„Opchnąłby gówno
oczyszczalni ścieków. Jest tak dobrym sprzedawcą, że mógłby skasować gościa za
wstrzyknięcie tłuszczu, który właśnie odessał mu z tyłka”. Mowa o Zebulonie
Kronskim, medycznym szarlatanie, wątpliwej renomy lekarzu, pseudospecjaliście
od przeszczepów, handlarzu podejrzanymi substancjami, pijaku i osobniku
uzależnionym od wszelakich używek. Wreszcie jedynym przyjacielu przedwcześnie
zwolnionego ze służby w wojsku sierżanta McEvoya. Ten drugi to główny bohater
powieści Colfera. Poznajemy go w chwili kiedy odkrywa zniknięcie lekarza.
Kronskiego jego lewe interesy prędzej czy później musiały doprowadzić do
poważnych kłopotów. Sierżant McEvoy postanawia chwilowo zawiesić swoją pracę
wykidajły w trzeciorzędnym kasynie w New Jersey i odnaleźć kumpla. Tym samym
wplątuje się w niezwykłą historię, w której przyjdzie mu spotkać niebanalne
postaci: zdemoralizowanego prawnika, bosa irlandzkiego podziemia, który nigdy
nie był w Irlandii, sąsiadkę biorącą go za miłość życia sprzed lat,
gangsterów-nieudaczników, policjantkę w bieliźnie, psychiatrę i wiele innych
osób, z których część McEvoy pośle na tamten świat. O tej książce recenzenci
pisali, że jest „ostra, absurdalna, ekstrawagancka”. Rzeczywiście, Colfer jest
świetny i niepodrabialny. Wcześniej znany z książek dla młodzieży (seria o
Artemisie Fowlu) zdecydował się napisać powieść zdecydowanie dla czytelników
dorosłych. Oczywiście, nie każdemu styl Colfera przypadnie do gustu. Ja jestem
tą książką zachwycony. Zgadzam się z opinią Ridleya Pearsona, że autor to „geniusz
przy pracy”. Dialogi w tej książce są nieprawdopodobnie błyskotliwe, iskrzą
humorem. Mam wrażenie, że Colfer pisząc „O mały włos” sam doskonale się bawił.
W tym miejscu powtarzam za Harlanem Cobenem: „Cóż za niesamowita książka”! Polecam
na wakacje. Radzę mieć pod ręką chusteczki do ocierania łez powodowanych
wybuchami śmiechu. Świetny autor, świetny bohater, szalona historia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz