sobota, 20 września 2014

Jak brat z bratem

Czytam rozmowę Hanny Halek z braćmi Andrzejem i Mikołajem Grabowskimi. Ten wywiad-rzeka jest znakomity, iskrzy dowcipem, miejscami wzrusza. Rozmówcy dziennikarki to wnikliwi obserwatorzy polskiej sceny teatralnej i filmowej ale też mądrzy ludzie świadomi ulotności życia i przemijania. Oto co mówi młodszy z braci – Andrzej o potrzebie posiadania: „Pamiętam, gdy jechałem dokądś samochodem, denerwowałem się z powodu korków, ponieważ byłem mocno już spóźniony, i nagle patrzę, a tam pod jakąś śliwą w ogródku, koło jakiejś chałupy, przy drewnianym stoliku chłopy siedzą sobie, wino piją i kurzą papierosy… Cudowny widok, niespieszny, zatrzymany w czasie, szczęśliwy. A mnie się w tym samochodzie wydaje, że ja taki ważny jestem, bo jadę kogoś zagrać. Jadę taki podenerwowany, spóźniony, trochę zły, a przecież tak naprawdę wolałbym podejść do tych chłopów i zapytać: „Panowie, można?”. Oni na pewno powiedzieliby: „Siadajże, weź szklankę, napij się tego wina siarkowego, a jak już wypijesz za dużo, to obalisz się w stodole i sobie pośpisz”. Tylko że na drugi dzień obudziłbym się i na pewno pomyślałbym, że już dalej nie, już nie, nie dam rady. Bo taka jest natura człowieka, że tęskni on zawsze do czegoś, czego na co dzień nie ma, myśląc, że to właśnie sprawiłoby mu prawdziwą radość”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz