„Słuch absolutny”
to rozmowa, jaką Jerzy Illg przeprowadził z profesorem Andrzejem Szczeklikiem.
Trzeciego lutego miną dwa lata od śmierci legendarnego lekarza. Wśród wielu
tematów poruszanych w tej książce natrafiłem na informację, która mogłaby
stanowić świetny materiał na powieść. Rzecz traktuje o epidemii tańca. Profesor
Szczeklik opowiada: „W czasach nowożytnych w Europie też zdarzały się wielkie
plagi tańca. Paracelsus opisał, jak pod koniec XVI czy na początku XVII wieku w
zamożnym, mieszczańskim Strasburgu jakaś Frau,
w dobrze średnim wieku, chodziła po targu i nagle zaczęła tańczyć w kółeczko.
Tańczyła aż do wieczora, póki miała siły. Dowlokła się do domu. Ludzie
zapomnieli o wydarzeniu… Dwa dni później wyszła i znowu zaczęła tańczyć – tym razem
tańczyła tak, że w ogóle nie mogła się zatrzymać. Parę osób spośród przekupek
czy przechodniów przyłączyło się do niej. Tańczyli i szybko tak się to
rozszerzyło, że tych ludzi wkrótce było kilkudziesięciu, potem kilkuset. I
tańczyli do upadłego, mieli bąble na nogach, zdarte buty, nie można ich było w
żadem sposób powstrzymać. Stopniowo wędrowali z miasteczka do miasteczka i ta choreomania
ogarnęła kawał Europy. Przerażony burmistrz Strasburga i burmistrzowie innych
mniejszych miasteczek zwrócili się o radę do najsłynniejszych konsyliarzy. Oni
się zastanawiali, a tamci tańczyli dalej. Padali, ginęli z wycieńczenia”. Nie
zdradzę, jak ta historia się zakończyła. Odsyłam do lektury znakomitej rozmowy.
Naprawdę warto.
Tym samym w styczniu jesteś o jeden post lepszy. 24-23. Jak w piłce ręcznej!
OdpowiedzUsuń