Policjantka:
Otrzymałam telefon z domu.
Policjant (jej
szef): Co się stało?
Policjantka: Mój
tata miał zawał.
Policjant (jej
szef): O!
Policjantka:
Muszę do niego jechać!
Policjant (jej
szef): Coś poważnego?
To fragment
dialogu z serialu „Ojciec Mateusz” (odcinek nosi tytuł „Pluskwa”), który
wczoraj wieczorem obejrzałem w ramach wakacyjnego nicnierobienia. Dodam, że w
początkowych scenach dziewczynka mieszkająca na plebanii dokonuje zakupu, jak
powiada, „superroweru”. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że
akcja toczy się w środku mroźnej zimy i w tej sytuacji bardziej potrzebne byłyby
sanki. Przy okazji dodam, że z jakiegoś powodu (cudu?) zalegająca aż po
horyzont gruba warstwa śnieżnej powłoki omija posesję Mateusza i jego bliskich.
W ogrodzie nie ma nawet jednego płatka. Pod koniec historii dwaj przestępcy w
środku dnia chodzą po głównych ulicach Sandomierza z wytrychami i próbują
ukraść samochód! Kto nie wierzy, niechaj sprawdzi. Ja z kolejnych odcinków
rezygnuję. Lato latem, lecz aż takiej ulgi w myśleniu nie przewiduję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz