We wczorajszej „Gazecie
Wyborczej” Bernadetta Darska ostro wypowiedziała się na temat tworzonej w
Polsce pop literatury. Przewodnicząca jedynej obecnie w kraju nagrody dla autorek
piszących prozę popularną napisała m.in.: „Zwykle powieści popularne operują
mniej skomplikowanym językiem (niż literatura artystyczna – przyp. T.B.),
często poprzestają na przekazie jeden do jednego, raczej nie siląc się na
oryginalność, zatrzymując się na przeciętności.” Dalej krytyczka przechodzi do
konkretów, czyli do nazwisk: „O ile w przypadku przywołanego Zygmunta
Miłoszewskiego można mówić o dobrym rzemiośle, o tyle w przypadku Kalicińskiej
należałoby powiedzieć o żenującym braku rzemiosła.” Coś jest na rzeczy.
Przypomnę, że jurorom festiwalu literatury kobiecej nie udało się w minionym
roku wybrać przewidzianej w regulaminie ilości finalistek. Nie świadczy to
dobrze o warsztacie piszących, których z takim żarem bronią autorzy tekstu „Alice
Munro nie miałaby u nas szans”. Całość tekstu Darskiej tutaj: http://wyborcza.pl/magazyn/1,135763,15287107,Gdzie_artysci__gdzie_pop.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz