czwartek, 25 kwietnia 2013

Pożyczony mikrofon, auto z demobilu czyli początki radia

Bilet, który posiadał pasażer pociągu relacji Bydgoszcz – Olsztyn tracił swoją ważność w Iławie. Dalszą część drogi mężczyzna przejechał „na gapę”. Z olsztyńskiego dworca wyruszył w kierunku willi przy ulicy Kajki. Tam miała znajdować się Ekspozytura Polskiego Radia. Póki co, jedyną ruchomość stanowił zepsuty mikrofon. Był rok 1952. Mężczyzna nazywał się Kazimierz Biniaś i dołączył do czterech innych osób, tworzących radio na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Rok później radiowcy zdobyli chevroleta, który pamiętał kampanię wrześniową, wojnę w Afryce, a teraz został wozem transmisyjnym. Przez kolejne lata stan posiadania nie zwiększał się w jakiś przesadny sposób. Dość powiedzieć, że w roku 1956 były to dwa gramofony, jeden magneton stacyjny, a magnetofonu montażowego nie było wcale. Początkowo były to dwie piętnastominutowe audycje nadawane wczesnym rankiem i wieczorem. Odbierano je przez tzw. „kołchoźniki” czyli głośniki zamontowane w domach i na ulicach. Wczorajszego popołudnia w kawo-księgarni Tajemnica Poliszynela odbyło się spotkanie z dr Magdaleną Szydłowską – dziennikarką radiową i autorką książki poświęconej historii radia w mieście nad Łyną. Można było wysłuchać fragmentów archiwalnych audycji, głosów pasjonatów tworzących radio, ludzi, których już nie ma wśród nas. Była to sugestywna opowieść o radiu, jego dawnej magii, która na zawsze odeszła.



1 komentarz: