niedziela, 4 sierpnia 2013

"Ornat z krwi" we Fromborku

Wczoraj byłem we Fromborku. Jednym z pretekstów do odwiedzin tego miasta była promocja powieści Krzysztofa Beśki "Ornat z krwi". Spotkanie odbyło się w restauracji Don Roberto - miejscu bardzo przyjaznym i utrzymanym w klimacie gangsterskim (świetne zdjęcia wewnątrz lokalu).

Książka we Fromborku miała swoją premierę. Nieprzypadkowo - jej akcja w dużej części dzieje się właśnie tutaj.

Krzysztof Beśka udzielający wywiadu telewizji.

Czytelników powitała wydawczyni powieści, dr Jolanta Świetlikowska (Wyd. Oficynka).

Rozmowę z autorem poprowadziła dr Bernadetta Darska.

Czytelnicy słuchali z zainteresowaniem opowieści o kryminale dziejącym się w ich mieście.

Krzysztof Beśka w trakcie spotkania.


piątek, 2 sierpnia 2013

Darłowskie śledztwa - relacja

„Jak co roku do Darłówka zjechało w lipcu wyborne grono pisarzy, a także kilku fachowców, którzy ze zbrodnią stykają się nie tylko na kartach kryminałów”. Tak rozpoczyna się relacja z „Darłowskich Spotkań Literackich”, którą zamieszcza „Zbrodnia w Bibliotece”. Obszerny tekst oraz zdjęcia z zakończonej niedawno imprezy można zobaczyć tutaj: http://zbrodniawbibliotece.pl/kronikakryminalna/3402,darlowskiesledztwa/

czwartek, 1 sierpnia 2013

Bargielska i (nie)pewna dwójka

Gwiazda polskiej poezji i prozy Justyna Bargielska w wywiadzie udzielonym magazynowi „Chimera” (7-8/2013) pytana przez Mariusza Kargula o to, co sprawia jej największą przyjemność i jak sobie radzi z nieprzyjemnościami, odpowiada z właściwą sobie skromnością: „Zależy od fazy cyklu. W fazie folikularnej głównie lubię dyskusje o tym, co jest nie tak z państwem, dlaczego profesor Środa powinna zacząć przyjmować inne witaminy, czemu współczesna polska literatura ogranicza się do trzech drukowalnych nazwisk. […]”. No i mają problem zaprzyjaźnieni z pisarką-poetką autorzy. Muszą się bowiem wpisać w jej cykl miesiączkowy, a poza tym, wiadomo, drukowalna jest Bargielska, lecz któż poza nią? Czy uwzględnia ich w swoim okrutnym rankingu? Zostały przecież ledwo dwa miejsca…

środa, 31 lipca 2013

Jesień z Mistrzami

Zapowiada się czytelnicza uczta. Wydawnictwo Znak powoli zaczyna rozsyłać informacje związane z premierą dwóch tytułów. Każdy z autorów tych książek to literacka gwiazda, chociaż reprezentująca inny gatunek literacki. Ale po kolei. Wiesław Myśliwski wydaje swoją powieść zatytułowaną „Ostatnie rozdanie”. Uważni czytelnicy mogli poznać fragmenty tej książki zamieszczone w kwartalniku „Akcent” (1/2013) oraz najnowszym lipcowym numerze „Twórczości” (7/2013). Wielki pisarz ogłasza swoje powieści rzadko. Tym większa to gratka dla poszukujących ambitnej literatury. Drugą z książek, na które czekam z niecierpliwością, jest nowy kryminał niekwestionowanego mistrza gatunku Marka Krajewskiego. Nosi ona tytuł „W otchłani mroku” i nie ma nic wspólnego z kanadyjskim horrorem z połowy lat dziewięćdziesiątych czy opowiadaniami Robertów Kucharczyka i Cichowlasa (napisali wspólnie zbiór opowiadań pod takim tytułem). Jak mówi Krajewski w wywiadzie udzielonym nowojorskiemu „Nowemu Dziennikowi”: „Akcja tego kryminału toczy się w roku 1946, a Edward Popielski, wygnany do Wrocławia ze Lwowa, działa w scenerii zrujnowanego miasta jako prywatny detektyw”.


poniedziałek, 29 lipca 2013

Monsters

Ten obraz w Polsce dystrybutor reklamował jako: „film sci-fi, który spodoba się dziewczynie i historia miłosna, którą chciałby zobaczyć facet”. Pamiętam, jak moją „Zmarzlinę” wydawca zapowiadał słowami: „czy jest jeszcze nadzieja na miłość?” .Obie reklamy tak mają się do zawartości jak noc do dnia. „Strefa X”, czy może bardziej „Monsters” – tak brzmi oryginalny tytuł, to film zrobiony przez młodego twórcę Gareta Edwardsa (ur. 1975 r.) Warto wiedzieć, że Edwards wcześniej zrobił dla BBC niespełna godzinny film pt. „Sądny dzień. Scenariusze końca świata” , miniserial „Katastrofy” oraz sześcioodcinkowy serial „Wielcy wodzowie”. Jak widać, Edwards „ma papiery” na robienie kina apokaliptycznego. Tu przechodzę do „Monsters”, który w weekend pokazała jedna ze stacji telewizyjnych. Edwards nie tylko wyreżyserował ten film, lecz napisał do niego scenariusz i robił zdjęcia. Wrażenie grozy i niezwykłego napięcia podkreśla świetna muzyka Jona Hopkinsa, znanego chociażby ze współpracy z legendą muzyki Brianem Eno czy Coldplay. Debiutancką fabułę Edwardsa rozpoczyna scena, w której żołnierze amerykańscy wjeżdżają do zniszczonego sześcioletnią wojną Meksyku. To tutaj ukrywają się Obcy. Przybysze trafili na Ziemię, kiedy sonda z ich reprezentantami rozbiła się w tej części globu. Zatem nie są to typowi najeźdźcy, lecz stworzenia, które bez swojej woli trafiły do ludzkich siedzib. Fabuła „Monsters” nie jest przesadnie skomplikowana. Oto Andrew Kaulder, młody fotograf, otrzymuje zadanie wyprowadzenia z niebezpiecznej strefy Sam Wynden, która jest córką jego pracodawcy. Czas na opuszczenie zagrożonego miejsca jest niewielki, bo bohaterowie mają zaledwie 48 godzin. Potem strefa zostanie zamknięta na wiele miesięcy. Nastrój filmu Edwardsa przypomina mi twórczość pisarską Cormaca McCarthy’ego. Nawiązania do słynnej „Drogi” nie są tu bezpodstawne. Lecz młody Brytyjczyk rozgrywa swoją opowieść inaczej, naznaczając ją niepowtarzalnym sznytem znamionującym narodziny wielkiej gwiazdy. Wędrowcy, idąc przez zrujnowaną krainę, natrafiają na przejawy ludzkiej życzliwości przemieszane ze zwykłą pazernością i korupcją. Czują lęk przed Stworzeniami, ale i przed wojskiem, które atakując Obcych, również morduje ludzi zamieszkujących strefę. Świetne są sceny z dziećmi oglądającymi telewizyjną kreskówkę, w której postaci biegają w maskach przeciwgazowych. Edwards stawia mnóstwo niewygodnych pytań. W pewnej chwili jego bohater mówi: „Za dziecko zabite przez Stworzenia dostanę 50 tysięcy dolarów. Za uśmiechnięte nie dostanę nic. […] Ja nie powoduję tragedii, ja je dokumentuję. Każdy musi zarabiać”. Czy to czegoś nie przypomina? Andrew i Sam nie bez trudności zmierzają do granicy z USA. Po jej przekroczeniu wrócą do swojego normalnego życia. Tyle tylko, że ów powrót do normalności nie będzie już możliwy. Sam co jakiś czas poprawia opatrunek na ręce. Andrew próbuje jej pomóc, poluzowuje uścisk. Ten bandaż to metaforyczny kokon, w który jest owinięta dziewczyna. Z każdą chwilą otwiera się przed mężczyzną bardziej. „Nie chcę wracać do domu”, mówi Sam patrząc na gigantyczny mur, który nazywa „Siódmym cudem świata”. To za murem są prawdziwe Monsters. Tutaj, paradoksalnie, jest normalne życie. Film był kręcony w Meksyku, Gwatemali, Costa Rice i Stanach Zjednoczonych. Garet Edwards otrzymał za niego wiele nagród. Quentin Tarantino został wielkim jego fanem. Od wczoraj jestem nim również ja. Gorąco polecam!

niedziela, 28 lipca 2013

As w rękawie

Okładkę lipcowej „Lampy” (7/2013) zdobi portret Marty Syrwid. Pretekstem do obszernej  rozmowy w tym warszawskim miesięczniku jest najnowsza książka pisarki pt. „Bogactwo”. Wśród wielu pytań pojawia się również kwestia odwrotu dużych wydawców od promowania twórczości nowych polskich autorów. Syrwid „Bogactwo” miała wydać w warszawskim WAB. Tam wyszła jej poprzednia książka. Ostatecznie powieść ukazała się w Lampie i Iskrze Bożej. Jak tłumaczy to autorka „z dnia na dzień zmieniła się osoba decyzyjna”. Przeprowadzający wywiad Paweł Dunin-Wąsowicz wymienia nazwiska Shutego (właściwie to pseudonim), Franczaka, którzy przez chwilę wydawali książki w dużych wydawnictwach, by powrócić do niszy. Dla przeciwwagi pada nazwisko autora „Gnoju”. „Kuczoka widziałem za to w jakimś piśmie plotkarskim na zdjęciu z Agatą Passent, z którą się związał”, mówi Dunin-Wąsowicz. Marta Syrwid tak mu odpowiada: „Być może wróci dzięki temu zachłanność na czytanie Kuczoka”. Ocenia także sukces Michała Witkowskiego. "Fakt, że Witkowski jest gejem i jako Michaśka napisał Lubiewo o gejach, daje po prostu większy potencjał medialny". 

piątek, 26 lipca 2013

Nad jeziorem o książkach

Dzisiejsze popołudnie spędziłem z Pawłem Jaszczukiem nad największym olsztyńskim jeziorem. Pretekstem do spotkania było nagranie do nowego programu „Książka pod żaglami” emitowanego w TVP Olsztyn. Joanna Wilengowska pytała nas o kondycję polskiego kryminału oraz o to, skąd bierze się tak wielka popularność tego gatunku. Rozmawialiśmy również o naszych pisarskich planach na przyszłość. Program można będzie obejrzeć 12 sierpnia, o szczegółach jeszcze poinformuję.







czwartek, 25 lipca 2013

Porwana za młodu

Zdarzają się historie, które trudno byłoby wymyślić. Oto jedna z nich. Oczywiście, ofierze szczerze współczuję, ale sami przyznacie, że scenariusz wydarzeń jest niebanalny, a witalność sprawców intrygująca. Blisko dziewięćdziesięcioletni staruszek wraz z sześćdziesięcioletnim synem porwali trzydziestolatkę! Widać, że łamanie prawa dobrze konserwuje. Takie scenariusze, z życia wzięte – przypomnijmy, okazałyby się pewnie bardzo wątpliwe w literaturze. Szczegóły tutaj: 
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,14335250,88_latek_wraz_z_synem_porwal_30_letnia_sasiadke.html#TRLokOlszTxt

środa, 24 lipca 2013

Darłówko

Przez ostatnich kilka dni zamieszczałem zdjęcia uczestników festiwalu, dzisiaj postanowiłem pokazać miejsce, w którym impreza się odbywa. Darłówko to nadmorska część Darłowa. Latem kurort tętni życiem, tysiące turystów od rana do późnej nocy spaceruje po plaży i ulicach, przy których pobudowano dziesiątki kawiarni, smażalni ryb, kramów, pensjonatów. W Darłowie dzieje się bardzo wiele. Chwilami miałem wrażenie, że znacznie więcej niż w moim Olsztynie, który jest dziesięciokrotnie większy… By nie być gołosłownym odsyłam na stronę Królewskiego Miasta Darłowo: http://www.darlowo.pl/pl/













wtorek, 23 lipca 2013

Swołowo – „Kraina w Kratę”

W przerwach między spotkaniami organizatorzy Darłowskich Spotkań Literackich zaprosili nas do odwiedzenia niezwykłego miejsca. Swołowo, bo o nim piszę, jest oddalone od morza o kilkadziesiąt kilometrów. Miejsce to bywa nazywane „Krainą w Kratę”, a to za sprawą charakterystycznego budownictwa. Niezwykłość Swołowa polega na tym, że historyczno-muzealną zabudowę zamieszkują ludzie i zwierzęta. Tutaj czas płynie zupełnie innym rytmem. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć oraz link na stronę Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie: http://www.swolowo.pl/kraina_w_krate_kontekst_wspolczesny.html Warto odwiedzić to miejsce będąc w okolicach Słupska.












niedziela, 21 lipca 2013

Darłowskie Spotkania Literackie – dzień trzeci

Trzeci dzień Darłowskich Spotkań Literackich był równie udany jak dni poprzednie. I goście, i słuchacze nie ukrywali żalu, że to już koniec, a następna odsłona tej niebanalnej imprezy dopiero za rok – również w wakacje. W sobotę połączono praktyczne odsłony kryminalistyki z rozmowami o literaturze kryminalnej, a także z dyskusją o tzw. prozie kobiecej. Podinspektor Leszek Koźmiński i aspirant sztabowy Paweł Leśniewski zafascynowali publiczność pokazem współczesnych technik kryminalistycznych. Wielbiciele powieści o zbrodniach i seriali, w których główną rolę odgrywa śledztwo, mogli przekonać się, ile wspólnego ma fikcja z prawdziwą pracą policji na miejscu przestępstwa. Zainteresowani byli i starsi, i najmłodsi. Dzieci z wielkim zapałem dotykały szyby lub papieru po to, by niewidoczne na pierwszy rzut oka ślady zostały zabezpieczone przez specjalistów. Starsi zadawali pytania, choć też równie chętnie oglądali przygotowane materiały poglądowe dotyczące tego, co sprawca ujawnia, próbując tak naprawdę możliwie dużo zataić. Okazuje się, że wiele śladów zostaje na długo, a próby ich usunięcia, choć niektórym wydają się skuteczne, są tak naprawdę nieudane. Zawartość walizek ekspertów kryminalistyki budziła ogromną ciekawość. Bohaterem kolejnego spotkania był Janusz Leon Wiśniewski, nic więc dziwnego, że na sali przeważały czytelniczki „Samotności w sieci”. Rozmowę z autorem poprowadziła Bernadetta Darska. Wiśniewski opowiadał, jak z perspektywy czasu postrzega fenomen społeczny, jaki wytworzył się wokół jego debiutanckiej powieści polegający na tym, że tak wiele kobiet utożsamiło się z wymyśloną historią. Mówił również o tym, w jaki sposób uprawiany przez niego typ literatury jest postrzegany w polskich mediach i jak różny jest ten odbiór od tego, który na przykład obserwuje w Rosji. Autor nie ukrywał, iż w tym kraju odniósł prawdziwy sukces. Razem z Iradą Wownenko prowadzi popularny program telewizyjny, przed rozpoczęciem jego spotkań autorskich trzeba czasami zamykać księgarnie, bo kolejni chętni ze względu na brak miejsca już nie zdołają wejść, a na billboardach promujących w Rosji czytanie jest także jego twarz (jest jedynym zagranicznym autorem docenionym w ten sposób). Jarosław Klejnocki, przepytywany przez Marka Krajewskiego, to bohater kolejnego spotkania. Fragmenty prozy pisarza przeczytał Andrzej Zieliński. Klejnocki wyjaśniał, czym się różni świat poetów od świata prozaików – żartobliwie stwierdził, że z pisarzami zwykle można porozmawiać po spotkaniu, z poetami nie, bo szybciej się upijają. Nie ukrywa, że pisanie kryminałów ma być rozrywką także dla niego, a nie tylko dla czytelników. Wyjaśniał, dlaczego komisarz Ireneusz Nawrocki ma uregulowane życie rodzinne i tak mało wad oraz czemu ma służyć nazywanie bohaterów nazwiskami pisarzy lub piłkarzy. W trakcie spotkania z Januszem Leonem Wiśniewskim oraz Jarosławem Klejnockim pojawił się wątek łączenia pracy naukowej z pisaniem literatury popularnej. Kończący Darłowskie Spotkania Literackie wykład Mariusza Czubaja był dobrą okazją do rozwikłania tej kwestii – oczywiście, nie tylko na poważnie, ale i na wesoło. Czubaj, sam łączący obie profesje, przewrotnie odpowiedział „nie wiem”, ale następnie zaakcentował m.in. fakt iż nauka również jest formą twórczości, a i autorzy kryminałów, i naukowcy dążą do przejścia od chaosu do porządku. Słuchacze mogli się także dowiedzieć, czym mógłby być kryminał hydrauliczny, gdyby takowy istniał. Wisienką na torcie okazało się przygotowane przez Czubaja opowiadanie z… przypisami, przeczytane w duecie z Markiem Krajewskim i dekonstruujące to, co wcześniej zostało powiedziane. Kto nie był, niech żałuje.
Pokaz technik kryminalistycznych - podinspektor Leszek Koźmiński i aspirant sztabowy Paweł Leśniewski w akcji.

Zabezpieczanie śladów.

Zainteresowani widzowie przyglądają się pracy ekspertów.
 
Bernadetta Darska rozmawia z Januszem Leonem Wiśniewskim.
 
Jak wyżej.

Marek Krajewski rozmawia z Jarosławem Klejnockim, Andrzej Zieliński czytał fragmenty książki.

Jarosław Klejnocki i Andrzej Zieliński.

Mariusz Czubaj rozpoczyna swój wykład.

Marek Krajewski i Mariusz Czubaj czytają opowiadanie - ten pierwszy przypisy, ten drugi tekst właściwy. :)