Sygnalizuję
pojawienie się na rynku księgarskim książki autorstwa Piotra Lipińskiego pt. „Geniusz
i świnie”. Tytułowy geniusz to Jacek Karpiński. Człowiek, którego biografia
mogłaby stać się materiałem do znakomitej powieści. Pełnej zwrotów akcji,
walki, sukcesów i porażek. Karpiński był synem lekarki i konstruktora
szybowcowego. Jego ojciec – Adam był przed drugą wojną światową uznanym
himalaistą. To przy zdobywaniu jednego ze szczytów poniósł śmierć. Syn miał wówczas
dwanaście lat. Wybuch wojny zastał jego rodzinę w Warszawie. Chłopiec czynnie
uczestniczył w ruchu oporu. Lipiński szczegółowo opisuje jego działania. A były
one bardzo różnorodne, od małego sabotażu do poważnych akcji z bronią w ręku.
Karpiński miał szczęście, przeżył wojnę, chociaż poniósł poważny uszczerbek na
zdrowiu. Ale do historii przeszedł jako konstruktor komputera, który na
ówczesne czasy był czymś niezwykłym. Dość powiedzieć, że jego rozmiary przypominały
dzisiejsze komputery, podczas gdy cały świat posługiwał się maszynami wielkości
salonu! Opis walki o przekonanie komunistycznych decydentów do projektu,
zdobywanie środków, siermiężność dostępnych materiałów (zespół Karpińskiego
musiał część z nich wykonywać własnoręcznie, zamawiać w bardzo egzotycznych
miejscach) i stopniowe niszczenie geniusza może wprowadzić w stan
przygnębienia. Dość powiedzieć, że Karpiński w pewnym momencie porzucił pracę
nad konstruowaniem nowych maszyn. Zamieszkał pod Olsztynem. Zajął się hodowlą
świń. Polska nie stała się światowym potentatem komputerowym. K-202 nie podbił
rynków jak chociażby fińska Nokia. Geniusza pokonały świnie, oczywiście, nie podolsztyńskie,
ale te ubrane w garnitury i krążące po stołecznych gabinetach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz