. Nie uda się państwu oszukać”. To fragment pochodzący z drugiej powieści Marty Syrwid. Pamiętam jak w maju roku 2002 razem z Martą występowałem na festiwalu literackim w Olsztynie. Miała wówczas 16 lat! Była najmłodszą uczestniczką festiwalu, na który zaproszono autorów pokroju Kuczoka czy Witkowskiego. Czytała krótkie opowiadanie. Dwa lata później wydała debiutancki zbiór opowiadań, a w roku 2009 swoją pierwszą powieść pt. „Zaplecze”. Teraz, po czterech latach, przyszedł czas na drugą powieść. To proza pisana gęstym, pełnym znaczeń, przy tym nie pozbawionym ironii językiem. Poszatkowana na niewielkie odcinki, które dodatkowo rozsypano zakłócając chronologię. To książka wymagająca skupienia i uważnej lektury. Bogactwo przywołanych w cytacie wspomnień bywa ciężarem. Są one niczym filmowe kadry, które nagrywa ekipa śledząca życie Pat zza okna. Bohaterka powieści chce się zatem pozbyć przeszłości. Wszak łatwiej jest żyć kiedy „Czeka ją jasna przyszłość, pusta jak należy, mięso do kości oskrobać”. „Bogactwo” to dobra literatura dla wymagających. Miłośnicy twórczości Janusza Leona mogą sobie darować, raczej nie przebrną przez czterostronicową „Czołówkę”.

niedziela, 10 marca 2013

„Tu się ktoś spalił, tamten się zabił” czyli polskie media

W jednym z ostatnich wywiadów z Teresą Torańską, który ukazał się, niestety, już po śmierci dziennikarki jako książka pt. „Ja, My, Oni”, Małgorzata Purzyńska pyta m.in. o różnice między dziennikarstwem amerykańskim i polskim. Oto co mówi Torańska: „Ogromna odpowiedzialność za słowo. To mi zaimponowało. W Oklahoma City był wybuch, przed jednym z budynków władz federalnych. Jakiś mężczyzna wysadził gmach. Zginęło sto kilkadziesiąt osób. Ci dziennikarze zachowali się w ten sposób: po pierwsze, nie siać paniki. Po drugie, cenzurowali się: nie rzucić podejrzenia na jakąkolwiek nację, nie zasiać nienawiści rasowej. Potem okazało się, że to zrobił biały, ale pierwsze skojarzenie było, że mógł czarny. I to była ta odpowiedzialność za słowo, której u nas nie ma. (…) Gdy wróciłam do Polski i zobaczyłam „Fakty”, otworzyłam oczy za zdziwienia. To był typowy lokalny dziennik amerykański: tu się ktoś spalił, tamten się zabił, wpadł pod samochód. Jeszcze „Wiadomości” telewizji publicznej w Jedynce były programem z problemami, z szerszym spojrzeniem, ale później wszyscy doszlusowali do „Faktów”.

sobota, 9 marca 2013

Angelus numer osiem

Ogłoszono listę książek zakwalifikowanych do rozpatrywania przez jury Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. W poprzednich latach zdarzało się, że już sam fakt zakwalifikowania, czyli spełnienia wymogów regulaminowych, był wykorzystywany przez autorów i wydawców do napinania muskułów i ogłaszania światu nominacji. U nas wszak wszystkie chwyty są dozwolone. To, co w innych krajach natychmiast by potępiono, tutaj nikogo nie martwi. A przecież jest to zwykłe oszustwo, dzięki któremu można lepiej zareklamować książkę, umieścić ją w doborowym towarzystwie. Tymczasem prawdziwą listę 14 nominowanych książek poznamy w połowie sierpnia. Któryś z owych 14 autorów wyjedzie z Wrocławia bogatszy o 150 tysięcy złotych. Jak dotychczas zwycięzcy odprowadzili należny podatek siedem razy. Nigdy nie zwyciężył rodzimy pisarz. Czy po raz pierwszy zdobywca nagrody uiści go polskiej skarbówce, przekonamy się 19 października.

