Czytałem tę książkę w dzieciństwie. Dzisiaj sięgnąłem ponownie po pożółkłe kartki. I proszę, oto co autor czyli Stanisław Pagaczewski pisał w roku 1972: „Ludzie gromadzili się przed plakatami i odczytywali je półgłosem. W obawie przed szpiegami i donosicielami nikt się nie zdradzał z tym, co myśli. (…) Strażnicy Największego Deszczowca byli tak znienawidzeni, że wiadomość o ich klęsce napawała ludzi radością. – Dobrze im tak – mawiano w zaufanym gronie – To przecież najgorsze łotry, gotowe do wszystkiego. Ach, kiedyż się coś u nas zmieni? Najwyższy czas, żeby tyrana strącić z tronu. (…) Tyran pobiegł do półki z książkami i wyjął z niej ostatni tom „Encyklopedii”, wydanej niedawno na jego rozkaz. Szybko obracał kartki grubej księgi, aż znalazł poszukiwane hasło. Przeczytał: „Wolność – pojęcie, które winno być raz na zawsze wykreślone za słownika porządnego Deszczowca. Słowo przestarzałe, nie mające żadnego znaczenia. W dawnych czasach chętnie używane przez tych, którzy buntowali się przeciwko władzy”. Nagle tłum zgromadzony na placu podjął potężny okrzyk: - Niech żyje wolność! – Tyran spojrzał z pogardą na morze ludzkich głów falujące przed pałacem. – Idioci – rzekł do Tajnego Strażnika – Domagają się czegoś, co nie ma żadnego znaczenia”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz