Ciągle pojawiają
się recenzje mojej ostatniej książki. Tym razem o „Małych historiach rodzinnych”
w miesięczniku „Twórczość” (2018, nr 5) pisze Aleksandra Francuz: „Miejsca
naznaczone przez traumy pamięci nie goją się wcale, bowiem przez
najzmyślniejszy nawet opatrunek ze słów przebijać już będzie na wieki sącząca
się rana. Balsamiczne okłady, jakie stosuje Białkowski, są próbą uśmierzenia
przeszłości. W rzeczywistości, wszystko czego tu dotknąć, wyje z bólu: żywi i
umarli, ludzie i przedmioty, a obserwująca to widowisko przyroda pochowała i
przerabia w pamięci krótkie życie monstrów i herosów, warianty dziwności tego,
co narasta, gdy zamiast ludzi natrafiamy na kukły wypchane trocinami, a tam,
skąd zdaje się, że wiać powinno pustką, we wnętrzach rupieci, niby w mitycznym
chaosie hula dziejów wiatr, tkwi zalążek całej kosmogonii, dalekie echo spraw,
idei, długiego trwania i nie rozwieje tego nic, żadna siła nie unicestwi. Z
ruiny powstałeś i w ruinę się obrócisz, powiada Białkowski”. Cały tekst można
przeczytać w majowym numerze miesięcznika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz