Czytam fragmenty książki „Berlin. Miasto z wyobraźni” autorstwa Rory’ego MacLeana.
Mniej więcej w połowie natrafiłem na taką oto myśl, zamieszczoną w liście z
roku 1928. „Sukces jest chyba kwestią szczęścia lub mody i każdy artysta musi
się z tym pogodzić, bo inaczej oszaleje. Dzięki przypadkowi może zrobić karierę
i przypadek może mu karierę złamać. To on decyduje, czy człowiek utalentowany
znajdzie się w światłach rampy, czy pozostanie zapomniany w cieniu”. List
przedstawia kulisy przygotowań do wystawienia pewnej sztuki. Kończy się
słowami: „(…) przeczytałem pierwsze recenzje. W „Berliner Tageblatt” Alfred
Kerr uznał sztukę za beznadziejną. „Kreuzzeitung” nazwał ją „literacką
nekrofilią”. Wydaje się pewne, że (…) zejdzie z afisza przed następnym
weekendem”. Zdradzę na koniec, że autorem bez talentu był Bertolt Brecht, a sztuka
nosiła tytuł „Opera za trzy grosze”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz