Niezwykle miłą
niespodziankę sprawili mi Polacy zamieszkujący Nową Zelandię, a konkretnie miasto
Christchurch. Okazuje się, że do księgozbioru tamtejszej biblioteki miejskiej dołączyła
moja powieść.
Zachodzę w głowę,
ile czasu książka musiała lecieć, ewentualnie płynąć, przez pół świata, przecież
to odległość około osiemnastu tysięcy kilometrów. Christchurch to najbardziej
oddalone od Warszawy miasto powyżej stu tysięcy mieszkańców na Ziemi. Wiem, że „Rausz”
znalazł swoich czytelników, powieść się podoba. Z tego miejsca pozdrawiam
państwa Elżbietę i Piotra Sawickich, którzy ową niezwykłą wiadomość mi przesłali
i udokumentowali. Niestety, obawiam się, że spotkanie autorskie w Christchurch City
Librares będzie trudne do zorganizowania… J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz