czwartek, 28 lutego 2013

Radziwinowicz w Olsztynie

Za wydawcą podaję: „Gogol w czasach Google'a” to wybór reportaży, korespondencji i felietonów wieloletniego korespondenta „Gazety Wyborczej” w Moskwie z lat 1998 – 2012, które układają się w niezwykły obraz Rosji. W książce Wacława Radziwinowicza Rosja jest piękna i straszna, pełna sprzeczności i skrajności. To kraj ludzi szlachetnych i odważnych, ale też miejsce, w którym od czasów carskich filarami systemu są złodziejstwo i korupcja. Kraj, w którym bizantyjskie bogactwo nielicznych zderza się z nędzą milionów, kraj przeklętych poetów i złodziei w limuzynach, bojowników o prawa człowieka i morderców bez twarzy, samotnych bohaterów i brutalnych sołdatów”. Spotkanie z autorem już 14 marca w olsztyńskiej „Tajemnicy Poliszynela”. Warto skorzystać z okazji i spotkać się z autorem tej bardzo dobrej książki!

środa, 27 lutego 2013

Dehnel o Tytanach


W wydanym właśnie tomie pt. „Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu” Jacka Dehnela znaleźć można m. in. felieton o literackich dokonaniach państwa Grzeszczyków. Okazuje się, że słabo znam twórczość literatów zamieszkujących moje miasto, ba, niektórych nie znam wcale, chociaż ich dorobek jest imponujący. Oto smutny dowód: „…senior rodu osobiście udał się do dyrektora biblioteki w Olsztynie: Zaanonsowany przez sekretarkę, wszedł do gabinetu i przedstawił się…, i zapytał, czy zacny dyrektor kiedyś już o nim słyszał. Na co ten: „Niestety, nie…” Władysław A Grzeszczyk, słysząc to, zareagował: Ja, na pana miejscu, przynajmniej bym sobie w tej chwili osobiście naubliżał” – i wyszedł. Echo tych słów – temat na kolejne wielkie płótno w złotych ramach: Władysław A Grzeszczyk, mistrz ciętej riposty, pognębia dyrektora biblioteki – z pewnością długo jeszcze pobrzmiewało w korytarzach instytucji, bowiem po tej audiencji wszystkie biblioteki w Olsztynie kupiły od Władysława A Grzeszczyka… jeden komplet książek. Za to Harrego Pottera – dodaje ze zrozumiałą goryczą i kaustyczną ironią – każda kupiła po trzy komplety…” Pora zatem nadrobić zaległości czytelnicze. Zacznę od „Polska w 1939 mogła wygrać”. Następnie w planach mam „Jak spłodzić syna a jak córkę”, by zająć się przez resztę życia lekturą dziewięciu części „Ksiąg mądrości”, w których autor – Władysław A zawarł dwadzieścia tysięcy złotych myśli…

poniedziałek, 25 lutego 2013

Apolityczni

Styczniowo-lutowy numer „Lampy” zamieszcza m.in. wywiady z finalistką oraz zdobywcą tegorocznych „Paszportów Polityki”. Co ciekawe, wyróżnieni przez tygodnik „Polityka” autorzy od polityki trzymają się z daleka.
Zośka Papużanka: „Nie dam się naciągnąć na rozmowy dotyczące polityki. Mam poglądy na temat literatury, ale nie polityki. Wychodzę z założenia, że mogę uczestniczyć tylko w czymś, na czym się znam – i tylko o tym mogę się wypowiadać. A na polityce się nie znam i ona mnie zupełnie nie interesuje”.
Szczepan Twardoch: „Pisarze nie są po to, aby wypowiadać się o polskości, Śląsku, Smoleńsku, aborcji, Kaczyńskim, Tusku, o polityce… Zupełnie nie rozumiem, czemu pisarzy i w ogóle artystów traktuje się jako autorytety od czegokolwiek. Umiem pisać książki i staram się je pisać o ważnych sprawach, bo nienawidzę błahych powieści, ale nie chcę mówić ludziom o ważnych sprawach wprost i nie chcę, żeby ludzie mnie pytali, jak żyć. Nie umiem na ważne pytania odpowiadać inaczej niż literaturą. Nawet sobie samemu”.

sobota, 23 lutego 2013

Polska B. oczyma Kołodziejczyka

„B. Opowieści z planety prowincja” Marcina Kołodziejczyka czyta się znakomicie. Chociaż wyszły w serii „Strefa reportażu” śmiało mogłyby funkcjonować jako opowiadania. Autor ma świetny słuch językowy i cudowne poczucie humoru. Oto niewielka próbka jego talentu: „Jak już tatuś z kolegami zdobył Berlin i wypił cały tamtejszy koniak, wrócił do wsi, do mamusi, bo ja już byłem na ostatnim zakręcie mamusinych wnętrzności. Tatusia chłopi chcieli pobić kłonicami za zepsucie mamusi, ale on miał glejt z armii, wyciągnął go tak, żeby wszyscy mogli sobie zobaczyć, i zostawili go w spokoju. Na tym papierze było po rusku, że Wróblowi Piotrowi Piotrowiczowi przysługuje jako łup wojenny walec drogowy marki Henschel. (…) Walec, za pozwoleniem Armii Czerwonej, czekał na tatusia w Kazachstanie, czkałowska obłast, gdzieś tu miałem to nadanie w szufladzie (wstaje i szuka, ale nie znajduje) Więc tatuś wziął z mamusią ślub, zaczekał, żebym się urodził, i z sąsiadem Bombke Stefanem, takim spolszczonym Niemcem, pojechali za Ural. Nie było ich dwa lata, ten Henschel to była potężna maszyna parowa, to pan sobie wyobrazi, ile toto węgla zeżarło, a czasy były deficytowe (herbatki może zrobię?)”. Polecam!

czwartek, 21 lutego 2013

Herbert w autobusach

Co prawda akcja, o której informację zamieszczam poniżej, jak większość przedsięwzięć organizowanych w naszym kraju, Olsztyn omija, lecz warto o niej wiedzieć. Otóż, „26 lutego 2013 r. w szesnastu miastach w Polsce odbędzie się akcja społeczna pt. „Czytam w podróży… Herberta”, która jest wspólnym projektem Fundacji im. Zbigniewa Herberta oraz Klubu Herbertowskich Szkół. Partnerami akcji są Biblioteka Narodowa oraz Instytut Adama Mickiewicza. W projekt zaangażowało się ponad 400 wolontariuszy. Uczniowie szkół Herbertowskich oraz innych szkół i studenci wyższych uczelni będą rozdawać zakładki do książek z fragmentami utworów Zbigniewa Herberta w środkach transportu, na przystankach i w przestrzeni miejskiej. Zakładki będą także dystrybuowane w bibliotekach miejskich oraz w wybranych księgarnio-kawiarniach”.

środa, 20 lutego 2013

Proza czyli poezja !?

Oto fragment informacji jaką znalazłem wczoraj w jednej z olsztyńskich gazet. W założeniu organizatora ma być zaproszeniem na popularny literacki cykl konkursowy: „Weź stronę prozy i zahacz o amfiteatr! Twój tekst oceni profesjonalne jury i publiczność. (…) może wziąć udział każdy, kto zaprezentuje publicznie i w obecności jury jeden własny wiersz. (…) Przywiązujemy wielką wagę do jakości. Naszą siłą jest zespół fachowców posiadających wieloletnie doświadczenie”. Hmmm.

poniedziałek, 18 lutego 2013

„Drzewo morwowe” i „Kłamca” jako e-booki

Ta informacja dotyczy moich książek, które wydaje wydawnictwo Szara Godzina. Zapewne zainteresuje tych czytelników, którzy są zwolennikami nowych technologii czyli w tym wypadku coraz bardziej popularnych e-booków. Otóż, Woblink oraz Publio to platformy, na których już w marcu pojawią się książki z serii o dziennikarzu śledczym Pawle Werensie.

sobota, 16 lutego 2013

„Król Tyru” już w czerwcu

To wiadomość potwierdzona wczoraj przez Wydawcę. Trzecia część trylogii kainickiej o Pawle Werensie pojawi się w księgarniach na przełomie maja i czerwca. Tym razem akcja książki będzie się toczyła zimą w scenerii olsztyńskiej, lecz również przeniesie się na wschód, pod granicę z Rosją. Pojawią się zupełnie nowe postacie, a te już poznane wcześniej, pokażą nieznane dotychczas oblicze… Oczywiście, będę informował o przygotowaniach do premiery.

czwartek, 14 lutego 2013

Kobiety Kaddafiego


Fragmenty z książki autorstwa Annick Cojean: „Niewielką grupę młodych kobiet otaczają strażniczki, nalegając, by jedna z przybyłych – piętnastolatka – poszła za nim. Ubierają ją w tradycyjny strój i dają jej tysiąc rad, jak przypodobać się pułkownikowi wychwalaniem jego rewolucji. Dziewczyna wchodzi do pomieszczenia radosna. Wychodzi z niego załamana, z plamą krwi między udami. Młode działaczki są w szoku. (…) …wcielają ją do czegoś, co Libja opisuje jako ogromny harem. (…) Program dnia i nocy jest niezmienny. „Jedzenie, spanie, pieprzenie”. (…) Kadafi zmuszał niektóre z nas do przyprowadzania mu naszych sióstr, kuzynek, a w końcu – córek”. Te zaś, które próbowały uciec: „przywieziono do ojczyzny z ogolonymi głowami, oskarżono o zdradę. Pokazywano w telewizji jako prostytutki z burdeli. Potem zostały zgładzone”. 

wtorek, 12 lutego 2013

Żadan powraca


„Teraz mam trzydzieści lat” napisał Serhij Żadan w powieści pt. „Depeche Mode” wydanej u nas w roku 2006. Pisano wówczas o tej książce, że to pamiętnik z okresu dojrzewania. Rok wcześniej ukazał się „Big mac”. Przez następnych siedem lat ukraiński pisarz (ciągle młodego pokolenia – rocznik 1974) wydał w Polsce kolejne książki. Były nimi „ANARCHY IN THE UKR” (2007) i „Hymn młodzieży demokratycznej” (2008). Wszystkie zostały dobrze przyjęte przez czytelników i krytykę. Wszystkie znakomicie przetłumaczył Michał Petryk. Również on figuruje w stopce redakcyjnej, jako tłumacz najnowszej powieści Żadana zatytułowanej „Woroszyłowgrad”. Jak ją reklamuje wydawca: „Książka jest połączeniem Bildungsroman, powieści drogi i powieści łotrzykowskiej”. Zaś cytowany również Stanisław Łubieński bardzo trafnie zauważa, że „ Książki Żadana to wrażliwość, liryzm i poczucie humoru”. Żadan to jeden z moich ulubionych współczesnych ukraińskich pisarzy. Bardzo jestem ciekaw jak i na ile ewoluowało pisarstwo tego znakomitego autora. Od jego debiutu powieściowego minęła wszak prawie dekada. 

sobota, 9 lutego 2013

Krasicki zawsze aktualny


„Sekretarzem stanu w kancelarii Jarosława Kaczyńskiego zostaje Krzysztof Filipek, poseł po zawodówce. Pomagający żonie w pracy dozorcy, kierowca Leppera. (…) Na budownictwie co prawda się nie zna (Andrzej Aumiller, minister budownictwa – przyp. T.B.) i deklaruje, że interesuje go rynek truskawek, malin i jeżyn, ale jest człowiekiem kulturalnym, lubiącym malować i rzeźbić, co w Samoobronie stanowi już niezaprzeczalną jakość (…) Wiceministrem zdrowia, z poparciem Samoobrony, zostaje Marek Ludwik Grabowski, były szef sanepidu w Częstochowie. Chce liczyć w Polsce homoseksualistów, których myli z pedofilami… (…) Kwalifikacje działaczy Samoobrony do publicznych posad sprawdzają brukowce. „Fakt” dzwoni do posła Edwarda Kiedosa, by skomentował pomysł Andrzeja Leppera na opodatkowanie wody. Kiedos uznał, że to świetna propozycja, która „będzie przedmiotem szczegółowej analizy w klubie”. Podatek od wody był wymysłem dziennikarzy „Faktu”. I tak by można cytować kolejne ustępy z książki Marcina Kąckiego pt. „Lepperiada” w nieskończoność. Czytać i śmiać się z samych siebie, bo tych ludzi ktoś przecież wybrał w demokratycznym głosowaniu. Mnie przychodzi w tym miejscu na myśl bajka, którą pozwolę sobie przytoczyć w całości:

„Kiedy wół był ministrem i rządził rozsądnie,
Szły, prawda, rzeczy z wolna, ale szły porządnie.
Jednostajność na koniec monarchę znudziła;
Dał miejsce woła małpie lew, bo go bawiła.
Dwór był kontent, kontenci poddani – z początku;
Ustała wkrótce radość – nie było porządku.
Pan się śmiał, śmiał minister, płakał lud ubogi.
Kiedy więc coraz większe nastawały trwogi,
Zrzucono z miejsca małpę. Żeby złemu radził,
Wzięto lisa: ten pana i poddanych zdradził.
Nie osiedział się zdrajca i ten, który bawił:
Znów wół był ministrem i wszystko naprawił”.

czwartek, 7 lutego 2013

Chwin krytycznie o krytykach i krytyce


Pisarz i literaturoznawca Stefan Chwin udzielił bardzo interesującego wywiadu miesięcznikowi „Polonistyka”. Oto co sądzi o współczesnej krytyce:
- „Prawdziwą śmiercią krytyki literackiej jest chwila, w której krytyk zamyka się w klatce literatury”.
- „Rdzeniem krytyki literackiej tymczasem są po pierwsze – recenzje, po drugie – artykuły programowe. Recenzje pojawiają się u nas incydentalnie, artykułów programowych nie ma wcale”.
- „Mam podejrzenie, że żywa krytyka literacka przeniosła się dziś w rejony konkursowe”.
O Nagrodzie Nike:
- „…w chwili obecnej, kiedy pytam o skład jury Nagrody Nike, mało kto potrafi wymienić osoby, które tam zasiadają. Zresztą mało kto też pamięta nawet, kto w zeszłym roku dostał Nike. Słabością wszystkich szanujących się jury jest to, że rekrutują się one głównie z gremiów uniwersyteckich”.
O pismach literackich:
- „FA-art. to pismo z założenia studyjne. Nad publikowanymi tam tekstami krytycznymi unosi się duch uniwersytetu. Są to recenzje konstruowane przez fachowców, dalekie od literackiego placu boju”.
- „Nowe Książki mają mikroskopijną siłę oddziaływania na energię życia literackiego w Polsce”.
- Bolączką „Zeszytów (Literackich – przyp. T.B.) jest obracanie się w dość zamkniętym kręgu nazwisk. Niekiedy wygląda to tak, jakby grupa znajomych z uprzejmą życzliwością pisała o sobie nawzajem. (…) To jest pismo z lekka archeologiczne”.
- „Ukazanie się tego dodatku („Książki. Magazyn do czytania” – przyp. T.B.) uważam za formę kapitulacji. (…) Sam zaś magazyn nie ma właściwie krytycznoliterackiego charakteru. To rodzaj almanachu, w którym znajdujemy rozmaite artykuły, eseje, felietony…”
Polecam całą rozmowę, w której znany pisarz diagnozuje stan naszej rodzimej literatury. Padają nazwiska cenionych przez niego krytyków, przedstawiony jest m.in. stosunek Chwina do krytyki w Internecie, prasie kobiecej. 

wtorek, 5 lutego 2013

Utopie w „Opcjach”


