Zbierając
materiały do książki natrafiłem na tzw. literaturę jarmarczną, która w XIX
wieku na terenach Prus Wschodnich była bardzo popularna. Szczególnym wzięciem
cieszyły się „Listy niebieskie” i „Klucze”. Jak się okazuje można było na
takiej twórczości całkiem nieźle zarobić. „Gazeta Lecka” z 1848 roku opisuje
historię niejakiego Jakuba Bucholskiego, który odziedziczył wspomniany list po
ojcu. Gospodarz postanowił leczyć tym pismem okolicznych wieśniaków. Należało
mu jednak zapłacić pieniędzmi. Prócz tego żądał dwóch koszul. Jak wyglądało
leczenie „niebieskim listem”? Bucholski nie wymagał obecności pacjenta. Kiedy
jednak już ten się trafił, „medyk” wysłuchiwał jego opowieści o chorobie.
Następnie wybierał z „listu” odpowiedni fragment i go odczytywał. To wszystko.
Bogatszy o wspomniane koszule i pieniądze nieszczęśnika opuszczał dom. Trudno
powiedzieć, czy taka metoda leczenia odnosiła skutek. Czary z listu ponoć odczytywał
na wyraźną prośbę pacjentów. Sam nie wierzył w tę metodę. Innego zdania w tej
sprawie był sąd w Nidzicy, który za leczenie bez uprawnień i odprawianie czarów
skazał go na 1,5 roku więzienia i grzywnę pieniężną. Czasy się zmieniły, a cudowne
listy wyparły różnej maści poradniki z cyklu „jak żyć?”, za które co prawda
koszul oddawać nie trzeba, lecz gotówkę jak najbardziej.
w 1848 to był jeszcze Nibork, nie Nidzica...
OdpowiedzUsuń