Zachęcam Państwa do sięgnięcia po świąteczne wydanie magazynu "Pocisk", w którym opowiadam Adamowi Podlewskiemu m.in. o powieściach kryminalnych, ale przede wszystkim o "Spicy". Niewielki fragment:
"- Gdzie podział się genialny detektyw z norm gatunku? Dlaczego na bohaterów powieści kryminalnej wybrał Pan tak „niefachowe” postacie: Igę, zupełnie przypadkowo zamieszaną w serię zbrodni oraz zagubionego życiowo dzielnicowego?
- Lubię powoływać do życia postacie, które wbrew sobie, swojemu temperamentowi, kompetencjom, muszą zmierzyć się ze złem. To zło przybywa nagle, niespodziewanie, można przed nim uciec, ale można również podjąć z nim walkę. Spica najpierw ucieka, chowa się za niepamięcią, rzuca się w wir pracy. Ale to nie pomaga. Wyjściem jest podjęcie walki, gry z przestępcą. To amatorka, zawodowo zajmuje się tłumaczeniami, nie jest detektywem. Musi użyć swojej inteligencji, intuicji, zacząć działać strategicznie, planować. Na dodatek cierpi na hafefobię. Lęk przed dotykiem bardzo utrudnia jej życie. Z kolei dzielnicowy Antoni Styczeń to gigantyczny mężczyzna o gołębim sercu. Wzbudza lęk swoimi rozmiarami, a w środku jest bardzo wrażliwy i ciepły. Rozpada mu się małżeństwo, traci kontakt z jedynym synem. Dotychczas łapał podpitych facetów na rowerach, teraz będzie walczył z diabolicznym przestępcą. To ciekawa psychologicznie postać. Musi złamać zasady obowiązujące w małej, zamkniętej społeczności".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz