piątek, 4 lipca 2014

91/66

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało wyniki naboru do projektu „Promocja literatury i czytelnictwa – Partnerstwo Publiczno-Społeczne”. W wielkim skrócie projekt polega na zgłaszaniu przez lokalne stowarzyszenia, towarzystwa i fundacje ciekawych inicjatyw związanych z popularyzacją czytelnictwa. Najlepsze są dofinansowywane przez MKiDN całkiem sporymi kwotami. Wypatrzyłem dotacje sięgające blisko 25 tysięcy złotych. Po pieniądze zgłosili się m. in. strażacy-ochotnicy (projekt pt. „Palimy się do książek”), panie z Koła Gospodyń Wiejskich (projekt „Legendy gminy Kowalewo Pomorskie”). W sumie na rok 2014 przyjęto 91 zgłoszeń. Tutaj podam kilka liczb. Aż 66 projektów zostało odrzuconych. Blisko połowa z nich (29) ze względu na błędy formalne, reszta, czyli 37 ze względu na niską wartość merytoryczną. Dlaczego o tym w ogóle piszę? Otóż, często słyszę, że spotkanie z pisarzem to czas stracony, źle wydane środki publiczne. Warto przy ogłoszeniu wyników naboru przyjrzeć się tej drugiej stronie, czyli organizatorom spotkań. Ludzie, nie twierdzę że kierowani złą wolą ale zwyczajnie niekompetentni, próbują aktywizować lokalne środowiska. Kiedy już uda im się pozyskać środki, ściągają do siebie pseudopisarzy, literackich hochsztaplerów, zaprzyjaźnionych idoli prywatnych rankingów, którzy potrafią w dwie godziny zabić raz na zawsze potrzebę obcowania ze słowem pisanym. Lokalni organizatorzy kierują się swoim marnym gustem kształtowanym przez lata na lekturach romansideł i grafomańskiej poezji. Przenoszą złe wzorce na kolejne pokolenia, dają fałszywy obraz literackiej mapy kraju. Za państwowe pieniądze promują miernotę i bylejakość. Dobrze się stało, że przez ministerialne sito tandetne „spotkania z ciekawym człowiekiem” się nie przedostały. Pieniądze podatników w tym przypadku zostały uratowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz