Ta sama październikowa „Lampa”, w której znaleźć można wywiad z Joanną Bator, zamieszcza tekst podsumowujący pierwszą edycję Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia. Alan Sasinowski, krytyk i autor kilku książek prozatorskich, stawia śmiałą tezę. Przywołując notę biograficzną z ostatniej strony powieści „Powrót do Poziomki” Katarzyny Michalak, z której wynika, że napisała pierwszą książkę w wieku sześciu lat!, szczeciński krytyk pisze: „Nie wzgardziłbym tak do końca pedagogicznym aspektem takiej notki. Oto bowiem każde pisanie wydaje się ważne, każde może służyć terapii albo samopoznaniu. Można się krzywić na to prostactwo, ale jest to jakaś forma ocalenia literatury jako sposobu komunikacji ze światem i z samym sobą. Przy takim poziomie czytelnictwa, jaki mamy, być może przekonanie, że nawet bzdury, które pisaliśmy (pisałyśmy) mając sześć lat, mogą mieć jakąś wartość, będzie bardziej ocalające dla książek niż kolejna wzniosła tyrada o mocy literatury napisana przez Michała Pawła Markowskiego”. Od siebie dodam, że kusi mnie w tym miejscu przelicytowanie autorki i ogłoszenie światu swojego debiutu jako pięcioletniego brzdąca (któż to dzisiaj sprawdzi?) Będzie pedagogicznie, terapeutycznie i, co najważniejsze, marketingowo. Po namyśle, pozostanę jednak przy swoim skandalicznie późnym debiucie faceta w wieku chrystusowym. Coś mi mówi, że po moim wyznaniu i tak zaraz znalazłby się jakiś czteroletni wirtuoz słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz