„Piszę tylko
takie książki, które chciałby sfilmować Alfred Hitchcock”. To zdanie wygłosił
autor powieści pt. „Alex” Pierre Lemaitre, a polski wydawca, czyli warszawska
Muza, zamieścił je na okładce. W dziewięciu przypadkach na dziesięć tego typu
wyznanie byłoby przysłowiowym „strzałem w stopę”. Czy Lemaitre rzeczywiście
jest tak dobry? Czy jest on tym jednym z nielicznych, którzy tworzą na
mistrzowskim poziomie? Sygnałem, że „Alex” jest powieścią nietuzinkową jest
przyznana tej pozycji nagroda CWA International Dagger. Z drugiej strony,
wiadomo jak to z nagrodami czasami bywa. To wypadkowa gustów jurorów, mody,
zaangażowania i kontaktów wydawców, a czasami splot szczęśliwych okoliczności. Jest
zatem „Alex” powieścią doskonałą, czy nie jest? Bez ciągnięcia w nieskończoność
tego wątku odpowiadam – tak, thriller Lemaitre’a to książka znakomita! Autor
napisał współczesną porywającą opowieść o złu, którego nie sposób umiejscowić i
jednoznacznie komuś przypisać, gdyż skażeni są nim wszyscy bohaterowie tej powieści.
Złem jest otoczona tytułowa Alex – młoda kobieta, którą już na początku porywa
i brutalnie więzi mężczyzna śledzący ją od dłuższego czasu. Zło tkwi w niej
samej. Rozlało się ono w jej wnętrzu (również dosłownie) wiele lat wcześniej.
Zło spotkało prowadzącego śledztwo w sprawie porwania kobiety policjanta
Camille Verhoevena. To człowiek, który po śmierci żony przechodzi załamanie. Po
miesiącach wraca do Wydziału Kryminalnego, lecz pragnie zajmować się tylko
sprawami, w których ma do czynienia z ludźmi martwymi. Zło nie ma dostępu do
ich ciał i dusz. Ono już się dokonało. Ale policjant nie ma wyboru, musi podjąć
próbę odnalezienia kobiety. To nie jedyna sprawa, którą Camille chce załatwić.
Jego zmarła matka była znaną malarką. Umierając zostawiła synowi cenną
kolekcję, którą właśnie wystawiono na aukcję. Ale Camille nie chce dużych pieniędzy
po zmarłej. Zło jakie mu wyrządziła jest nie do naprawienia. Widzi je każdego
dnia patrząc w lustro. Policjant jest bardzo niski. To efekt nałogowego palenia
matki. Camille jest ofiarą niedożywienia płodowego. „Prawie nigdy nie spotkał
ludzi, na których mógłby patrzeć z góry. Za to odwrotnie… Taki wzrost to nie
tylko upośledzenie. Dla dwudziestolatka jest okrutnym upokorzeniem, dla
trzydziestolatka przekleństwem, ale od początku wiadomo, że to wyznacznik losu”.
Lemaitre jest świetnym psychologiem. Grzebie w ludzkich duszach wywlekając na
wierzch całą mroczność naszej natury. Wreszcie Alex uwalnia się z klatki. Teraz
to ona będzie katem? Będzie wypalać zło, czy może po tym czego doświadczyła
osunie się w szaleństwo? Pisarz prowadzi czytelnika mrocznymi
ulicami francuskich miast i miasteczek. Zachowanie Alex sprawia, że początkowe współczucie
dla więzionej w ciasnej klatce ze szczurami kobiety zamienia się w niechęć i protest wobec jej
bezwzględności i okrucieństwa. Tyle tylko, że tę powieść napisał Lemaitre, a to
oznacza, że nic nie jest takim jak się wydaje. Laureat tegorocznej nagrody
Goncourtów skonstruował nieprawdopodobną opowieść. U jej kresu docieramy wraz z barwną ekipą tropicieli, którymi dowodzi Camille, w miejsca, gdzie kształtowała się Alex. Poznajemy
świat jakiego sami zapewne nigdy nie chcielibyśmy dotknąć. Tutaj zło dopiero układa swoje
moduły na pozycje startowe. Spektakl można zacząć. Lemaitre oprowadza po piekle
czyniąc to w wielkim stylu. Czarne obrazy rozjaśnia niebanalnym poczuciem
humoru. Napisałem na wstępie o ambicjach pisarskich tego autora. Co prawda
Hitchcock „Alex” już nie sfilmuje, lecz wkrótce ktoś to zrobi. To pewne. Znakomita
robota pisarska. Gorąco namawiam do lektury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz