„Wszystko
zaczęło się od pytania: spędził noc z kobietą w najbardziej sekretnym miejscu
swojego życia, ale co tak naprawdę o niej wie? Co oboje, Anne i on, nawzajem o
sobie wiedzą?” Zdanie to pada na stronie 235 ostatniej części trylogii o
inspektorze Verhoevenie zatytułowanej „Ofiara”. Dodam, że przywołana kwestia
znajduje się w 2/3 objętości książki i zgodnie z zamysłem autora, czyli Pierre’a
Lemaitre’a dopiero w tym miejscu postawiona każe inspektorowi uważniej
przyjrzeć się relacjom łączącym go z kobietą, w której zakochał się bez
pamięci. Tymczasem wydawca na ostatniej stronie okładki informuje mnie - czytelnika,
że „Choć Anne rozpoznaje napastników, ich aresztowanie wcale nie jest proste,
tym bardziej że wskazani przez nią przestępcy nie są faktycznymi sprawcami, a
sama Anne nie jest osobą, za którą się podaje”. Co w takiej sytuacji ma zrobić
czytelnik, którego odarto z przyjemności lekturowej, uczyniono ofiarą nadmiernej
gadatliwości redaktora? Cóż, najrozsądniej jest zapomnieć o tym co już zostało
ujawnione i oddać się lekturze tomu laureata zeszłorocznej Nagrody Goncourtów,
podążać za Verhoevenem, który widząc zmasakrowane ciało ukochanej postanawia „zniszczyć
całą ziemię”, dopaść niejakiego Vincenta Hafnera (cóż z tego, że już wiemy od
wydawcy, że to nie on stoi za pobiciem i napadem). Zastanawiać się, czy większą
ofiarą jest policjant, czy Anne, która złożyła osobliwą ofiarę w imię… Dosyć! Szanowni
Państwo, tak czy inaczej warto Lemaitre’a znać, warto czytać jego świetne
powieści. To wielki mistrz. Jeden z największych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz