Po kilkudniowym pobycie na Wybrzeżu wróciłem do domu. W księgarniach pojawiło się sporo nowych numerów pism literackich. M.in. majowo-czerwcowa „Lampa”. Lekturę rozpocząłem od końca czyli od stałej rubryki Marty Syrwid. Jak zwykle w „Koktajlu z maku” przygląda się ona twórczości rodzimych grafomanów. Autorka zauważa: „Są takie dwa elementy biografii, które powtarzają się w notatkach umieszczanych przez grafomanów na swoich tomach poezji bądź powieściach. Jednym z tych elementów jest dodawanie w podpisie drugiego imienia, co jak sądzę ma przydać szlachetności, dodać objętości nie tylko danym osobowym ale i płucom rozdymającym dumną klatkę piersiową (…) Drugim częstym symptomem manii wielkości jest podawanie w biografii kolejnych ukończonych przez literatów szkół. Niektórzy zaczynają od przedszkola, ewentualnie podstawówki (…), inni wyłuszczają pobyt w szkołach zawodowych i więzieniach (…) inni przyznają się do tego, że są polonistami…” W „Lampie” jak zawsze sporo prozy i poezji, wywiady, komiks, recenzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz