(…) ten pomysł
był typowym chybionym dobrym pomysłem”, mówi Camille Verhoeven, komisarz
paryskiej policji, główny bohater serii książek autorstwa francuskiego pisarza
Pierre’a Lemaitre’a. Warto zaznaczyć, że „Koronkowa robota”, która w naszym
kraju ukazuje się jako trzecia część cyklu, tak naprawdę jest częścią pierwszą.
We Francji ukazała się w 2006 roku, po niej były: „Alex” (2011) i „Ofiara”
(2012). Od razu napiszę, że to wcale nie przeszkadza w lekturze właśnie wydanej
przez wydawnictwo Muza książki. Lemaitre to prawdziwa gwiazda. Po serii
kryminalnej opublikował powieść „Do zobaczenia w zaświatach” (2013), którą
uhonorowano Nagrodą Goncourtów. Jeśli dodam, że za wspomniany thriller pt. „Alex”
nagrodzono go CWA International Dagger 2013, wyłania nam się obraz pisarza
kompletnego, który tak samo dobrze radzi sobie z powieścią kryminalną jak i utworem
zaliczonym do głównego nurtu. Czy słusznie? Lemaitre to pisarz obdarzony tym,
co ja na swój prywatny użytek nazywam pisarską mądrością. Świetnie kreśli
powieściowe tło („ ta okolica była tak uczęszczana jak burdel w raju”), w
którym umieszcza swoich bohaterów. To są ludzie z krwi i kości. Kiedy pisze o
złoczyńcach, mówi o miejskich szumowinach będących „metaforą zdemoralizowanej i
odartej ze złudzeń ludzkości”. Kreśląc ofiary stara się dociec, skąd bierze się
ich życiowy dramat. Odmalowując ekipę śledczą ukazuje napięcia i dylematy
związane z pracą w ciągłym stresie i niedoczasie. Tworzy świat wielowymiarowy,
nieoczywisty, w którym etyczny podział wcale nie jest wyznaczony grubą krechą.
Czy i tak jest w „Koronkowej robocie”? Pisarz od samego początku postanowił
zaszokować czytelnika. Komisarz Verhoeven ma zostać ojcem. W tym samym czasie tropi
zabójcę, który powiela zbrodnie dokonane na kartach powieści zaliczanych do
kanonu gatunku. Oto papierowa zbrodnia zamienia się w ponurą rzeczywistość. Zderzenie
rodzącego się życia z koszmarem śmierci młodych kobiet może co niektórych
porazić rozmiarami okrucieństwa i sadyzmu. Niewielki przykład: „Po lewej leżały
na podłodze szczątki ciała z rozprutym brzuchem i połamanymi żebrami, które
przebiły jakąś czerwoną-białą fałdę, prawdopodobnie żołądek, a także pierś, tę
w każdym razie, która nie została odcięta, jakkolwiek trudno to było z całą
pewnością stwierdzić z tej przyczyny, że to ciało – kobiety, to jedno było
pewne – pokrywały ekskrementy, spod których prześwitały niezliczone ślady
ukąszeń. Naprzeciwko, po lewej, leżała głowa (druga, też kobiety) o wypalonych
oczach i dziwnie krótkiej, jakby wtłoczonej w ramiona szyi. Z czeluści jej
rozdziawionych ust wystawały białoróżowe kanały tchawicy i żył wyszarpane
czyjąś ręką z głębi gardła”. Lemaitre, oczywiście, nie wypisuje tych wszystkich
okropności dla samego efektu szokowego. Po co? Być może aby ukazać walkę
przeciwstawnych wartości. W pewnej chwili komisarz przypomina sobie obraz
Caravaggia pt. „Dawid z głową Goliata”. Mówi o nim w następujący sposób: „-To
wypisz wymaluj walka Dobra ze Złem (…) Spójrz na Dawida, na jego szalone oczy,
i ten spokój cierpienia u Goliata. Gdzie jest Dobro, gdzie Zło? Oto jest
pytanie…” No właśnie. Warto się nad tym zastanowić czytając Lemaitre’a. Pomysł napisania
„Koronkowej roboty” nie był „typowym chybionym dobrym pomysłem”. On był
pomysłem doskonałym!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz