„W 1930 roku w Suchumi, w niewielkim ośrodku wczasowym dla ważnych osobistości, gdzie znaleźliśmy się przez niedopatrzenie ludzi Łakoby, żona Jeżowa powiedziała mi: Pilniak chodzi do nas. A wy do kogo chodzicie?” Gdy oburzona powtórzyłam to O.M., uspokoił mnie: :Każdy <<chodzi>> [do kogoś]. Najwyraźniej nie może być inaczej. I my <<chodzimy>>. Do Nikołaja Iwanowicza”. To cytat z książki Sheili Fitzpatrick pt. „Życie codzienne pod rządami Stalina. Rosja radziecka w latach trzydziestych XX wieku”. Wypowiada te słowa Nadieżda Mandelsztam, żona Osipa. Okazuje się, że większość liczących się pisarzy miała swojego patrona, który zapewniał mu przywileje, ochronę i zaszczyty. Mechanizm działał również w drugą stronę. Każdy dygnitarz chcąc uchodzić za osobę kulturalną miał „świtę inteligenckich klientów”. Fitzpatrick stawia tezę, że przedstawiciele inteligencji twórczej w porównaniu z innymi grupami społecznymi czerpali największe korzyści. Ponoć mieli nabytą przez wieki kontaktów z carskimi i arystokratycznymi patronami niezwykłą inicjatywę i przedsiębiorczość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz