poniedziałek, 11 listopada 2013

Wstyd!

„KL WARSCHAU TRWA”, taki napis widniał na jednym z transparentów, które nieśli uczestnicy dzisiejszego tzw. „Marszu Niepodległości” w Warszawie. Tym, którzy szli ulicami pod szmatławym tekstem, dedykuję te oto słowa Shlomo Venezii, ostatniego żyjącego członka Sonderkommanda, przymusowego pracownika Krematorium III obozu w Brzezince: „27 kwietnia 1940 roku w byłych koszarach wojskowych na terenie małego miasteczka Oświęcim na Górnym Śląsku, nieco wcześniej włączonym do Rzeszy, powstał KL Auschwitz. (…) W podziemiach przy wejściu, znajdowała się rozbieralnia (długa na pięćdziesiąt merów), wyposażona w ławki i ponumerowane wieszaki, dalej była komora gazowa o wymiarach trzydzieści na siedem metrów, usytuowana prostopadle do widocznej części budynku. Mogła pomieścić ponad półtora tysiąca osób. Wiodły do niej solidne drzwi, z przeszklonym wizjerem, osłoniętym kratą. Poza tym komora miała cztery otwory w suficie, każdy zamykany ciężką, betonową płytą, prowadzące do kolumn z metalowej kraty, przez którą przedostawał się kwas cyjanowodorowy (cyklon B). Z nasączonych nim kryształków w kontakcie z powietrzem uwalniał się gaz. System wietrzenia i wentylacji mechanicznej umożliwiał szybkie oczyszczenie powietrza, tak by Sonderkommando mogło opróżnić komorę gazową po każdym „specjalnym traktowaniu”. Rozbieralnię dzieliło od komory gazowej swego rodzaju atrium. Pomieszczenie to służyło do obcinania włosów, usuwania złotych zębów i protez, które odzyskiwano i wysyłano do Rzeszy. Gdy już wykonano te czynności, ciała układano na dźwigu towarowym, który przewoził je na parter, do hali pieców. Hala miała trzydzieści metrów długości i mieściła pięć pieców, z trzema paleniskami każdy”. Warto świadomie używać słów, tylko tyle i aż tyle.

4 komentarze:

  1. Szkoda, że oni tego nie przeczytają. Oni zresztą niczego nie czytają.... niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, czy takie hasła niosą nie znając historii, czy też umieszczają je z pełną świadomością? Co by nie powiedzieć, obie wersje są przerażające.

      Usuń
  2. Panie Tomaszu, Shlomo Venezia zmarł w zeszłym roku. Myślę, że niezbyt stosowne jest przytaczanie słów Shlomo (którego historia jest Panu zapewne doskonale znana) przy okazji tej populistycznej i głęboko politycznej zawieruchy z 11 listopada. Tłumaczenie i próba rozliczenia oczywistej prowokacji są, moim skromnym zdaniem, bezcelowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałem, że umarł. Tym bardziej smutne i żenujące jest, że odchodzą ostatni świadkowie, a osoby w tego typu demonstracjach odwołują się - tak lekko i beztrosko - do pojęć związanych z niewyobrażalnym cierpieniem. Wydaje mi się, że o tej niestosowności, delikatnie rzecz ujmując, jednak trzeba mówić i to właśnie stawiając naprzeciw świadectwa osób, które owego cierpienia doświadczyły. Pozdrawiam!

      Usuń