poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pierre Lemaitre „Koronkowa robota”

(…) ten pomysł był typowym chybionym dobrym pomysłem”, mówi Camille Verhoeven, komisarz paryskiej policji, główny bohater serii książek autorstwa francuskiego pisarza Pierre’a Lemaitre’a. Warto zaznaczyć, że „Koronkowa robota”, która w naszym kraju ukazuje się jako trzecia część cyklu, tak naprawdę jest częścią pierwszą. We Francji ukazała się w 2006 roku, po niej były: „Alex” (2011) i „Ofiara” (2012). Od razu napiszę, że to wcale nie przeszkadza w lekturze właśnie wydanej przez wydawnictwo Muza książki. Lemaitre to prawdziwa gwiazda. Po serii kryminalnej opublikował powieść „Do zobaczenia w zaświatach” (2013), którą uhonorowano Nagrodą Goncourtów. Jeśli dodam, że za wspomniany thriller pt. „Alex” nagrodzono go CWA International Dagger 2013, wyłania nam się obraz pisarza kompletnego, który tak samo dobrze radzi sobie z powieścią kryminalną jak i utworem zaliczonym do głównego nurtu. Czy słusznie? Lemaitre to pisarz obdarzony tym, co ja na swój prywatny użytek nazywam pisarską mądrością. Świetnie kreśli powieściowe tło („ ta okolica była tak uczęszczana jak burdel w raju”), w którym umieszcza swoich bohaterów. To są ludzie z krwi i kości. Kiedy pisze o złoczyńcach, mówi o miejskich szumowinach będących „metaforą zdemoralizowanej i odartej ze złudzeń ludzkości”. Kreśląc ofiary stara się dociec, skąd bierze się ich życiowy dramat. Odmalowując ekipę śledczą ukazuje napięcia i dylematy związane z pracą w ciągłym stresie i niedoczasie. Tworzy świat wielowymiarowy, nieoczywisty, w którym etyczny podział wcale nie jest wyznaczony grubą krechą. Czy i tak jest w „Koronkowej robocie”? Pisarz od samego początku postanowił zaszokować czytelnika. Komisarz Verhoeven ma zostać ojcem. W tym samym czasie tropi zabójcę, który powiela zbrodnie dokonane na kartach powieści zaliczanych do kanonu gatunku. Oto papierowa zbrodnia zamienia się w ponurą rzeczywistość. Zderzenie rodzącego się życia z koszmarem śmierci młodych kobiet może co niektórych porazić rozmiarami okrucieństwa i sadyzmu. Niewielki przykład: „Po lewej leżały na podłodze szczątki ciała z rozprutym brzuchem i połamanymi żebrami, które przebiły jakąś czerwoną-białą fałdę, prawdopodobnie żołądek, a także pierś, tę w każdym razie, która nie została odcięta, jakkolwiek trudno to było z całą pewnością stwierdzić z tej przyczyny, że to ciało – kobiety, to jedno było pewne – pokrywały ekskrementy, spod których prześwitały niezliczone ślady ukąszeń. Naprzeciwko, po lewej, leżała głowa (druga, też kobiety) o wypalonych oczach i dziwnie krótkiej, jakby wtłoczonej w ramiona szyi. Z czeluści jej rozdziawionych ust wystawały białoróżowe kanały tchawicy i żył wyszarpane czyjąś ręką z głębi gardła”. Lemaitre, oczywiście, nie wypisuje tych wszystkich okropności dla samego efektu szokowego. Po co? Być może aby ukazać walkę przeciwstawnych wartości. W pewnej chwili komisarz przypomina sobie obraz Caravaggia pt. „Dawid z głową Goliata”. Mówi o nim w następujący sposób: „-To wypisz wymaluj walka Dobra ze Złem (…) Spójrz na Dawida, na jego szalone oczy, i ten spokój cierpienia u Goliata. Gdzie jest Dobro, gdzie Zło? Oto jest pytanie…” No właśnie. Warto się nad tym zastanowić czytając Lemaitre’a. Pomysł napisania „Koronkowej roboty” nie był „typowym chybionym dobrym pomysłem”. On był pomysłem doskonałym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz