czwartek, 8 listopada 2012

007

W Kinie Pod Baranami obejrzałem najnowszą odsłonę przygód agenta 007. „Skyfall” to opowieść o innym Bondzie od tego, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Zamiast superbohatera mamy agenta równie skutecznego co zawsze, ale schorowanego, starzejącego się, odczuwającego ograniczenia własnego ciała, wzruszającego się (Bond płacze!) i mierzącego się z demonami własnej przeszłości. Dużo mniej tutaj sensacji, dużo więcej metaforycznej opowieści o walce starego świata z nowym, o nieprzystawaniu do siebie tych światów, o przemijaniu. A czołówka – to prawdziwy majstersztyk! Polecam!

2 komentarze:

  1. Ja już w niedzielę na blogu pisałam, że to taki ludzki (w końcu!!) Bond. Mój maż stwierdził, że mało już Bonda w Bondzie:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafne określenie - "ludzki". Myśmy wyszli z kina zachwyceni. Okazuje się, że można robić rozrywkę na bardzo wysokim poziomie i przy okazji przemycać wiele prawdy o nas ludziach, o wspólczesnym świecie, jego lękach. I jak to jest nakręcone! Pozdrowienia!

      Usuń