niedziela, 2 sierpnia 2015

Straszliwe formy delirium

„- Dzisiaj nauczymy się algorytmu na otrzymywanie prezentów – zapowiada swym studentkom wykładowczyni. – Gdy pragniesz dostać od mężczyzny prezent, stań po jego lewej stronie, bo jest to strona irracjonalna i emocjonalna. Prawa strona to strona rozumu. Po prawej stajesz wtedy, gdy chcesz dyskutować o projektach biznesowych. Ale gdy pragniesz dostać prezent, zajmij pozycję po stronie lewej. Jeśli mężczyzna siedzi na krześle, ukucnij obok niego tak, by poczuł się przy tobie wyższy, jakbyś ty była dzieckiem. Zaciśnij mięśnie pochwy. Tak, mięśnie pochwy. Dzięki temu rozszerzą ci się źrenice, co z kolei sprawi, że staniesz się atrakcyjniejsza. Gdy mężczyzna coś powie, przytaknij: twoje przytakiwanie sprawi, że będzie bardziej skłonny zgodzić się z tobą. A gdy w końcu poprosisz o to, czego chcesz: samochód, sukienkę, cokolwiek jest ci potrzebne, równocześnie pogłaszcz go po ręce. Zrób to delikatnie. A teraz powtarzajcie: Spojrzeć! Przytaknąć! Pogłaskać!”. To fragment książki brytyjskiego pisarza i reżysera Petera Pomerantseva. Urodzony w ZSRR autor w dzieciństwie opuścił ten kraj, by wrócić po latach i podjąć pracę w telewizji. Swoje obserwacje i przemyślenia zebrał w cyklu reportaży wydanych na Zachodzie w zeszłym roku. U nas książkę Pomerantseva zatytułowaną „Jądro dziwności. Nowa Rosja” właśnie wydało wydawnictwo Czarne, zaś tłumaczenia podjęła się Iga Noszczyk. Cytowany fragment jest częścią tekstu traktującego o nietypowej, jedynej w swoim rodzaju, moskiewskiej Akademii Naciągaczek. Miejscu, w którym młode kobiety uczą się jak zdobyć „sponsora”. Za tysiąc dolarów tygodniowo poznają sposoby, dzięki którym mogą liczyć na „minimalną moskiewską pensję kochanki: mieszkanie, cztery tysiące dolarów miesięcznie, samochód i dwa razy do roku tygodniowe wakacje w Turcji lub Egipcie”. Warto dodać, że podobnych „szkół” w Moskwie i Petersburgu jest bardzo wiele. Przybywające do metropolii młode kobiety, prócz urody i wielkiej determinacji, przywożą ze sobą mroczne wspomnienia, w których bieda i zbiorowe gwałty nie są czymś niezwykłym. One nazywają mężczyzn „forbesami”, windami mogącymi zawieźć je na samą górę materialnego raju, same są pogardliwie określane „jałówkami”, „mewkami” czasem „śpiewającymi stringami”. Chytre i przebiegłe muszą rywalizować między sobą, odpierać ataki coraz młodszych dziewczyn, pragnących jak i one szybkiej poprawy losu. Pomerantsev pisze o jednych i drugich jako ludziach „wygrzebanych z radzieckiego świata”. Przygląda się fortunom powstałym ze sprzedaży surowców naturalnych. Ów „strumień ropy naftowej wystrzelił ich do innych wszechświatów finansowych”. Moskwa to miejsce gdzie „pieniądze krążą (…) migotliwie i zwiewnie, jak brokat w szklanej kuli, a to sprawia, że wydają się zupełnie nierzeczywiste”. Mieszkający na co dzień w Londynie dokumentalista wędruje ze swoją kamerą do współczesnego conradowskiego „Jądra ciemności”, jakim stała się Rosja. Pisze o „wojnie wszystkich przeciwko wszystkim”. Jak zauważa, to co dzieje się obecnie w tym kraju to już nie wyraz wolności, lecz różnorakie, straszliwe „formy delirium”. Warto przeczytać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz