poniedziałek, 5 sierpnia 2013
niedziela, 4 sierpnia 2013
"Ornat z krwi" we Fromborku
Wczoraj byłem we Fromborku. Jednym z pretekstów do odwiedzin tego miasta była promocja powieści Krzysztofa Beśki "Ornat z krwi". Spotkanie odbyło się w restauracji Don Roberto - miejscu bardzo przyjaznym i utrzymanym w klimacie gangsterskim (świetne zdjęcia wewnątrz lokalu).
Książka we Fromborku miała swoją premierę. Nieprzypadkowo - jej akcja w dużej części dzieje się właśnie tutaj. |
Krzysztof Beśka udzielający wywiadu telewizji. |
Czytelników powitała wydawczyni powieści, dr Jolanta Świetlikowska (Wyd. Oficynka). |
Rozmowę z autorem poprowadziła dr Bernadetta Darska. |
Czytelnicy słuchali z zainteresowaniem opowieści o kryminale dziejącym się w ich mieście. |
Krzysztof Beśka w trakcie spotkania. |
sobota, 3 sierpnia 2013
Dlaczego pozbywam się książek?
Odpowiedź
znajdziecie w „Gazecie Wyborczej”, a powód to pewna warta propagowania akcja. Szczegóły
tutaj: http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,14377601.html
piątek, 2 sierpnia 2013
Darłowskie śledztwa - relacja
„Jak co roku do
Darłówka zjechało w lipcu wyborne grono pisarzy, a także kilku fachowców,
którzy ze zbrodnią stykają się nie tylko na kartach kryminałów”. Tak rozpoczyna
się relacja z „Darłowskich Spotkań Literackich”, którą zamieszcza „Zbrodnia w
Bibliotece”. Obszerny tekst oraz zdjęcia z zakończonej niedawno imprezy można
zobaczyć tutaj: http://zbrodniawbibliotece.pl/kronikakryminalna/3402,darlowskiesledztwa/
czwartek, 1 sierpnia 2013
Bargielska i (nie)pewna dwójka
Gwiazda polskiej
poezji i prozy Justyna Bargielska w wywiadzie udzielonym magazynowi „Chimera” (7-8/2013)
pytana przez Mariusza Kargula o to, co sprawia jej największą przyjemność i jak
sobie radzi z nieprzyjemnościami, odpowiada z właściwą sobie skromnością: „Zależy
od fazy cyklu. W fazie folikularnej głównie lubię dyskusje o tym, co jest nie
tak z państwem, dlaczego profesor Środa powinna zacząć przyjmować inne
witaminy, czemu współczesna polska literatura ogranicza się do trzech
drukowalnych nazwisk. […]”. No i mają problem zaprzyjaźnieni z pisarką-poetką
autorzy. Muszą się bowiem wpisać w jej cykl miesiączkowy, a poza tym, wiadomo,
drukowalna jest Bargielska, lecz któż poza nią? Czy uwzględnia ich w swoim
okrutnym rankingu? Zostały przecież ledwo dwa miejsca…
środa, 31 lipca 2013
Jesień z Mistrzami


poniedziałek, 29 lipca 2013
Monsters
Ten obraz w
Polsce dystrybutor reklamował jako: „film sci-fi, który spodoba się dziewczynie
i historia miłosna, którą chciałby zobaczyć facet”. Pamiętam, jak moją „Zmarzlinę”
wydawca zapowiadał słowami: „czy jest jeszcze nadzieja na miłość?” .Obie
reklamy tak mają się do zawartości jak noc do dnia. „Strefa X”, czy może
bardziej „Monsters” – tak brzmi oryginalny tytuł, to film zrobiony przez
młodego twórcę Gareta Edwardsa (ur. 1975 r.) Warto wiedzieć, że Edwards
wcześniej zrobił dla BBC niespełna godzinny film pt. „Sądny dzień. Scenariusze
końca świata” , miniserial „Katastrofy” oraz sześcioodcinkowy serial „Wielcy
wodzowie”. Jak widać, Edwards „ma papiery” na robienie kina apokaliptycznego.
Tu przechodzę do „Monsters”, który w weekend pokazała jedna ze stacji
telewizyjnych. Edwards nie tylko wyreżyserował ten film, lecz napisał do niego
scenariusz i robił zdjęcia. Wrażenie grozy i niezwykłego napięcia podkreśla świetna
muzyka Jona Hopkinsa, znanego chociażby ze współpracy z legendą muzyki Brianem
Eno czy Coldplay. Debiutancką fabułę Edwardsa rozpoczyna scena, w której
żołnierze amerykańscy wjeżdżają do zniszczonego sześcioletnią wojną Meksyku. To
tutaj ukrywają się Obcy. Przybysze trafili na Ziemię, kiedy sonda z ich
reprezentantami rozbiła się w tej części globu. Zatem nie są to typowi najeźdźcy,
lecz stworzenia, które bez swojej woli trafiły do ludzkich siedzib. Fabuła „Monsters”
nie jest przesadnie skomplikowana. Oto Andrew Kaulder, młody fotograf,
otrzymuje zadanie wyprowadzenia z niebezpiecznej strefy Sam Wynden, która jest
córką jego pracodawcy. Czas na opuszczenie zagrożonego miejsca jest niewielki,
bo bohaterowie mają zaledwie 48 godzin. Potem strefa zostanie zamknięta na
wiele miesięcy. Nastrój filmu Edwardsa przypomina mi twórczość pisarską Cormaca
McCarthy’ego. Nawiązania do słynnej „Drogi” nie są tu bezpodstawne. Lecz młody Brytyjczyk
rozgrywa swoją opowieść inaczej, naznaczając ją niepowtarzalnym sznytem
znamionującym narodziny wielkiej gwiazdy. Wędrowcy, idąc przez zrujnowaną krainę,
natrafiają na przejawy ludzkiej życzliwości przemieszane ze zwykłą pazernością
i korupcją. Czują lęk przed Stworzeniami, ale i przed wojskiem, które atakując
Obcych, również morduje ludzi zamieszkujących strefę. Świetne są sceny z dziećmi
oglądającymi telewizyjną kreskówkę, w której postaci biegają w maskach
przeciwgazowych. Edwards stawia mnóstwo niewygodnych pytań. W pewnej chwili
jego bohater mówi: „Za dziecko zabite przez Stworzenia dostanę 50 tysięcy
dolarów. Za uśmiechnięte nie dostanę nic. […] Ja nie powoduję tragedii, ja je
dokumentuję. Każdy musi zarabiać”. Czy to czegoś nie przypomina? Andrew i Sam
nie bez trudności zmierzają do granicy z USA. Po jej przekroczeniu wrócą do
swojego normalnego życia. Tyle tylko, że ów powrót do normalności nie będzie
już możliwy. Sam co jakiś czas poprawia opatrunek na ręce. Andrew próbuje jej
pomóc, poluzowuje uścisk. Ten bandaż to metaforyczny kokon, w który jest
owinięta dziewczyna. Z każdą chwilą otwiera się przed mężczyzną bardziej. „Nie
chcę wracać do domu”, mówi Sam patrząc na gigantyczny mur, który nazywa „Siódmym
cudem świata”. To za murem są prawdziwe Monsters. Tutaj, paradoksalnie, jest normalne
życie. Film był kręcony w Meksyku, Gwatemali, Costa Rice i Stanach Zjednoczonych.
Garet Edwards otrzymał za niego wiele nagród. Quentin Tarantino został wielkim
jego fanem. Od wczoraj jestem nim również ja. Gorąco polecam!
niedziela, 28 lipca 2013
As w rękawie
Okładkę lipcowej „Lampy” (7/2013) zdobi portret Marty Syrwid. Pretekstem do obszernej rozmowy w tym warszawskim miesięczniku jest najnowsza książka pisarki pt. „Bogactwo”. Wśród wielu pytań pojawia się również kwestia odwrotu dużych wydawców od promowania twórczości nowych polskich autorów. Syrwid „Bogactwo” miała wydać w warszawskim WAB. Tam wyszła jej poprzednia książka. Ostatecznie powieść ukazała się w Lampie i Iskrze Bożej. Jak tłumaczy to autorka „z dnia na dzień zmieniła się osoba decyzyjna”. Przeprowadzający wywiad Paweł Dunin-Wąsowicz wymienia nazwiska Shutego (właściwie to pseudonim), Franczaka, którzy przez chwilę wydawali książki w dużych wydawnictwach, by powrócić do niszy. Dla przeciwwagi pada nazwisko autora „Gnoju”. „Kuczoka widziałem za to w jakimś piśmie plotkarskim na zdjęciu z Agatą Passent, z którą się związał”, mówi Dunin-Wąsowicz. Marta Syrwid tak mu odpowiada: „Być może wróci dzięki temu zachłanność na czytanie Kuczoka”. Ocenia także sukces Michała Witkowskiego. "Fakt, że Witkowski jest gejem i jako Michaśka napisał Lubiewo o gejach, daje po prostu większy potencjał medialny".
sobota, 27 lipca 2013
piątek, 26 lipca 2013
Nad jeziorem o książkach
Dzisiejsze
popołudnie spędziłem z Pawłem Jaszczukiem nad największym olsztyńskim jeziorem.
Pretekstem do spotkania było nagranie do nowego programu „Książka pod żaglami”
emitowanego w TVP Olsztyn. Joanna Wilengowska pytała nas o kondycję polskiego
kryminału oraz o to, skąd bierze się tak wielka popularność tego gatunku.
Rozmawialiśmy również o naszych pisarskich planach na przyszłość. Program można
będzie obejrzeć 12 sierpnia, o szczegółach jeszcze poinformuję.
czwartek, 25 lipca 2013
Porwana za młodu
Zdarzają się historie, które
trudno byłoby wymyślić. Oto jedna z nich. Oczywiście, ofierze szczerze współczuję,
ale sami przyznacie, że scenariusz wydarzeń jest niebanalny, a witalność
sprawców intrygująca. Blisko dziewięćdziesięcioletni staruszek wraz z sześćdziesięcioletnim
synem porwali trzydziestolatkę! Widać, że łamanie prawa dobrze konserwuje.
Takie scenariusze, z życia wzięte – przypomnijmy, okazałyby się pewnie bardzo
wątpliwe w literaturze. Szczegóły tutaj:
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,14335250,88_latek_wraz_z_synem_porwal_30_letnia_sasiadke.html#TRLokOlszTxt
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,14335250,88_latek_wraz_z_synem_porwal_30_letnia_sasiadke.html#TRLokOlszTxt
środa, 24 lipca 2013
Darłówko
Przez ostatnich
kilka dni zamieszczałem zdjęcia uczestników festiwalu, dzisiaj postanowiłem
pokazać miejsce, w którym impreza się odbywa. Darłówko to nadmorska część
Darłowa. Latem kurort tętni życiem, tysiące turystów od rana do późnej nocy
spaceruje po plaży i ulicach, przy których pobudowano dziesiątki kawiarni,
smażalni ryb, kramów, pensjonatów. W Darłowie dzieje się bardzo wiele. Chwilami
miałem wrażenie, że znacznie więcej niż w moim Olsztynie, który jest
dziesięciokrotnie większy… By nie być gołosłownym odsyłam na stronę Królewskiego
Miasta Darłowo: http://www.darlowo.pl/pl/
wtorek, 23 lipca 2013
Swołowo – „Kraina w Kratę”
W przerwach między
spotkaniami organizatorzy Darłowskich Spotkań Literackich zaprosili nas do
odwiedzenia niezwykłego miejsca. Swołowo, bo o nim piszę, jest oddalone od
morza o kilkadziesiąt kilometrów. Miejsce to bywa nazywane „Krainą w Kratę”, a
to za sprawą charakterystycznego budownictwa. Niezwykłość Swołowa polega na
tym, że historyczno-muzealną zabudowę zamieszkują ludzie i zwierzęta. Tutaj
czas płynie zupełnie innym rytmem. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć oraz link na
stronę Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie: http://www.swolowo.pl/kraina_w_krate_kontekst_wspolczesny.html
Warto odwiedzić to miejsce będąc w okolicach Słupska.
niedziela, 21 lipca 2013
Darłowskie Spotkania Literackie – dzień trzeci
Trzeci dzień Darłowskich Spotkań Literackich był równie udany jak dni poprzednie. I goście, i słuchacze nie ukrywali żalu, że to już koniec, a następna odsłona tej niebanalnej imprezy dopiero za rok – również w wakacje. W sobotę połączono praktyczne odsłony kryminalistyki z rozmowami o literaturze kryminalnej, a także z dyskusją o tzw. prozie kobiecej. Podinspektor Leszek Koźmiński i aspirant sztabowy Paweł Leśniewski zafascynowali publiczność pokazem współczesnych technik kryminalistycznych. Wielbiciele powieści o zbrodniach i seriali, w których główną rolę odgrywa śledztwo, mogli przekonać się, ile wspólnego ma fikcja z prawdziwą pracą policji na miejscu przestępstwa. Zainteresowani byli i starsi, i najmłodsi. Dzieci z wielkim zapałem dotykały szyby lub papieru po to, by niewidoczne na pierwszy rzut oka ślady zostały zabezpieczone przez specjalistów. Starsi zadawali pytania, choć też równie chętnie oglądali przygotowane materiały poglądowe dotyczące tego, co sprawca ujawnia, próbując tak naprawdę możliwie dużo zataić. Okazuje się, że wiele śladów zostaje na długo, a próby ich usunięcia, choć niektórym wydają się skuteczne, są tak naprawdę nieudane. Zawartość walizek ekspertów kryminalistyki budziła ogromną ciekawość. Bohaterem kolejnego spotkania był Janusz Leon Wiśniewski, nic więc dziwnego, że na sali przeważały czytelniczki „Samotności w sieci”. Rozmowę z autorem poprowadziła Bernadetta Darska. Wiśniewski opowiadał, jak z perspektywy czasu postrzega fenomen społeczny, jaki wytworzył się wokół jego debiutanckiej powieści polegający na tym, że tak wiele kobiet utożsamiło się z wymyśloną historią. Mówił również o tym, w jaki sposób uprawiany przez niego typ literatury jest postrzegany w polskich mediach i jak różny jest ten odbiór od tego, który na przykład obserwuje w Rosji. Autor nie ukrywał, iż w tym kraju odniósł prawdziwy sukces. Razem z Iradą Wownenko prowadzi popularny program telewizyjny, przed rozpoczęciem jego spotkań autorskich trzeba czasami zamykać księgarnie, bo kolejni chętni ze względu na brak miejsca już nie zdołają wejść, a na billboardach promujących w Rosji czytanie jest także jego twarz (jest jedynym zagranicznym autorem docenionym w ten sposób). Jarosław Klejnocki, przepytywany przez Marka Krajewskiego, to bohater kolejnego spotkania. Fragmenty prozy pisarza przeczytał Andrzej Zieliński. Klejnocki wyjaśniał, czym się różni świat poetów od świata prozaików – żartobliwie stwierdził, że z pisarzami zwykle można porozmawiać po spotkaniu, z poetami nie, bo szybciej się upijają. Nie ukrywa, że pisanie kryminałów ma być rozrywką także dla niego, a nie tylko dla czytelników. Wyjaśniał, dlaczego komisarz Ireneusz Nawrocki ma uregulowane życie rodzinne i tak mało wad oraz czemu ma służyć nazywanie bohaterów nazwiskami pisarzy lub piłkarzy. W trakcie spotkania z Januszem Leonem Wiśniewskim oraz Jarosławem Klejnockim pojawił się wątek łączenia pracy naukowej z pisaniem literatury popularnej. Kończący Darłowskie Spotkania Literackie wykład Mariusza Czubaja był dobrą okazją do rozwikłania tej kwestii – oczywiście, nie tylko na poważnie, ale i na wesoło. Czubaj, sam łączący obie profesje, przewrotnie odpowiedział „nie wiem”, ale następnie zaakcentował m.in. fakt iż nauka również jest formą twórczości, a i autorzy kryminałów, i naukowcy dążą do przejścia od chaosu do porządku. Słuchacze mogli się także dowiedzieć, czym mógłby być kryminał hydrauliczny, gdyby takowy istniał. Wisienką na torcie okazało się przygotowane przez Czubaja opowiadanie z… przypisami, przeczytane w duecie z Markiem Krajewskim i dekonstruujące to, co wcześniej zostało powiedziane. Kto nie był, niech żałuje.
Pokaz technik kryminalistycznych - podinspektor Leszek Koźmiński i aspirant sztabowy Paweł Leśniewski w akcji. |
Zabezpieczanie śladów. |
Zainteresowani widzowie przyglądają się pracy ekspertów. |
Bernadetta Darska rozmawia z Januszem Leonem Wiśniewskim. |
Jak wyżej. |
Marek Krajewski rozmawia z Jarosławem Klejnockim, Andrzej Zieliński czytał fragmenty książki. |
Jarosław Klejnocki i Andrzej Zieliński. |
Mariusz Czubaj rozpoczyna swój wykład. |
Marek Krajewski i Mariusz Czubaj czytają opowiadanie - ten pierwszy przypisy, ten drugi tekst właściwy. :) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)