Dawno już nie
zamieszczałem na tym blogu mitów warmińsko-mazurskich. Pora nadrobić
zaległości. Mit numer siedem będzie opowieścią o Filemonie i Baucis (tego
pierwszego nie należy mylić z popularną kocią postacią występującą w kreskówce).
Ale do rzeczy. Zeus i Hermes pewnego razu zstąpili z Olimpu na ziemię. Cel ich
wizyty nie był do końca sprecyzowany. Bogowie przebrani byli w skromne
odzienie, co wyklucza oficjalny charakter odwiedzin. Ponoć Zeus nie należał do
świętobliwości przesadnie ufnych, a ta wizyta miała na celu wytropienie matactw
i niegospodarności w terenie. Miejscowa społeczność była do tego stopnia
nieżyczliwa, że odmówiła przyjęcia na nocleg dwóch dostojników nie z tego
świata. Jak podaje Owidiusz w „Metamorfozach”, przybysze w pewnej chwili natrafili
na dom przywołanych wyżej Filemona i Baucis. „Do tej biednej chaty wstąpili
niebianie, schylili się i weszli w niskie progi”. Wiadomo, że ubodzy gospodarze
nakarmili gości, korzystając z samonapełniającego się garnka, za co spotkała
ich konkretna nagroda. Otrzymali w zamian porządną chatę, którą przerobili na
świątynię (siebie, rzecz jasna, uczynili kapłanami). Z kolei miejscowych Zeus
zamienił w żaby, a ich chałupy zatopił. Można się spierać co do celowości tego
posunięcia. Być kapłanem to intratne zajęcie. Lecz kapłanem kierującym stadem
żab, to już mało poważna profesja… Tu historia przenosi się na ziemię
warmińsko-mazurską, do Olecka. To tam, na posesję współczesnych Baucis i
Filemona, wdarło się dwóch młodych mężczyzn. Scena mogła wyglądać, jak ta z
obrazu Adama Elsheimera. Oto z sieni wyłania się Filemon niosący kociołek ze
słoniną. Zostawia go na ganku. Wówczas to, jak podaje komunikat policji: „(złodzieje
– przyp. TB) zabrali pozostawiony na zewnątrz garnek, w którym znajdowało się
mięso. Poszkodowany Filemon, gdy zauważył nieproszonych gości, natychmiast
powiadomił policję. Patrol pojawił się błyskawicznie na miejscu kradzieży. Na
widok radiowozu sprawcy zaczęli uciekać”. Historia zakończyła się wręczeniem współczesnym
Zeusowi i Hermesowi mandatu 500-złotowego, garnek zaś powrócił do prawowitych
właścicieli. Na swoje usprawiedliwienie złoczyńcy mieli chwytający za serce
argument – byli tak głodni, że musieli kraść. Tajemnicą poliszynela jest
informacja krążąca po uliczkach miasteczka, że złodzieje w dzieciństwie
przeczytali opowieść Nathaniela Hawthorne’a o samonapełniającym się garnku
Filemona i Baucis. Gdyby wówczas uważnie przeczytali tę historię, wiedzieliby,
że tajemnica nie tkwi w garnku, lecz w okazywaniu dobroci i gościnności innym. Bo
jak pisze Hawthorne: „To grzech i hańba tak postępować, ot co!”
Wcześniejsze
mity warmińsko-mazurskie są tutaj: http://www.tomaszbialkowski.blogspot.com/search/label/mity%20warmi%C5%84sko-mazurskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz