Po przezabawnym „O
mały włos” Colfera, opisującym przygody irlandzkiego sierżanta w Stanach,
sięgnąłem po książkę Stuarta Neville’a pt. „Duchy Belfastu”. O ile Colfera
śmiało uznać można za mistrza w tworzeniu szalonych, groteskowych historii, o
tyle Neville’a określiłbym jako autora tworzącego mroczne thrillery o zacięciu społeczno-politycznym.
„Duchy Belfastu” to debiut Irlandczyka, który wcześniej imał się różnorakich
zajęć od komponowania muzyki po pieczenie chleba. W pewnej chwili postawił na
pisanie, co okazało się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Powieść
Neville’a toczy się współcześnie, chociaż w jej tle pobrzmiewają echa
porozumienia z Wielkiego Piątku, kiedy to zawarto w Irlandii Północnej układ o
zaniechaniu przelewu krwi. Teraz po ulicach snują się tytułowe duchy Belfastu.
To ofiary byłego żołnierza IRA. Gerry Fegan słyszy je każdego dnia i nocy,
próbuje zagłuszyć narastające poczucie winy wtłaczaniem w organizm kolejnych
kieliszków alkoholu. Ma powody: „Podejrzewany aż o dwanaście morderstw, w tym
dwa podczas okolicznościowej przepustki z więzienia na pogrzeb matki. Został
skazany za podłożenie bomby u rzeźnika na Shankill w 1988 roku. Zginęły wtedy
trzy osoby, w tym matka z małym dzieckiem. Fegan był szeregowym żołnierzem,
jednym z najlepszych albo najgorszych, w zależności od punktu widzenia. Mówiąc
wprost: zabójcą”. Fegan, aby odzyskać spokój musi zabić tych, którzy kiedyś
nakłonili go do zamordowania niewinnych ludzi. Teraz to cyniczni politycy,
wpływowi obywatele. Rozpoczyna się śmiertelna wyliczanka, kolejni działacze IRA
giną z ręki bojownika-mściciela. Równocześnie trwa poszukiwanie Fegana. Chyba
najtrafniej o tej powieści napisał recenzent „The Observer”, stwierdzając, że „To
najlepszy beletrystyczny opis konfliktu w Irlandii Północnej”. Sam autor
zamieszcza taki oto, wiele mówiący o sytuacji w jego ojczyźnie, zapis: „Pragnienie
wolności, czymkolwiek ona była, zostało zastąpione żądzą pieniędzy i władzy.
Ugrupowania paramilitarne, zarówno republikanie, jak i lojaliści, zachowały
wprawdzie pozory wierności ideałom politycznym, ale Fegan wiedział, jak wygląda
rzeczywistość”. Neville ową irlandzką rzeczywistość odmalowuje z wielkim zaangażowaniem
i talentem. Książka ma doskonałe tempo, skonstruowana jest na zasadzie
wyliczanki. Fegan usuwa kolejnych ludzi, duchy domagające się zemsty znikają
jeden po drugim. Tyle tylko, że zło pozornie ukarane powraca z jeszcze większą
siłą i mrocznością. Polecam. Bardzo dobry debiut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz