Wojenne lęki
towarzyszące współczesnemu człowiekowi to motyw literacki, który z jakimś
chorym upodobaniem wyszukuję w najnowszej literaturze. Swego czasu w „Teorii
ruchów Vorbla” powołałem do życia postać niejakiego Ireneusza Świerszcza –
zalęknionego doktora fizyki owładniętego wizją grzyba atomowego rosnącego na
widnokręgu. Moim najnowszym odkryciem jest policjantka Suchocka z powieści
kryminalnej Wojciecha Chmielarza pt. „Przejęcie”. Pytana przez komisarza Mortkę
o plany na weekend odpowiada: „Chciałam sprawdzić safe house’y. Miejsca, gdzie
trzymam żelazne racje w pobliżu dróg ewakuacyjnych z Warszawy. (…) Na wypadek
wojny. Gdyby trzeba było uciekać z Warszawy. Mam przygotowane trasy ucieczki, a
na tych trasach skrytki z zapasami. Co jakiś czas trzeba sprawdzić, czy nikt
ich nie znalazł i czy nic się nie zepsuło. (…) Wiem, że teraz jest spokój. Ale
co będzie za trzy lata, pięć, dziesięć? Trzeba być przygotowanym”. Tyle Anna
Suchocka, którą po tym wyznaniu Mortka uznał za wariatkę. „Przejęcie” Wojciecha
Chmielarza czyta się znakomicie. To w moim prywatnym rankingu najlepsza część
przygód warszawskiego komisarza. Warto zauważyć podjęty przez autora wątek
przemocy domowej, tak mocno nakreślony w niedawno wydanym „Gniewie” Zygmunta
Miłoszewskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz