czwartek, 26 grudnia 2019

Rok 2019 w literaturze Warmii i Mazur


Mam wrażenie, że książek autorów związanych z regionem Warmii i Mazur stale przybywa. W tegorocznym podsumowaniu wiele miejsca zajmują dzieła twórców, którzy postanowili umieścić akcję swoich utworów w tej właśnie części kraju, chociaż na stałe mieszkają gdzie indziej. Zaczynam tradycyjnie od laureatów, bądź nominowanych, w poprzednich latach do Wawrzynu Warmii i Mazur, czyli najważniejszej nagrody literackiej w regionie.
Krzysztof Beśka opublikował kryminał „Amber-Gold” z akcją dziejącą się w przedwojennym Königsbergu. Również kryminał napisał Przemysław Borkowski. Jego „Widowisko” rozgrywa się w Olsztynie. Stolica regionu stanowi sugerowane tło thrillera „Tajemnica antykwariusza” autorstwa Pawła Jaszczuka. W dystopijny świat przenosi czytelników Jakub Żulczyk, który wydał w mijającym roku „Czarne Słońce”. Marta Szarejko opublikowała „Seksuolożki. Sekrety gabinetów”. Waldemar Mierzwa zebrał artykuły i opublikował je jako „Zrozumieć Mazury”. Olsztynianka ukrywająca się pod pseudonimem Joanna Jax rozbiła bank, publikując aż pięć (sic!) książek. Są to: „Ziemia ludzi zapomnianych”, „Druga strona nocy”, „Białe róże z Petersburga” i „Milczenie aniołów”. Piąty tytuł przywołam przy prezentacji innej kategorii. Joanna Wańkowska-Sobiesiak opublikowała autobiografię zatytułowaną „Dom pierwszy-dom drugi”. Również autobiograficzny charakter mają „Dzieje człowieka piszącego” autorstwa Kazimierza Orłosia.
Poezja – tutaj także nie brakuje autorów nagradzanych wcześniej Wawrzynem. Kazimierz Brakoniecki wydał dwie książki „Twarze świata” i „Drzewo alfabetu”. Wojciech Kass opublikował kolejny tom poezji, czyli „Objawy”. Antoni Janowski wydał „Istotę”. Tamara Bołdak-Janowska napisała „Ridikjul. Elegie o stanie świata”. Pochodzący z Lidzbarka Warmińskiego znany profesor Zbigniew Mikołejko opublikował tom poezji „Heilsberg, to miasto: rzeczy z lat 2016-2017”. Jacek Krawczyk zadebiutował tomem wierszy „Ezechiasz”. Mieszkający w Działdowie Benedykt Zygfryd Perzyński wydał „Ze snu w senność”, ostródzianka Ala Pisarska „Strofy z pięknego miasta”, a olsztynianin Feliks Walichowski „Wiersze”.
Poeta i profesor Zbigniew Chojnowski zadebiutował tomem prozy „Aktorstwo. Z dziennika Wiktora Sulkowskiego”. „Tereska, nie płacz” to książka autobiograficzna mieszkającej pod Sępopolem Teresy Barszcz-Ward. Olsztynianka Bożena Kraczkowska wydała książkę „Czubek”. Inny olsztyniak, czyli Kacper Kotulak, napisał utwór z gatunku science-fiction „Początek, koniec, hot-dogi”. Pochodząca z Orzysza Renata Czaban-Kryczka napisała i wydała powieść „Paleta uczuć”. W Lidzbarku Warmińskim mieszka Sławomir Skowronek, autor powieści historycznej „Rozbitkowie: Heilsberg roku 1823. Opowieść o ludziach szukających drogi do domu”. Mrągowianka Katarzyna Enerlich oddała w ręce czytelników „Akuszerkę z Sensburga”. Do Elbląga zabiera czytelników Agnieszka Pietrzyk w kryminalnej fabule „Zostań w domu”. Mieszkająca w Jezioranach Anna Fijałkowska-Niewiadomska zadebiutowała książką „Niewierna”, a iławianka Ewelina Woźniak „Dniem ojca”. Z kolei katowiczanka Marta Fox wydała powieść pod wieloznacznym tytułem „Ten pierwszy raz w Ornecie”. Na Warmii rozgrywa się „Propozycja poddania” autorstwa Eugeniusza Kazimierczaka. W warmińskim Barczewie mieszka Renata Kosin autorka dwóch powieści z tego roku: „Nić Arachny” i „Dziecko z mgły”. Zdaje się, że to jednak Mazury uchodzą za miejsce bardziej atrakcyjne do snucia fabuł. Dowodzą tego książki autorstwa Magdaleny Kordel „Antolka”, Agnieszki Lingas-Łoniewskiej „Bez przebaczenia”, Lidii Liszewskiej „Zostań ze mną” i „Podaruj mi szczęście”, Małgorzaty Manelskiej „Barwy Mazur”, Magdaleny Majcher „Dzień, w którym cię poznałam”, Wioletty Sawickiej „Piękna miłość”, Adrianny Trzepioty „Zimowa Jutrzenka”. Książkę „A miało być tak pięknie” napisały Katarzyna i Małgorzata Kalicińskie. Dodam, że pięknie miało być oczywiście na Mazurach, gdzie toczy się akcja tego utworu. Danuta Korolewicz prowadzi czytelników na jedną z mazurskich wysp w kryminale „Willa Pod Czarnym Tulipanem”. Bywa, że akcja powieści przenosi się w inne rejony. Dowodzi tego „Zagadka sprzed lat. Powieść z Działdowem w tle” autorstwa Elżbiety Zakrzewskiej. Do kolejarskich Korsz zabiera swoich czytelników Jakub Michalczenia w „Gigusiach”. Duet pisarski Maria Ulatowska i Jacek Skowroński wydał kolejną część sagi, czyli „Dziewczynę ze Szczepankowa”.
W mijającym roku ukazało się kilka powieści adresowanych do młodych czytelników. Jakub Żulczyk wydał kontynuację „Zmorojewa”, czyli „Świątynię”. Ireneusz Sewastianowicz napisał kolejną część serii o Panu Samochodziku zatytułowaną „Szkatułka Łupaszki”. Dorota Suwalska napisała „Nie wszystko złoto, co złote”. Bożena Kraczkowska powiększyła pisarski dorobek o „Operację Dexter”. Andrzej Greziak powołał do życia „Krainę Wiecznych Jezior”. Zaś przywołana wcześniej Joanna Jax napisała „Pamiętnik ze starej szafy”.
Warto też odnotować książki z kręgu literatury faktu: „Five o’clock in Olsztyn. Historia pewnego domu” Iwony Bolińskiej-Walendzik, „Po kądzieli” Anny Kameckiej, „Losy Zofii Algin i rodziny Cabajewskich na tle historii Polski i Rosji” Jerzego Laskowskiego, a także „Został tylko żuraw” Heleny Piotrowskiej. Okazuje się, że nie tylko żuraw przetrwał próbę czasu, czego dowodzi książka autorstwa Krzysztofa Potaczały zatytułowana „Zostały tylko kamienie”. Karolina Kuszyk napisała obszerny esej „Poniemieckie”.
Jaki to był rok dla literatury Made in Warmia & Mazury? Nie najgorszy. Publikacji było całkiem sporo. Mniej bądź bardziej udanych. Niepodzielnie rządzi popliteratura. Takich książek ukazało się najwięcej, to one się najlepiej sprzedają i to po nie najczęściej sięgają czytelnicy bibliotek. Zdaje się, że ten stan będzie się tylko pogłębiał. Książki artystyczne powoli schodzą do getta. Nie chcą ich wydawcy, nie chcą księgarze, nie chcą bibliotekarze. Nie wiedzą o nich potencjalni czytelnicy. Sukces Olgi Tokarczuk tylko zafałszowuje prawdziwy obraz czytelnictwa. Kto moim zdaniem otrzyma w przyszłym roku Literacką Nagrodę Warmii i Mazur? W minionym roku stawiałem na Katarzynę Surmiak-Domańską i jej reporterską biografię „Kieślowski. Zbliżenie”. Chociaż ta książka otrzymała prestiżową „Nagrodę Newsweeka im. Teresy Torańskiej”, w Wawrzynie nie otrzymała nawet nominacji do finału. Wygląda na to, że straciłem nosa. Dlatego asekurancko wskażę Kazimierza Orłosia i jego „Dzieje człowieka piszącego”. Pisarz już raz otrzymał Wawrzyn. Być może stanie się tak i w tym roku.

sobota, 7 września 2019

„Drzewo morwowe” po czesku, czyli „Morušový strom” – zapowiedź

Miło jest mi poinformować Państwa, że prace nad czeskim wydaniem „Drzewa morwowego” nabierają realnego kształtu. Książka znalazła się właśnie w jesienno-zimowym katalogu praskiego wydawnictwa ARGO. Tłumaczenia podjął się Robert Pilch. Zainteresowanych odsyłam do wspomnianego katalogu: https://argo.cz/wp-content/uploads/2019/09/EP_2019_2.pdf

niedziela, 25 sierpnia 2019

„Panny z Wilka” w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie




 „- Bo trzeba ci wiedzieć, że w Wilku stałeś się legendą. Mówi się zawsze, żeby Wiktor był, to by to, to by owo…” – słowa te wypowiada Julia (Marzena Bergman), jedna z pięciu sióstr spędzających lato w folwarku z dworem. Ich adresatem jest Wiktor Ruben (Marcin Kiszluk). To dobiegający czterdziestki zarządca małego folwarku Towarzystwa Ociemniałych pod Warszawą. Wiktor, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, jest mężczyzną po przejściach. Widział i czynnie uczestniczył w wydarzeniach Wielkiej Wojny, z tego powodu nie ukończył uniwersytetu, jego jedyny przyjaciel – kleryk Jurek (Radosław Jamroż) niedawno zmarł na suchoty. Przepracowany Wiktor dla podratowania zdrowia, za namową lekarza, opuszcza Stokroć i na trzy tygodnie trafia do majątku wujostwa (Irena Telesz i Marian Czarkowski). Tym samym powraca do miejsca, które opuścił piętnaście lat temu. Tylko czy sentymentalny powrót do młodzieńczej Arkadii jest w ogóle możliwy? Czy ludzie, których tam spotka, będą tymi, których kiedyś był zmuszony opuścić?
„Ja myślę, że to, przez co przechodziłem, oddzieliło mnie od całego świata”, powie Wiktor w rozmowie z Kazią (Barbara Prokopowicz). W odpowiedzi usłyszy: „Ty zawsze byłeś inny”. I zaraz potem: „Zestarzałeś się, ale to nie tylko to. Tak jakoś zgasłeś”. Można przypuszczać, że powodem tej metamorfozy są wojenne doświadczenia Rubena. Z kolei z ust Joli (Ewa Pałuska – Szozda), z którą pójdzie do łóżka, dowie się, że kiedyś stanowił dla niej autorytet. Wiktor bywał wszak w domu sióstr w charakterze korepetytora. Jak łatwo przewidzieć, seks po latach to dla obojga rozczarowanie. Nie powinno do niego dojść. Wiktor, odległy obiekt pożądania i nadziei, usłyszy z ust kobiet słowa gorzkie, acz boleśnie prawdziwe. Zosia (Milena Gauer) powie: „Jak dawniej boisz się decyzji, boisz się wszystkiego, nawet samego siebie”. W tej sytuacji Ruben rozpocznie grę starości z młodością. Tunia (Małgorzata Rydzyńska) jest najmłodszą z sióstr. Ledwo go pamięta. To przecież ją widziałoby jako jego żonę wujostwo. Dojrzały mężczyzna w dziewczynie będzie chciał dostrzec przedwcześnie zmarłą Felę. Podczas spacerów powrócą obrazy nagiej zmarłej, którą kiedyś przypadkowo zobaczył na łące po kąpieli.
Wiktor pozna męża Julii – Kaweckiego (Marcin Tyrlik). Zostanie przyjęty chłodno, by nie powiedzieć lekceważąco. Edward zamieni z nim kilka słów, robiąc sobie przerwę w moczeniu nóg w misce. Widzi w nim zagrożenie? Czy on również wie, że kobiety w tym domu kiedyś szalały za Wiktorem? Ruben będzie świadkiem narodowo-patriotycznego chowu dzieci. Programowania ich na miękkie żony i dwudziestowiecznych rycerzy z piórami. Na deskach olsztyńskiego teatru towarzyszem Wiktora stanie się duch zmarłego kleryka. Będzie za nim podążał przez cały spektakl. To ciekawy i bardzo dobrze zrealizowany pomysł reżysera przedstawienia, czyli Krzysztofa Rekowskiego. Jurek odgrywany przez Jamroża intryguje i przykuwa uwagę. Można odnieść wrażenie, że tych dwóch łączy coś znacznie głębszego niż przyjaźń. Warto zaznaczyć, że erotyzm, który wypływa z kart opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza, można wyczuć ze sceny. Kobiety w tej inscenizacji, każda na swój sposób, mają być pociągające. Brawa dla wszystkich bez wyjątku aktorek! Odgrywają ów erotyzm nienachalnie. Na osobne słowa uznania zasługuje duet Telesz- Czarkowski, który wnosi duży ładunek subtelnego humoru. Gdzieś w tle tego spektaklu czuć jakiś niepokój i lęk przed nadchodzącą wojną. Przecież świat z Wilko wkrótce przestanie istnieć na zawsze.
Reasumując, „Panny z Wilka” są znakomitą adaptacją sceniczną klasyki literatury polskiej. Widzowie filmu w reżyserii Andrzeja Wajdy z rolą Daniela Olbrychskiego jako Wiktora Rubena, powinni koniecznie odwiedzić olsztyński teatr im. Stefana Jaracza, żeby móc porównać oba dzieła. Zaręczam, że nie będą rozczarowani. Kiszluk ze skórzaną teczką jako starzejący się i przemęczony Wiktor bardziej wzbudza litość niż pożądanie. To spojrzenie na tę postać wydaje mi się bardzo świeże. Sztuka Krzysztofa Rekowskiego jest znakomitym przykładem tego, jak z powodzeniem pokazać współczesny kontekst dzieła kanonicznego, nie tracąc przy tym ducha literackiego oryginału. Wielkie brawa!

„Panny z Wilka”, reżyseria: Krzysztof Rekowski, Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie - premiera: 24 sierpnia 2019.

czwartek, 6 czerwca 2019

„Drzewo morwowe” do słuchania


Należałoby napisać, że „Drzewo morwowe”, czyli pierwsza część mojej kryminalnej trylogii, jest zarówno czytane jak i słuchane. Jeleniogórska Książnica Karkonoska poleca audiobooka w następujący sposób: „Świetnie skonstruowany kryminał. Główny bohater Paweł Werens oraz jego stryj wzbudzają ogromną sympatię. Wątki biblijne dodają całej historii ciekawego smaku”.