Poniższy tekst napisałem… dziesięć lat temu. Natrafiłem dzisiaj na niego robiąc porządek na półce z książkami. Zdaje się, że już wtedy ciągnęło mnie do makabry i czarnego humoru:
„Najrozsądniej jest udusić. Udusić w nocy, kiedy wciśnie się w róg łóżka, zwinie w kłębek, zaśnie. Cały dzień biega wokół domu, przez to zasypia szybko, ledwo padnie na pościel, zaraz śpi. Sapie, jakby jęczy, rwie oddech. Przez moment prostuje kręgosłup, nieprzytomnie patrzy w sufit, napina członki, sztywniejąc tężeje, rośnie głową trąc o ścianę. Wtedy chyba coś jej się śni, bo szybko wraca do kształtu liścia ustrzelonego przez jesień. Nie, bardziej embrionu z nosem wciśniętym w podbrzusze.
Najrozsądniej jest udusić kawałkiem materiału, leżąc obok ściskać w dłoni mokry ręcznik, drugą ręką głaskać po głowie, wzmagać senność palcami, modulować oddech kciukiem trącym ucho. Powoli sunąć wilgotną materię po pościeli, to nic, że robi się plama, do rana przecież wyschnie... Ręcznik musi dokładnie przylegać do nosa i ust. Mokry ręcznik daje taką możliwość. Być może, że uzyska się szok termiczny, który powędruje wprost ku sercu, zatrze je niczym silnik. Oszczędzi konwulsji, przedśmiertnych drgawek, całej tej groteskowej szamotaniny, której pełno w telewizji.
Najrozsądniej jest udusić, bo krew przyprawia o mdłości, pachnie kiczem, ciężko się zmywa i plami worek.
Worek z oczywistych przyczyn musi być płócienny. Folia, brezent to materiały niepraktyczne, pozbawione wytrzymałości, narażone na rozerwanie. Przy tym folia wyślizguje się z rąk, jest prześwitująca, wreszcie odkształca się. Nie jest też prawdą, ze worki do przechowywania nawozów są trwałe. Jest to mit, tak jak i mitem jest gadanie, że cement trzymany we francuskich papierowych workach Lafarge ma dłuższą trwałość niż trzymany w workach krajowych. Żyletka zakupiona w którymś z padających niczym listopadowe muchy kiosku RUCHu tnie legendę niezniszczalnych worków w strzępy. Co innego solidny płócienny worek. O, to zupełnie inna sprawa, inna jakość. Dobre, lniane worki można zdobyć w każdej piekarni. Stoją w magazynach, wypełnione mąką. Zwykle takie worki są zwracane do młyna. Nabywca odzyskuje uiszczoną kaucję. Zdarza się wszakże, że w takich workach piekarze kradną węgiel zalegający place składowe. Dowodzi to przecież, że worki tego typu posiadają niewiarygodną wytrzymałość. Dowodzi też, że piekarze kradną nie tylko chleb, jak też zapewne masarze nie kradną wyłącznie mięsa, a mleczarze sera. Kradzież stała się jedynym sposobem zachowania godności. Godność to nasze dziecko, które nie musi ukraść rówieśnikowi kanapki z tornistra, myśmy ukradli coś chwilę przed tym. Być może jedynymi, którzy kradną to, co kraść powinni, są górnicy zwalniani z likwidowanych kopalń. Chociaż wygrzebywanie czarnego kruszcu z pozamykanych wyrobisk to mało efektowny pomysł na śmierć.
Worek wypełniony tężejącą materią trzeba nieść w sposób możliwie naturalny. Istnieje przecież ryzyko napotkania kogoś znajomego na trasie marszu. Gwarancji bezpieczeństwa nie daje nawet późna godzina. Zawsze przecież można spotkać grupę młodzieży obijającą butami patrol policji. A nóż przyjdzie jej do głowy obejrzeć zawartość stygnącego worka... Nie należy obawiać się piekarzy z węglem, matek pod latarniami, wędkarzy z prądem, bo rzeka już przecież, w jej nurcie księżyc się odbija. Trzeba nieść wór, który nabiera masy, stygnie.
Kamień. Kamień w przeciwieństwie do worka nie musi być wyszukany. Żaden serpentynit pełen odcieni, szwedzki czerwony granit. Zwykły głaz mieszczący się w worku, którego nie będzie w stanie poruszyć taki węgorz. Węgorz, nie wiedzieć dlaczego, uchodzi za rybę szlachetną. Być może robota to samych kupujących, którzy płacą straszną forsę za to oślizłe paskudztwo? Zachwycamy się tymi, którzy żywią się padliną. Zajrzyjmy do worka raz jeszcze. Trochę mąki, a pod kamieniem zupełnie biała istota. Jakiś symbolizm w tym wszystkim, czystość. Takie to to bezbronne, jakby śpiące... Jeszcze parę godzin temu na naszym ślubnym łóżku... Czy myślisz, że się zmieścisz obok? No, kochanie, obok twojego jedynego przyjaciela kotka. Czy myślisz, że... Powiedz wreszcie! A może on niech powie? Powiesz ojcu? Powiesz tacie, czy mama zmieści się w worku obok kotka?”