czwartek, 7 marca 2013

Prowincja pełna obłudy

Gwiazda pop-literatury Katarzyna Enerlich udzieliła wywiadu miesięcznikowi „PaperMint”. Autorka serii książek o prowincji mówi m.in.: „Lubię odwiedzać dworce w dużych miastach. Ludzie tam są zmęczeni, pozbawieni domów, jakby wyrwani ze swoich gniazd. Posiedziałam kiedyś na dworcu pół dnia i to było dla mnie wielkie doświadczenie. Żyłam trochę jak oni, na tej samej ławce siedziałam, do tego samego baru podchodziłam, wybierałam do jedzenia to, co i oni brali”. Dziwna łatwość utożsamienia się z tym, co tak naprawdę nie ma nic wspólnego z życiem prowadzonym przez autorkę. Dworce na prowincji w większości pozamykano, stąd zapewne pisarka ma ograniczony dostęp do małomiasteczkowej nędzy. Wielkomiejska jest równie frapująca. Być może zamawiała w barze to, co i bezdomni, z tą wszakże różnicą, że ci ludzie w przeciwieństwie do gwiazdy wcześniej wyżebrali te pieniądze. Zapytana przez przeprowadzającego wywiad, czy również żebrała, zaprzecza i twierdzi, że „(…) i tak otarłam się o najprostsze życie dworcowych nomadów”. Nazywanie życia tych ludzi „najprostszym” w sytuacji, kiedy każdego dnia walczą o przetrwanie, jest co najmniej nietaktem, a już mówienie o kontakcie, który „pozwala mi na to, aby umieć polubić bez wyjątku wszystkich ludzi, nawet tych żyjących poza nawiasem” jest hipokryzją i szczytem obłudy.

wtorek, 5 marca 2013

Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego po raz czwarty

Ogłoszono listę 10 najlepszych reportaży minionego roku. Dotychczas nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego przyznano trzykrotnie. Ani razu nie zdobył jej polski autor. Czy teraz będzie inaczej? Szanse są spore, gdyż połowa nominacji przypadła reportażystom z naszego kraju. Warto zauważyć, że nominację otrzymał Jean Hatzfeld – zwycięzca pierwszej edycji („Strategia antylop”), tym razem za książkę pt. „Sezon maczet” czyli kolejną część cyklu reportaży o ludobójstwie w Rwandzie. Czy wygra ponownie? Aż siedem z dziesięciu nominowanych pozycji wydało wydawnictwo „Czarne”, które od kilku lat wyrasta na wiodące w tym gatunku. Zwycięzcę poznamy 17 maja podczas Warszawskich Targów Książki.

poniedziałek, 4 marca 2013

„ArtPapier” w nowej odsłonie

Ukazał się marcowy numer katowickiego „ArtPapieru”. Od jakiegoś czasu internetowy dwutygodnik zmienił całkowicie szatę graficzną. Warto odnotować, że nastąpiła także zmiana na stanowisku redaktor naczelnej. W miejsce Violetty Sajkiewicz – teatrolożki i historyczki sztuki pojawiła się Magdalena Kempna – Pieniążek. Nowa naczelna ma tytuł doktora nauk humanistycznych. Dotychczas pisywała w „ArtPapierze” o filmie. Pierwszy tekst opublikowała w tym piśmie 1 marca 2006 roku. A zatem równo siedem lat temu. Najnowszy numer tutaj: http://artpapier.com/index.php?page=glowna&wydanie=172

sobota, 2 marca 2013

O „Kłamcy” na „Zbrodni w Bibliotece”

„Dan Brown w pigułce” – taki tytuł nosi recenzja mojej powieści zamieszczona na „Zbrodni w Bibliotece”. Aleksandra Stronka pisze: „Kłamcę przeczytałam z wielką przyjemnością. Do głowy przyszło mi porównanie Tomasza Białkowskiego z Danem Brownem. Sensacja wzbogacona o religijne tajemnice, ekscytujące śledztwo i odkrywanie kolejnych tropów niewątpliwie uzasadniają tę tezę. Choć powieść Białkowskiego jest objętościowo skromniejsza, nie ustępuje pod względem warsztatu i nie zawiedzie miłośników Browna”. Całość tekstu tutaj: http://zbrodniawbibliotece.pl/ksiegozbior/3245,danbrownwpigulce/