„- Dzisiaj
nauczymy się algorytmu na otrzymywanie prezentów – zapowiada swym studentkom
wykładowczyni. – Gdy pragniesz dostać od mężczyzny prezent, stań po jego lewej
stronie, bo jest to strona irracjonalna i emocjonalna. Prawa strona to strona
rozumu. Po prawej stajesz wtedy, gdy chcesz dyskutować o projektach
biznesowych. Ale gdy pragniesz dostać prezent, zajmij pozycję po stronie lewej.
Jeśli mężczyzna siedzi na krześle, ukucnij obok niego tak, by poczuł się przy
tobie wyższy, jakbyś ty była dzieckiem. Zaciśnij mięśnie pochwy. Tak, mięśnie
pochwy. Dzięki temu rozszerzą ci się źrenice, co z kolei sprawi, że staniesz
się atrakcyjniejsza. Gdy mężczyzna coś powie, przytaknij: twoje przytakiwanie
sprawi, że będzie bardziej skłonny zgodzić się z tobą. A gdy w końcu poprosisz
o to, czego chcesz: samochód, sukienkę, cokolwiek jest ci potrzebne, równocześnie
pogłaszcz go po ręce. Zrób to delikatnie. A teraz powtarzajcie: Spojrzeć!
Przytaknąć! Pogłaskać!”. To fragment książki brytyjskiego pisarza i reżysera Petera
Pomerantseva. Urodzony w ZSRR autor w dzieciństwie opuścił ten kraj, by wrócić
po latach i podjąć pracę w telewizji. Swoje obserwacje i przemyślenia zebrał w
cyklu reportaży wydanych na Zachodzie w zeszłym roku. U nas książkę
Pomerantseva zatytułowaną „Jądro dziwności. Nowa Rosja” właśnie wydało
wydawnictwo Czarne, zaś tłumaczenia podjęła się Iga Noszczyk. Cytowany fragment
jest częścią tekstu traktującego o nietypowej, jedynej w swoim rodzaju,
moskiewskiej Akademii Naciągaczek. Miejscu, w którym młode kobiety uczą się jak
zdobyć „sponsora”. Za tysiąc dolarów tygodniowo poznają sposoby, dzięki którym
mogą liczyć na „minimalną moskiewską pensję kochanki: mieszkanie, cztery
tysiące dolarów miesięcznie, samochód i dwa razy do roku tygodniowe wakacje w
Turcji lub Egipcie”. Warto dodać, że podobnych „szkół” w Moskwie i Petersburgu
jest bardzo wiele. Przybywające do metropolii młode kobiety, prócz urody i
wielkiej determinacji, przywożą ze sobą mroczne wspomnienia, w których bieda i
zbiorowe gwałty nie są czymś niezwykłym. One nazywają mężczyzn „forbesami”, windami
mogącymi zawieźć je na samą górę materialnego raju, same są pogardliwie określane
„jałówkami”, „mewkami” czasem „śpiewającymi stringami”. Chytre i przebiegłe
muszą rywalizować między sobą, odpierać ataki coraz młodszych dziewczyn,
pragnących jak i one szybkiej poprawy losu. Pomerantsev pisze o jednych i
drugich jako ludziach „wygrzebanych z radzieckiego świata”. Przygląda się
fortunom powstałym ze sprzedaży surowców naturalnych. Ów „strumień ropy
naftowej wystrzelił ich do innych wszechświatów finansowych”. Moskwa to miejsce
gdzie „pieniądze krążą (…) migotliwie i zwiewnie, jak brokat w szklanej kuli, a
to sprawia, że wydają się zupełnie nierzeczywiste”. Mieszkający na co dzień w
Londynie dokumentalista wędruje ze swoją kamerą do współczesnego conradowskiego
„Jądra ciemności”, jakim stała się Rosja. Pisze o „wojnie wszystkich przeciwko
wszystkim”. Jak zauważa, to co dzieje się obecnie w tym kraju to już nie wyraz
wolności, lecz różnorakie, straszliwe „formy delirium”. Warto przeczytać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz