Nie samą literaturą człowiek żyje, a przynajmniej nie powinien. Wczoraj wieczorem wybraliśmy się na Starówkę, gdzie odbywał się bożonarodzeniowy jarmark. Było prawie tak jak w dzieciństwie. Cytując śpiewaka Laskowskiego widziałem „kolorowe jarmarki, blaszane zegarki, pierzaste koguciki, baloniki na druciku”. Zabrakło chyba tylko strzelnicy i cukrowej waty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz