Wojciech
Chmielarz został tegorocznym zdobywcą Nagrody Wielkiego Kalibru. Jury doceniło
jego powieść pt. „Przejęcie”. To trzecia część serii o komisarzu Mortce. Za
dwie poprzednie autor również był nominowany do wrocławskiej nagrody. Laur czytelników otrzymała Katarzyna Bonda za „Pochłaniacza”. Trzymałem kciuki za tę
autorkę, która w finale znalazła się po raz drugi. Mam nadzieję, że jej nowa
powieść, czyli „Okularnik”, za rok zgarnie główne trofeum. Warto zauważyć, że
NWK jest nagrodą bardzo hermetyczną. W tegorocznym finale znalazło się tylko
jedno „nowe” nazwisko. To Małgorzata Sobieszczańska. Pozostali finaliści
pojawiają się tam regularnie. Są tam nagradzani. Czy za rok będzie inaczej?
Wątpię. W przypadku kryminałów zwykle mamy do czynienia z seriami rozpisanymi
na wiele tomów. Tym sposobem pisarze rokrocznie muszą dostarczyć wydawcom
powieść. Te automatycznie są umieszczane na krótkiej liście finalistów NWK. Tym
większy to sukces Sobieszczańskiej, że ją zauważono. Jeszcze większy Bondy,
która od lat pisze znakomite kryminały a teraz została ulubienicą czytelników.
niedziela, 31 maja 2015
czwartek, 28 maja 2015
Śledztwa Werensa jako temat badawczy
Okazuje się, że
nie tylko krytycy i czytelnicy dzielą się swoimi wrażeniami po lekturze mojej
trylogii kryminalnej. Właśnie natrafiłem na tom naukowy, będący częścią tematu badawczego
„Komunikacja międzykulturowa w świetle współczesnej translatologii”. Serię
publikacji „Między Słowami – Między Światami [Between wor(l)ds.] rozpoczyna tom
„Literatura”. Miło mi, że pierwszym prezentowanym tam artykułem jest „Lokalizacja
a recepcja i przekład. Kilka uwag na marginesie prozy Tomasza Białkowskiego”.
Autorka publikacji dr hab. Ewa Kujawska-Lis przygląda się moim książkom pod
kątem ich potencjalnych tłumaczeń. Nie będę streszczał kilkunastostronicowego
wywodu, napiszę tylko, że kierująca Katedrą Filologii Angielskiej UWM pani
naukowiec zaimponowała mi wnikliwością i drobiazgową analizą wędrówek Pawła
Werensa po mieście nad Łyną. Czy trylogię kainicką da się w ogóle przetłumaczyć?
Autorka odpowiada następująco: „Jeśli tłumacz będzie chciał osiągnąć sukces
komercyjny, to w przekładzie dominować będzie wątek kryminalny, a część aluzji z
pewnością zostanie „wymazanych” z pola percepcji czytelnika docelowego. Należy
jednak mieć nadzieję, że sposób, w jaki Białkowski wprowadza dygresje
historyczne, których pominąć się nie da, sprawi, że być może kiedyś rozwinie
się „turystyka kryminalna” śladami Werensa, tak jak ma to miejsce w
Sztokholmie, po sukcesie trylogii Stiega Larssona”. Czego, oczywiście, bym
sobie życzył!
piątek, 22 maja 2015
O „Powrozie” w Angorze
Tygodnik „Angora”
w numerze z dnia 17 maja 2015 zamieszcza opinię o mojej powieści. Jackek
Binkowski w tekście pt. „Tajemnica pewnego ogrodu” zauważa: „Autor „Powrozu” doskonale
łączy intrygę kryminalną z historią oraz nastrojem współczesnej prowincji.
Warmia u Białkowskiego nie ma nic wspólnego z sielankowymi opisami z
popularnych dziś obyczajowych opowieści. Miasteczko, do którego przyjeżdża Iga
Spica, tworzą miejscowi „celebryci” uwikłani w tajemnice z przeszłości,
bezradny policjant i nieufni wobec obcych oraz pogrążeni w hipokryzji
mieszkańcy. A cała ta mroczna historia sięga korzeniami czasów, gdy powojenna
zawierucha wciąż sprzyjała moralnej zapaści”.
czwartek, 21 maja 2015
Wawrzyn 2014 wręczony!
Michał Olszewski
może uznać ostatnie dni za bardzo udane. Za książkę pt. „Najlepsze buty na
świecie” otrzymał prestiżową Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego, a wczoraj
odebrał kolejny laur. Jest nim najważniejsze wyróżnienie w tej części Polski,
czyli Literacka Nagroda Warmii i Mazur Wawrzyn. Olszewski pochodzi z Ełku, od
lat jednak nie mieszka w tym mieście. Pełni stanowisko redaktora naczelnego
„Gazety Wyborczej” w Krakowie. Tam ukończył studia na Uniwersytecie
Jagiellońskim. Jest autorem reportaży, opowiadań, szkiców. Debiutował
nagrodzonym w konkursie wydawnictwa Znak zbiorem opowiadań pt. „Do Amsterdamu”
(2003). Nagrodę Czytelników otrzymał mieszkający w Olsztynie Mariusz Sieniewicz.
Tego cenionego pisarza uhonorowano już nagrodą główną w roku 2010. Teraz
czytelnicy zagłosowali na jego powieść pt. „Walizki hipochondryka”. Dla
niektórych może to być zaskoczenie, bo za oczywistego faworyta w tej kategorii
uważali Zygmunta Miłoszewskiego, autora bestsellerowych powieści, które są
błyskawicznie ekranizowane. Jak widać czytelnicy olsztyńscy wolą swoich autorów
i notowania list sprzedaży nie są dla nich najważniejsze. Wszystkim finalistom
i laureatom serdecznie gratuluję!
piątek, 15 maja 2015
Nagroda im. R. Kapuścińskiego przyznana
Do sześciu razy
sztuka, chciałoby się powiedzieć widząc wskazania jurorów Nagrody im. R.
Kapuścińskiego za najlepszy reportaż literacki. Dlaczego? Otóż, pierwszy raz w
historii tej bardzo prestiżowej nagrody wygrał polski autor. Co prawda musiał podzielić
się wygraną, lecz nie z byle kim. Swietłana Aleksijewicz zdobyła już to cenne
wyróżnienie w edycji 2010. Wówczas doceniono jej reportaż pt. „Wojna nie ma w
sobie nic z kobiety”. Wczoraj nagrodzono książkę pt. „Czasy secondhand. Koniec
czerwonego człowieka”. Polskim pisarzem, o którym wspomniałem na wstępie, jest
pochodzący z Ełku Michał Olszewski. Jury wręczyło mu czek na 25 tysięcy złotych
za książkę pt. „Najlepsze buty na świecie”. Obie pozycje wydało wydawnictwo
Czarne. A tak na marginesie. Ciekaw jestem jak to wpłynie na wskazania jurorów Wawrzynu,
najważniejszej nagrody w regionie, do której Michał Olszewski również jest
nominowany? Przypomnę, że finał już w najbliższą środę.
środa, 13 maja 2015
Magdalena Tulli w Olsztynie
Scena Margines
olsztyńskiego Teatru im. S. Jaracza nie zwalnia tempa. Dopiero co odbyła się premiera rewelacyjnej sztuki „Złoty Smok” w reżyserii Iwo
Vedrala a już za chwilę spotkanie z Magdaleną Tulli. Pisarki specjalnie przedstawiać
nie trzeba. Miłośnicy literatury doskonale ją znają. To autorka bardzo ceniona
przez krytykę, nagradzana, czytana i tłumaczona. Sama również zajmuje się
przekładem. W Olsztynie zostanie zaprezentowany fragment jej książki pt. „Szum”.
Zadania tego podjęła się Lucy Sosnowska. Wystąpią aktorzy tutejszego teatru. Rozmowę po
prezentacji poprowadzi dr Bernadetta Darska. Spotkanie odbędzie się w
najbliższy poniedziałek, czyli 18 maja o godzinie 18:00.
niedziela, 10 maja 2015
Witajcie w „Złotym Smoku”!
Na taką sztukę
czekałem od bardzo dawna. „Złoty Smok” w reżyserii Iwa Vedrala to inscenizacja
znakomita, smaczna jak potrawy podawane w tytułowym „Złotym Smoku”, restauracji
gdzieś na zachodzie Europy, w której pracuje piątka azjatyckich kucharzy. To punkt
wyjścia do historii rozgrywających się w mieszkaniach sytych obywateli klasy
średniej, ich papierowych dramatów, lęków tłumionych alkoholem i płatnym
seksem. Historii przenoszącej się nad ocean, na pokład samolotu, z którego dwie
stewardessy obserwują łódź z nielegalnymi emigrantami. To oni, anonimowi w swej
masie, stają się najtańszą z możliwych siłą roboczą. Pracują za minimalne
stawki, można właściwie bezkarnie zrobić z nimi wszystko. Wykorzystać
ekonomicznie, seksualnie i emocjonalnie. Nie zaprotestują, bo syty świat, do
którego przybyli, nie słyszy ich głosów. Wszak żyją ukryci w ciasnych, gorących
kuchniach. Tam pracują od rana do nocy, to do tych zatłuszczonych ścian
ogranicza się ich funkcjonowanie. Klienci widzą jedynie efekt ich pracy. To
smaczne egzotyczne potrawy doprawione pachnącym imbirem. Ale pewnego dnia do
talerza trafia zakrwawiony ludzki ząb. Należał do młodego Azjaty, którego nie
stać było na wizytę u drogiego dentysty. Sprawę miały załatwić czerwone obcęgi
z szuflady na zapleczu. Stało się inaczej, chłopak wykrwawił się na śmierć.
Iwo Vedral
bardzo dokładnie przemyślał tekst niemieckiego dramaturga Rolanda
Schimmelpfenniga. Stworzył bardzo inteligentną opowieść. Uniknął błędów, które
popełnił Redbad Klijnstra kilka lat wcześniej, przystępując do reżyserii „Złotego
Smoka” w jednym ze stołecznych teatrów. Aktorzy olsztyńskiej inscenizacji w
osobach: Joanny Fertacz, Małgorzaty Rydzyńskiej, Grzegorza Gromka, Dominika Jakubczaka
i Jarosława Borodziuka nie silą się na pseudochiński język. Mówią poprawną
polszczyzną, co każe zastanowić się nad szeroko rozumianą figurą wykluczenia.
Pomyślałem, że
akcja sztuki mogłaby rozgrywać się nie w restauracji zatrudniającej nielegalnych
Azjatów, lecz chociażby w jakiejś podolsztyńskiej masarni czy przetwórni ryb,
gdzie pozycja najmowanych tam pracowników jest równie beznadziejna, są źle
opłacani, a pakiet socjalny ogranicza się do brutalnej konstatacji: „Cieszcie
się, że macie jakiekolwiek zajęcie”. Mniej więcej w taki sposób mówi pracowita,
pragmatyczna Mrówka do Świerszcza. Ciesz się, że masz dach nad głową. Mógłbyś
nie mieć nawet tego. Te dwie postaci, ich wątek rozwijający się konsekwentnie
aż do finałowej sceny są kapitalne. Oto Mrówka, symbolizująca jednakową masę,
staje się panią losu uduchowionego Świerszcza. Odziera go z wszystkiego, co stanowi
sens jego istnienia. Na co mi twój taniec?, pyta złośliwie. Może to być pytanie
o rolę artysty w mrówczym systemie, gdzie istotne jest wyłącznie posiadanie. Sztuka
nie jest wartością, bo nie zapewnia przetrwania? Te postaci, ich historia,
która może być demoniczną przypowieścią, to kolejny dowód na mistrzostwo
inscenizacji Vedrala.
Sztuka została rozpisana na kilkanaście ról. W tym
spektaklu każda z nich jest czytelna, jej postępowanie umotywowane logicznie. W
„Złotym Smoku” zadbano o każdy szczegół. Tu wszystko wzajemne się przenika.
Jest po coś. Znakomita muzyka, scenografia, ruch sceniczny. Reżyser uniknął
tego co można zobaczyć bardzo często na krajowych scenach. Mam na myśli
opisywanie świata poprzez przedstawienie go z perspektywy jakiejś grupy wykluczonych,
osób żyjących w mikroświatach. Losy tych, którzy żyją w kuchennym getcie,
przenikają się z tymi mieszkającymi w pozornie lepszym świecie. Tworzą jeden
organizm, w którym trudno jednoznacznie wskazać element pasożytniczy. I to jest
w tym tekście niezwykle istotne.
„Złoty Smok” to
szalona opowieść, w której konsekwentnie prowadzonych jest kilka wątków pozornie
nieprzystających do siebie. W finale łączą się one ze sobą, dając diagnozę
gorzką, choć boleśnie prawdziwą. Młody Chińczyk wróci do domu. Tyle tylko, że
nie będzie to powrót tryumfalny. Jego zwłoki opłyną pół świata. Tragiczno-groteskowa
śmierć obcego nie wzruszy nikogo. To śmierć głupia, niewyobrażalna w zachodnim
świecie. Bo czy może obchodzić nas los ludzi żyjących na zapleczach takich
barów, fabryk, magazynów, noclegowni? Gorąco namawiam do odwiedzenia
olsztyńskiej Sceny Margines. „Złoty Smok” to bardzo mądry tekst przeniesiony na
deski teatru przez inteligentnych, obdarzonych wielką wrażliwością twórców.
Zdjęcia pochodzą z archiwum Sceny Margines Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie.
Materiał nadesłany, czyli WAWRZYN live
11-15 maja /poniedziałek-piątek/
2015 r.
WAWRZYN live! – głośne czytanie fragmentów książek nominowanych do WAWRZYNU
– Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2014 i głosowanie na WAWRZYN –
Nagrodę Czytelników. W tygodniu poprzedzającym wręczenie WAWRZYNU – Literackiej
Nagrody Warmii i Mazur zachęcamy do zapoznania się z książkami nominowanymi i
zagłosowaniu na swojego faworyta do Nagrody Czytelników. Jeśli jeszcze nie
mieliście okazji poznać utworów nominowanych do WAWRZYNU - Literackiej Nagrody
Warmii i Mazur, wpadnijcie do jednej z olsztyńskich kawiarni. Od 11 do 15 maja
będziemy się codziennie GŁOŚNO CZYTAĆ fragmenty nominowanych książek.
Codziennie inny tekst, codziennie inna kawa (lub herbata). Teksty zaprezentują
Julia Chętkowska i Szymon Kołodziejczyk, słuchacze Policealnego Studium
Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka w Olsztynie. Podczas spotkania będzie można
zagłosować na swojego faworyta, a także wziąć udział w dyskusji i quizie z
nagrodami.
PROGRAM:
- 11 maja /poniedziałek/ 2015 r.,
godz. 17.00
„Gniew”
Zygmunta Miłoszewskiego
Si
Si Coffee, Stare Miasto 28
- 12 maja /wtorek/ 2015 r., godz.
17.00
„Najlepsze
buty na świecie” Michała Olszewskiego
Coffee
Station, ul. Prosta 18/22
- 13 maja /środa/ 2015 r., godz. 17.00
„Walizki
hipochondryka” Mariusza Sieniewicza
House
Cafe, ul. Stare Miasto 11/16
- 14 maja /czwartek/ 2015 r., godz.
17.00
„Serwus
chrabąszcze” Joanny Wańkowskiej-Sobiesiak
Kawiarnia
Filmowa Awangarda Bis, ul. Staromiejska 13
- 15 maja /piątek/ 2015 r., godz.
17.00
„Ślepnąc
od świateł” Jakuba Żulczyka
czwartek, 7 maja 2015
„Złoty Smok” w Teatrze im. Jaracza
Wybieram się na olsztyńską
premierę sztuki niemieckiego dramaturga Rolanda Schimmelpfenniga pt. „Złoty Smok”.
Tekst tego utworu można było znaleźć na łamach branżowego „Dialogu” (9/2010) w
przekładzie Elżbiety Ogrodowskiej-Jesionek. Kilka lat temu reżyserii „Złotego Smoka”
podjął się Redbad Klijnstra. W Olsztynie zadanie to wykonał Iwo Vedral. Młody
reżyser jest absolwentem krakowskiej PWST. Ma w swoim dorobku reżyserię tekstów
takich twórców jak: Henryk Ibsen, Artur Miller, Wiktor Sorokin, czy przedwcześnie
zmarły angielski dramatopisarz Joe Orton. Warto wiedzieć, że „Złoty Smok” to
tekst obsypany nagrodami, pokazywany na świecie. Opowiada historię nielegalnego
chińskiego emigranta, któremu usunięto ząb za pomocą obcęgów. Akcja sztuki
rozgrywa się na terenie tytułowej restauracji, czyli w chińsko-wietnamsko-tajskim
„Złotym Smoku”. Właściwie na jej zapleczu, w małej kuchni, gdzie panuje
ciasnota, zaduch, mieszają się egzotyczne zapachy. To tutaj toczy się opowieść
o losie ludzi, którzy szukają lepszego życia w obcym im świecie. Są pozbawieni
praw, opieki socjalnej, funkcjonują poza systemem. Olsztyńska premiera już w
najbliższą sobotę. Przed sztuką odbędzie się wernisaż prac Marty Frej.
wtorek, 5 maja 2015
Uzasadnienie socjologiczno-historyczno-moralne
Przyglądam się nagrodom
przyznawanym w naszym kraju, ich nieprzebranej ilości, listom nazwisk
laureatów, ich powtarzalności, przewidywalności wskazań, muskułom napinanym przy tej okazji. W
książce pt. „Pamiętam, że było gorąco” Katarzyna Bielas i Jacek Szczerba
rozmawiają z nieobecnym już wśród nas pisarzem, scenarzystą i reżyserem Tadeuszem
Konwickim. Zapytany o nagrody, odpowiedział z właściwą sobie celnością: „Teraz
właściwie pokazują się same arcydzieła. Każda książka, każdy spektakl jest –
jak piszą dziennikarze i krytycy – czymś niesłychanym. Wszyscy są zachwyceni
sobą. Szejkhendy, całusy, nagrody. To musi mieć jakieś uzasadnienie
socjologiczno-historyczno-moralne. W moim pokoleniu wszyscy byli z siebie
niezadowoleni. Wszystko było jak gdyby nie tak, nie z tej strony, nie do końca.
Byliśmy kwaśni. (…) Nagrody też znaczyły co innego. Pamiętam, jak przed wojną,
Dąbrowska czy Nałkowska, miała dostać jakieś ważne odznaczenie – Nagrodę Miasta
Warszawy albo Krzyż Kawalerski Polonia Restituta. Cały kraj żył tym przez rok.
To było niezwykłe wydarzenie. A teraz prawie każdy Polak jest laureatem czegoś”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)