Najnowszy numer katowickich „Opcji” (2012, nr 3) jest już dostępny w salonach pewnej znanej sieci. Jednym z wiodących tematów numeru są „Utopie”. Autorzy tego działu przyglądają się utopijnym motywom w różnych dziedzinach sztuki. Marta Cwujdzińska w tekście „Jarocin Festival – zmitologizowana utopia” próbuje odtworzyć i zrekonstruować kolejne składniki legendy. Podsumowuje: „Bo właściwie festiwal w Jarocinie niewiele się zmienił od lat 70. Niewiele zmienili się też jego uczestnicy. Tylko że kilkadziesiąt lat temu festiwal ten był przedsięwzięciem unikalnym, natomiast dziś jest jedną z wielu tego typu imprez”. Underground jako utopia? I seks jako rodzaj (anty)utopii, chciałoby się powiedzieć po lekturze recenzji „Pięćdziesięciu twarzy Greya” zamieszczonej w tym samym numerze. Dariusz Nowacki w tekście „Aluminium szeleści” podsumowuje powieść, w której podobno zaczytują się kobiety: „Nie chodzi o folię aluminiową, która pojawia się w piosence Warszafskiego Deszczu. Na kartach „Pięćdziesięciu twarzy Greya” szeleści zupełnie inna folia – ta, w którą opakowane są prezerwatywy. […] Ten właśnie dźwięk (szelest folii) został mi w uszach, po lekturze brytyjskiego bestsellera – nie zaś konwencjonalne pojękiwania bądź inne artykulacje łóżkowe, a już najmniej dialogi, tylko ta nieszczęsna folia, podsuwająca obsesyjnie myśl o jakiejś kosmicznej technologii (połączenie lateksu z teflonem?) zastosowanej przez anonimowego producenta prezerwatyw. Uczepiłem się? Wydziwiam? Bynajmniej – taka to właśnie powieść: dziwaczna, niepojęta, paradoksalna… niczym dzikie sado-maso w gumie”. 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Zmiany, zmiany, zmiany


Z niedowierzaniem, lecz wielką radością, odnotowuję fakt, że Instytut Książki wreszcie zmienił swoją stronę internetową. Jednym z powodów tej metamorfozy jest zapewne dziesięciolecie istnienia tej szacownej instytucji. Gratuluję i życzę Szanownemu Jubilatowi kolejnych lat udanej działalności a Was namawiam do zaglądania na stronę Instytutu, najlepiej codziennie: http://www.instytutksiazki.pl/wydarzenia,aktualnosci,28961,instytut-ksiazki.-oryginalny-od-2003.html


niedziela, 3 lutego 2013

Makłowicz? Okrasa? Wolne żarty!


Przeglądałem ostatnio w bibliotece archiwalne numery „Gazety Olsztyńskiej”. Ściślej, te z czerwca 2000 roku. Wśród różnorakich materiałów natrafiłem na wywiad z goszczącą wówczas w Olsztynie Hanną Szymanderską. Okazją do rozmowy było spotkanie autorki z czytelnikami w nieistniejącej już księgarni wydawnictwa „Prószyński i S-ka”. Zapytana przez dziennikarkę o sytuację finansową odpowiedziała: „Zarabiam trochę (…) Ostatnio mniej, bo kiedyś autorzy dostawali 8 procent, teraz tylko cztery”. Życzyłbym każdemu autorowi owych czterech procent i nakładów Szymanderskiej. Tylko w „Prószyńskim” wydała 1,5 miliona książek! Dla niezorientowanych wyjaśnię, że Hanna Szymanderska pisze książki kucharskie. Od wspomnianego 2000 roku sprzedała ich kolejny milion… XIX-wieczna Warszawa miała Ćwierczakiewiczową, o której Prus pisywał wierszyki. Jak chociażby taki: „O czym u nas marzył Mickiewicz / To zdobyła pani Ćwierczakiewicz”. Zdaje się, że wiek XX przeszedł do historii jako wiek Szymanderskiej.


piątek, 1 lutego 2013

Rosja kraj paradoksów


Czytam Wacława Radziwinowicza „Gogol w czasach Google’a”. Niewielkimi partiami, gdyż obraz Rosji w tej książce jest tak nieprawdopodobny, że czytanie tej pozycji w całości mogłoby naruszyć nieodwracalnie mój układ nerwowy. Oto fragment na chybił – trafił: „W szkołach Nowosybirska uczniowie niedawno pisali wypracowanie na temat „Kiedy spotkam milicjanta”. Wszyscy rozwijali temat tak jak dziewięcioletnia Natasza Siwokon: „Jeśli do mnie podejdzie milicjant, zapytam: - Wujku ile mam ci dać pieniędzy? - A potem pobiegnę do domu, a potem wrócę i oddam mu wszystkie pieniądze i spytam, czy wystarczy. Potem on zaprowadzi mnie na posterunek i posadzi do więzienia”. Niesamowita lektura!