środa, 16 kwietnia 2014

Ferdinand von Schirach „Tabu”

W podróż od Gdańska zabrałem nową książkę jednego z moich ulubionych współczesnych niemieckich pisarzy, czyli Ferdinanda von Schiracha. „Tabu”, bo o nim mowa, jest opowieścią o morderstwie, którego nie było, chociaż zarówno aparat sądowniczy, opinia publiczna i media śledziły przebieg wydarzeń z wielką uwagą. Autor jest prawnikiem i w swoich utworach zawsze sięga po historie opowiadające o „człowieku, jego klęsce, winie i wielkości”, jak o Schirachu napisał Paweł Smoleński, cytowany na okładce. Tak też jest i tym razem. Oto sławny fotograf Sebastian von Eschburg zostaje oskarżony o zabójstwo kobiety. Rzecz w tym, że ciała rzekomo zamordowanej nie odnaleziono, jest tylko krew na sukience i kilka innych poszlak. Tutaj pojawia się postać świetnie nakreślonego adwokata o nazwisku Biegler. Ten szybko odkrywa, że zeznanie wymuszono siłą, zaś cała sprawa jest mocno podejrzana. Jednym słowem, adwokat nie bardzo wierzy w te morderstwo. Jak to się kończy nie powiem. Dla zachęty przytoczę fragment, który daje wyobrażenie o postaci adwokata, który zrobił na mnie zdecydowanie większe wrażenie niż podejrzany: „Wiara to trudna kwestia. Miałem kiedyś klienta, który przez sześć lat nie był w stanie opuścić własnego mieszkania. Bał się ludzi, on też nie potrafił nikogo dotknąć. Ale poznał kobietę przez Internet. Nawet miał z nią dziecko. Potem stawał się coraz bardziej zdziwaczały. Nie mógł jeść czerwonych ani zielonych rzeczy i uważał, że śledzi go przemysł perfumeryjny. Godzinami rozmawiał z ludźmi, których nie było, i odżywiał się jedynie płatkami owsianymi. Oczywiście, jego przyjaciółka w końcu się z nim rozstała. Była miłą dziewczyną. Co tydzień go odwiedzała, robiła mu zakupy i dbała, by się nie zapuścił. Potem popełniła błąd. Uznała, że mężczyzna powinien w końcu zobaczyć ich wspólne dziecko. Udusił ją. Następnie umył jej włosy, pilniczkiem opiłował paznokcie u rąk i nóg oraz wyszczotkował jej zęby. Nożem kuchennym naciął jej skórę trzydzieści cztery razy. W rany powkładał karteczki. Na każdej napisał to samo słowo, „kapsel”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz