czwartek, 3 maja 2012

"Senny koszmar jest lepszy niż pustka". Z Tomaszem Białkowskim rozmawia Urszula Pawlicka

W "artPapierze" można było przeczytać rozmowę dotyczącą "Teorii ruchów Vorbla":

Urszula Pawlicka: „To takie proste. Serce wytwarza impulsy elektryczne odbierane przez elektrokardiograf…” – pozornie zwyczajnymi słowami rozpoczyna się powieść o rozpadzie więzi rodzinnych. Opisy EKG czy pobierania krwi wydają się banalne w porównaniu z budową relacji zaburzonych i zniweczonych, ze stworzeniem obrazu ludzi zachwianych moralnie, często zagubionych i biernych. „Teoria ruchów Vorbla” to kolejna Twoja pozycja poruszająca problem toksycznych układów międzyludzkich, którym grozi, by użyć tytułu poprzedniej książki, „zmarzlina”. Sięganie po podobny motyw jest wyrazem ciągłego poszukiwania prawdy o człowieku, życiu i śmierci?

Tomasz Białkowski: Skupiłbym się na tych pierwszych słowach. Zdanie: „To takie proste” otwiera książkę i ją także kończy. Wypowiada je Seweryn Vorbl, profesor fizyki na Uniwersytecie Warszawskim. Pięćdziesięciolatek przekonany, że wszystko można w mniej bądź bardziej naukowy sposób wytłumaczyć. Po drodze pojawia się galeria postaci, które teoretycznie stanowią rodzinę. Otóż, warto na wstępie powiedzieć, że nic nie jest takie proste, jak chcielibyśmy. Pewnych rzeczy nie da się zapakować w słownikową definicję. Nie można ich wytłumaczyć. Taka jest teza tej książki, a dowód na nią zostaje przeprowadzony na jej kartach. A porównywanie „Zmarzliny” do „Teorii…” jest nadużyciem. Każda moja książka jest inna, ma inną konstrukcję. Tak to sobie kiedyś wymyśliłem. „Zmarzlinę” krytycy postawili na półce z napisem „czarny psychologizm”, tutaj mamy do czynienia z opowieścią ironiczną, po raz pierwszy pojawia się trzecioosobowa narracja. A prawda o człowieku? Prawda to subiektywny stan wiedzy o stanie rzeczy, jak powiedział ktoś kiedyś.

U.P.: Jaki teraz przyjmujesz kąt widzenia i po jakie sięgasz metody, aby tę prawdę wreszcie odkryć?

T.B.: Tu należałoby sięgnąć po motto książki. Brzmi ono następująco: „Każdy sen jest znakiem śmierci, nawet gdy śni ci się błogość ukwieconej łąki, słońce na przejrzystym niebie. Śniąc się sam sobie, śnisz się zawsze śmierci swojej. To do jej niepodzielnego świata należy każdy twój sen. Ona tylko pozwala na chwilkę bezwolności w nim. A pycha każe mówić, śniło mi się. Powinno się mówić, śniło się śmierci mojej”. Słowa te napisał wielki polski pisarz Wiesław Myśliwski. Kiedy natrafiłem na tę myśl, wiedziałem, że tak musi wyglądać ta książka. Będzie się opierała na tychże słowach. Rozmawiałem również z Myśliwskim o tym pomyśle. Szczęśliwie dla mnie zgodził się na wykorzystanie tego cytatu. „Teoria…” jest zatem snem śmierci, w którym bohaterem jest życie kilku ludzi. Czyż nie jest to osobliwy sposób opowieści? Specyficzny kąt widzenia?

Całość rozmowy do przeczytania pod adresem: http://artpapier.com/?pid=2&cid=13&aid=2847

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz