„Szlag by trafił
te wszystkie Olsztyny!” pisze jeden z autorów tekstów, które są owocem
Literackiej Gry Miejskiej. Okrutna to ocena. Przewrotnie, obraz miasta jaki wyłania
się z nadesłanych prac Olsztynowi jako miejscu do tworzenia
kryminalnych intryg sprzyja jak najbardziej. Zaś wizja miasta na północy kraju, z
wiecznym mrokiem, chłodem, wiatrem szarpiącym poły płaszczów, poczuciem zamknięcia
i izolacji oraz odczuwalnym zagrożeniem, może być pociągająca i inspirująca. Tutaj
płoną kamienice i samochody. Ociekające krwią trupy wiszą pod Mostem Jana,
ciała spadają z ratuszowej wieży, można je znaleźć na zdewastowanym Stadionie
Leśnym, czasem pływają w Łynie, głębokim stawie i jednym z licznych jezior. Grupy
przestępcze wybijają się seriami z broni palnej na Targu Rybnym. Skarby kryje
drewniana podłoga w Teatrze Jaracza, gmachy bibliotek, a nawet pusty akademik
przy ulicy Niepodległości. Zbrodniarze posługują się nie tylko bronią palną. Lubią
porywać. Można ich spotkać z kijem bejsbolowym i pogrzebaczem w ręku. Mordują
nożem, krzesłem, kocem, polewają benzyną, a kiedy brakuje pomysłu, obijają
nieszczęsne ofiary buciorami. Czasem, dla większego efektu, odcinają ręce. Zdarza
się im dokonać dekapitacji metalowym ostrzem szpadla, którym wcześniej kopią na
podolsztyńskich działkach groby. Kiedy indziej bezdomny zostanie zepchnięty z
mostu w nurt zimnej, rwącej rzeki, zaś poczucie winy popchnie do zażycia
trującej substancji wrażliwą dziewczynę. Powracają w historiach czasy milicji obywatelskiej,
Pewexów i restauracji „Andromeda”. Mordercą może być każdy, chociażby dziennikarka,
z którą sypia bohater. Tu morduje się bez taryfy ulgowej. Z zemsty, zranionej
dumy, odrzuconego uczucia i, rzecz jasna, dla pieniędzy. Brat zabija siostrę,
chłopak dziewczynę. Oczywiście, autor autorowi nierówny. Widać braki
warsztatowe, styl szwankuje, z ortografią też nie najlepiej. Nie w tym jednak
rzecz. Chodzi w tym przypadku o dobrą zabawę, uruchomienie pokładów wyobraźni,
dowcip i inteligencję. Tego odmówić twórcom nie mogę. Dziękuję za udział w
projekcie i zachęcam do wędrówek po mieście. Gdyż jak napisał przywołany na
wstępie jeden z uczestników gry, „Nad ranem niemal wył z bólu, nienawidził
Olsztyna z całego serca i tysiąc razy obiecywał sobie wybrać się do tego
cholernego miasta”. Ot, taki paradoks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz