Czytam „Cierpliwego
snajpera” Arturo Pereza – Reverte. Zaczyna się prawie klasycznie. On, czyli Sniper
jest uważany w środowisku za wielkiego mistrza i guru graficiarzy. Ona nosi
nazwisko Alejandra Varela, znana jest jednak bardziej jako Lex. Ma tytuł
doktora i specjalizuje się w sztuce nowoczesnej. Pewnego dnia otrzymuje
propozycję odnalezienia ukrywającego się od dwóch lat Snipera. Zleceniodawcą
jest Mauricio Bosque, bogacz, wydawca. Postanowił przygotować kompletny katalog
twórczości Snipera. Ta, jak wiadomo, jest bardzo ulotna. Wszak wrzuty na
ścianach znikają bardzo szybko. Sniper to ktoś „pomiędzy Banksym i Salmanem
Rushdiem”. Legendarny artysta od dwóch lat jest nieuchwytny. Superlider się
ukrywa. Jednym z powodów jest śmierć młodego chłopaka o imieniu Dante. On
również uprawiał graffiti. Spadł z dachu wieżowca. Podjął wyzwanie, które od
czasu do czasu rzucał im Mistrz. Nastolatki w ten sposób sprawdzają „kto ma
jaja”. Rzecz w tym, że młody Dante był synem mafiosa Lorenza Biscarruesa.
Ojciec, rzecz jasna, postanawia wyrównać rachunki. Wszystko to dzieje się w scenerii
wielkich aglomeracji, w półmroku dusznych ulic, tuneli i ruchliwych autostrad.
Perez – Reverte z wielką starannością, plastycznie opisuje świat, w którym żyją
„twardzi młodzi ludzie, bez specjalnych nadziei na przyszłość, nadający na
własnych falach. Bezlitosny rak starego świata, szpica wielorasowej, surowej,
innej Europy. Bez szans na powrót”.
Zaczęłam czytać i momentalnie -od pierwszego rozdziału polubiłam fabułę;sądzę,że się nie zawiodę,gdyż autor wie jak się pisze ciekawe książki.
OdpowiedzUsuń