sobota, 19 stycznia 2013

Podcinanie własnej gałęzi


Największa miejscowa gazeta zamieszcza całostronicowy wywiad z nieznanym mi zupełnie autorem, który mówi o sobie, że: „piszę 14 lub 15 opowiadań miesięcznie. (…) Jestem w stanie napisać 20-25 tysięcy znaków dziennie i są w tym od razu gotowe historie. (…) Jednak na moje sztuki nie ma miejsca w Polsce, ale nie skarżę się na los”. I słusznie, chciałoby się powiedzieć. Na dwóch dalszych stronach gazeta zamieszcza bowiem pierwszy odcinek powieści kryminalnej jego autorstwa. Kolejne mają pojawiać się w następnych tygodniach. Szkoda tylko, że jest to sytuacja bez precedensu. Ostatnimi czasy o wiele bardziej znani olsztyńscy autorzy, i nie mam tu na myśli siebie, nie doczekali się takiej promocji. Szkoda, bo w ten sposób lokalnemu czytelnikowi nie zapewnia się podstawowej rzeczy – informacji. 



1 komentarz:

  1. Taaa, to rzeczywiście dziwne i smutne.
    Dzięki za umieszczenie mnie na stosiku :)

    OdpowiedzUsuń