Największa miejscowa
gazeta zamieszcza całostronicowy wywiad z nieznanym mi zupełnie autorem, który
mówi o sobie, że: „piszę 14 lub 15 opowiadań miesięcznie. (…) Jestem w stanie
napisać 20-25 tysięcy znaków dziennie i są w tym od razu gotowe historie. (…)
Jednak na moje sztuki nie ma miejsca w Polsce, ale nie skarżę się na los”. I
słusznie, chciałoby się powiedzieć. Na dwóch dalszych stronach gazeta
zamieszcza bowiem pierwszy odcinek powieści kryminalnej jego autorstwa. Kolejne
mają pojawiać się w następnych tygodniach. Szkoda tylko, że jest to sytuacja
bez precedensu. Ostatnimi czasy o wiele bardziej znani olsztyńscy autorzy, i
nie mam tu na myśli siebie, nie doczekali się takiej promocji. Szkoda, bo w ten
sposób lokalnemu czytelnikowi nie zapewnia się podstawowej rzeczy – informacji.
Taaa, to rzeczywiście dziwne i smutne.
OdpowiedzUsuńDzięki za umieszczenie mnie na stosiku :)