czwartek, 27 marca 2014

Michael Hesemann „Kłamstwa Hitlera”

Czytam „Kłamstwa Hitlera” autorstwa Michaela Hesemanna i nie mogę wyjść ze zdumienia, jak człowiek, który był od początku swojego życia zaprzeczeniem męża stanu, wodza i przywódcy, mógł tak łatwo oszukać własny naród, zdobyć władzę, by potem przynieść światu najstraszniejszą z wojen. Hesemann, punkt po punkcie, obala mity narosłe wokół osoby tyrana. Cytuje oficjalne materiały nazistowskiej propagandy oraz samego Hitlera. Dociera do dokumentów, które hitlerowcy próbowali zniszczyć, bądź zataić. Podaje nazwiska ludzi świadczących o faktycznej biografii największego zbrodniarza w dziejach ludzkości, zmuszanych do milczenia zwykle poprzez fizyczną eliminację. Hesemann pisze: „Hitler zimę 1909/1910 roku spędził jako miejski włóczęga. Żywił się w kuchni dla ubogich, spał w przytułku dla bezdomnych na Meidlingu. Tam też spotkał innego włóczęgę, Reinholda Hanischa (…) Obaj mężczyźni połączyli siły. Hitler malował akwarele według motywów z wiedeńskich widokówek, a Hanisch sprzedawał je handlarzom obrazów”. Potem Hitler ucieka z Wiednia do Monachium, by uniknąć powołania do wojska. Aresztowany, kłamie w austriackim konsulacie, że zgłosił się na komisję poborową, lecz ktoś tego nie odnotował. Próbuje uniknąć wojska. W rezultacie zostaje uznany za nienadającego się do służby frontowej, niezdolnego do noszenia broni. Jest wątły, cherlawy i wydelikacony. Pół roku później zaciąga się jednak do armii Cesarstwa Niemieckiego. Armia przyjmuje każdego, zaczyna się wszak wojna. Adiutant pułku, w którym służy, tak o nim mówi: „Hitler naprawdę nie miał wówczas według pojęcia wojskowego żadnych zadatków na przełożonego […] w końcu żołnierz musi się jakoś nadawać na <<dowodzącego>>”. Potem trafia w okolice Szczecina, do Pasewalku, gdzie mieści się lazaret. Powodem jest rzekoma ślepota, spowodowana atakiem gazu musztardowego. W „Mein Kampf” pisze, że podczas pobytu miał doświadczyć „przebudzenia” w stylu legend o świętych chrześcijańskich. „Cudem” odzyskuje wzrok. Dr Edmund Forster, naczelny lekarz neurolog w Pasewalku pisze o Hitlerze: „Psychopata z objawami histerii”. Forster w roku 1933, jak wielu znających Hitlera z przeszłości, popełnia samobójstwo. Zdąży jednak przekazać protokół badania swojemu koledze, który również za jakiś czas odbiera sobie życie. A jak przedstawia się kwestia jego antysemityzmu? W 1919 roku Karl Mayr, dowódca monachijskiego Wydziału Informacji, zatrudnia Hitlera w służbie propagandowej. Sam będąc antysemitą, tak mówi o przyszłym wodzu: „był tylko jednym z tysięcy byłych żołnierzy, którzy znaleźli się na ulicy i szukali pracy […]. W tym czasie Hitler przyjąłby posadę od kogokolwiek, kto byłby do niego przyjaźnie usposobiony […]. Dla żydowskiego czy francuskiego zleceniodawcy pracowałby równie chętnie, jak dla Aryjczyka. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, przypominał zmęczonego, wałęsającego się psa, który szuka swojego pana”. Kolejne strony książki Hesemanna obalają legendę człowieka, który kłamał konsekwentnie przez całe swoje życie. Tworzył swój wizerunek na półprawdach i zmyśleniach. W istocie był upokarzanym odludkiem z poczuciem niższości, rozpieszczanym przez matkę, siostrę Paulę i niedorozwiniętą umysłowo ciotkę. Słabym uczniem (dwukrotnie powtarzał klasy, nie zrobił matury), podawał się za pisarza, artystę malarza, a nawet architekta. Żadnego z tych zawodów nigdy nie wykonywał. By pozyskać względy robotników, głosił, że w młodości pracował jako pomocnik na budowie, w istocie „brzydził się wszelkim pospolitym zawodem uprawianym dla chleba”. Czytam książkę Hesemanna, a w miarę lektury pytanie postawione na początku powraca z coraz większą mocą. Jak to wszystko było możliwe?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz