piątek, 12 kwietnia 2013

Ponura cykliczność

Pięć lat temu w „Mistrzostwie Świata” napisałem: „Złożyło się tak, że się wszystko rozłożyło (...) W beczkach miast kapusty znaleziono rozłożone ciała piątki dzieci. Ich mama siedziała boso na wersalce, tak jakoś wyszło, tak jakoś wyszło, powtarzała do policyjnej kamery. Na kciuk nawijała zgrzebną halkę”. I oto w nieodległej od Olsztyna Lubawie policja znalazła we wtorek troje dzieci w lodówce. Próbuję wyobrazić sobie dzień z życia tej rodziny. Rano śniadanie, kanapki dla dzieci, które nie trafiły do lodówki. Całusek. Tatuś z mamusią do roboty. Dzieci do szkoły. Potem wspólny obiad. Telewizja. „Jeden z dziesięciu”. Nie, „M jak miłość”? Kolacja. Może goście z wizytą? Dowcipy. Grill w ogrodzie. W maju komunia tej średniej. Wydatki. Wykupiona wycieczka do Turcji. Plany na przyszłość. Poddaję się. Przerasta mnie to. Pewnie znowu „tak jakoś wyszło, tak jakoś wyszło”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz