Wyczytałem w
dzisiejszej prasie, że lotnisko Olsztyn-Mazury jest już zbudowane i, że „lotnisko
pożytku publicznego w Szymanach dołączy do trzynastu największych lotnisk o
pełnej certyfikacji, takich jak lotnisko Chopina, lotnisko im. Lecha Wałęsy w
Gdańsku”. Dla niezorientowanych wyjaśniam, że Szymany to miejscowość obok
Szczytna. Z Olsztyna to ledwo 48 kilometrów. Cóż jest tak niezwykłego w tej
informacji, że zdecydowałem się o nowym lotnisku napisać? Wszak od kiedy newsy o
budowie portu lotniczego w miejscu, gdzie istniało lotnisko wojskowe, są
zamieszczane w mediach, na twórców i budowniczych tego projektu sypią się
nieustannie gromy. Po co kolejne lotnisko, skoro jest ich już tyle? Na cóż komu
pas betonu w lesie, gdy autochtonów nie stać na bilet PKS-u, czy może raczej
kilka złotówek (zwykle nierejestrowanych) dla kierowcy zdezelowanego busika – pokrytej
warstwą rdzy i brudu kuli potu i strachu. Po co wydawać dwieście milionów
złotych, skoro są inne potrzeby? Tu przychodzi mi na myśl planowane na wrzesień
referendum za stówkę. Mam swój pogląd na to wydarzenie, o którym może innym
razem. Albo wcale, bo widoki na frekwencję są bardzo wątłe. Skupiam się na
lotnisku Olsztyn-Mazury. Dla mieszkańców innych części kraju Warmia i Mazury to
zielono-niebieska pocztówka z wakacji. Latem jeziora, jesienią grzyby,
sylwester w leśniczówce. Dla półtora miliona zamieszkujących te tereny ludzi to
miejsce pracy, życia, realizowania swoich pasji, czy pisząc górnolotnie, tworzenia
historii. Część z nich opuściła rodzinne strony, by szukać pracy albo nowych
wyzwań gdzie indziej. Nie jest żadną tajemnicą, że ich wędrówki prowadzą za
granicę. Ludzie ci regularnie wracają. Powodem są święta, uroczystości
rodzinne, urlopy. Chociażby tylko dla nich warto było otworzyć ten port. Po to,
żeby mieszkaniec Suwałk nie jechał do Warszawy blisko trzysta kilometrów, a na
gdański terminal miał jeszcze dalej, bo trzysta siedemdziesiąt, co oznacza pięć
godzin jazdy po krętych, często porytych bruzdami i lejami drogach wojewódzkich.
Cieszę się z tego lotniska, chociaż w najbliższy czwartek nie będę mógł iść
spać, bo o drugiej w nocy muszę wyruszyć autem do Gdańska, żeby cztery godziny
później stamtąd polecieć aeroplanem. Bardzo liczę na to, że kolejne loty odbędę
już z portu Olsztyn-Mazury. Zatem na koniec: Warmia i Mazury mają wreszcie
swoje lotnisko. Przybywajcie tutaj, odpoczywajcie, róbcie interesy,
zwiedzajcie. Teraz to naprawdę blisko.
to lotnisko ożywić też może turystykę regionu! trzymajmy kciuki za inwestycję.
OdpowiedzUsuńPomimo, że lotnisko w fajnym miejscu, to jest bardzo rzadko używane. Dlaczego? :( parking balice
OdpowiedzUsuńArtykuł w GO jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Odsyłam tutaj: http://gazetaolsztynska.pl/451307,Stutysieczny-pasazer-wyladowal-Jakie-plany-na-przyszlosc-ma-lotnisko-Olsztyn-Mazury.html#axzz51WIA1RWn
OdpowiedzUsuń