Serhij Żadan
został tegorocznym laureatem Nagrody Europy Środkowej Angelus 2015. Werdykt jury
bardzo mnie cieszy. Żadan to mój ulubiony pisarz ukraiński. Pisałem o nim na
tym blogu kilka razy. Autor wyjechał z Wrocławia bogatszy o 150 tysięcy złotych
polskich. Jego „Mezopotamię” uznano za najlepszą książkę minionego roku. Przypomnę,
że jest on trzecim Ukraińcem docenionym przez jurorów. Pierwszy raz przyznano
Angelusa w roku 2006. Wówczas zwyciężył inny autor zza naszej wschodniej
granicy. Był nim Jurij Andruchowycz. Zaś dwa lata temu nagrodę wręczono Oksanie
Zabużko. Nigdy nie zdobył Angelusa polski pisarz/pisarka. W tym roku głośno
mówiono o Oldze Tokarczuk, jako o tej, która może być tą pierwszą. „Księgi Jakubowe”
dwa tygodnie temu nagrodzono Nike. Tym samym wrocławska pisarka dołączyła do
elitarnego grona podwójnych laureatów nagrody. Sztuka ta udała się dotychczas
tylko Wiesławowi Myśliwskiemu. Na Angelusa Tokarczuk musi zatem poczekać. Nie mam jednak wątpliwości, że ta znakomita pisarka nagrodę tę prędzej czy później otrzyma.
W cieniu wrocławskiego Angelusa odbywała się gala wręczenia nagród za powieści z kręgu popularnej
literatury kobiecej. Pióro i Pazur to festiwal w Siedlcach. Gromadzi on pisarki
uprawiające gatunek może niezbyt ceniony przez jurorów przywołanych wyżej
nagród, lecz za to masowo czytany i stanowiący pokaźny procent sprzedawanych w
księgarniach tytułów. Najwyraźniej ilość nie idzie w parze z poziomem, bo jak i
w latach poprzednich, tak i teraz, jury miało problem z wybraniem pięciu tytułów w kategorii
„Pazur”. Z finałowej trójki wybrano powieść Magdaleny Zimny-Louis pt. „Kilka
przypadków szczęśliwych”. Kategoria „Pióro” była ciekawsza, bo nominowano pięć
regulaminowych książek. Zwyciężyła debiutantka Sabina Waszut z powieścią „Rozdroża”.
Obie panie pojechały do domów bogatsze o 10 tysięcy złotych polskich każda.
Foto: archiwum Scena Margines |
Z olsztyńskiego
podwórka warta odnotowania była sobotnia premiera sztuki „W stanie zagrożenia”
niemieckiego autora Falka Richtera w reżyserii Jacka Jabrzyka. Scena Margines
Teatru im. Jaracza powoli przyzwyczaja widzów do prezentacji tekstów najnowszej
dramaturgii. To sztuki o zacięciu społecznym, demaskujące obłudę i fałsz
relacji międzyludzkich. W Olsztynie zaprezentowano tekst oparty na dialogach
pary małżeńskiej przechodzącej kryzys. Richter przygląda się ludziom z tzw.
klasy średniej, którzy żyją w pozornie idealnym świecie. Tuż obok, za wysokim płotem,
toczy się brutalna walka. Barbarzyńcy stoją u bram idealnego świata. Temat
bardzo aktualny w kontekście ostatnich wydarzeń w Europie. Kobieta (Marzena
Bergmann) popada w coraz większe szaleństwo. Swoim obsesyjnym poczuciem
tytułowego zagrożenia coraz bardziej przytłacza mężczyznę (Grzegorz Gromek). Za
ścianą, z twarzą przy ekranie komputerowego monitora, żyje ich syn (Dominik
Jakubczak). Do czego doprowadzi narastające poczucie osaczenia, nie zdradzę.
Warto odwiedzić Scenę Margines. Zwracam szczególnie uwagę na świetną scenografię,
którą przygotował Bartholomäus Martin Kleppek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz