sobota, 26 października 2013

„Ballastexistenzen”

Taką nazwę dla ludzi chorych psychicznie wymyślili naziści uważający te osoby za „zbędne obciążenie dla gospodarki narodowej”. Kolejne podbijane przez Niemcy kraje należało „oczyścić” już nie tylko z chorych psychicznie, lecz również z możliwie dużej liczby ludzi. Postanowiono „że rozmnażanie się Żydów i Polaków musi być ograniczone wszelkimi możliwymi sposobami”. Tak oto wiosną 1943 roku utworzono na terenie obozu Auschwitz medyczny oddział doświadczalny, piekielny „blok numer 10”, w którym demoniczni lekarze przeprowadzali eksperymenty na kobietach mające na celu ich sterylizację. Były to Żydówki z całej Europy. Na przykład ze Słowacji, której prezydent Josef Tiso – ksiądz, profesor teologii moralnej, sprawujący funkcje kapłańskie równolegle z urzędem państwowym, tak mówił w roku 1942 podczas święta plonów: „O tym, że element żydowski zagraża życiu Słowaka, nie trzeba nikogo przekonywać. Wyglądałoby jeszcze gorzej, gdybyśmy w porę nie oczyścili się z nich. I uczyniliśmy to zgodnie z boskim przykazaniem”. Autor książki pt. „Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz” Hans-Joachim Lang odnalazł zeznania kobiet poddanych morderczym zabiegom. Dotarł do zapisków autobiograficznych, urzędowych akt, protokołów, wywiadów. Rozmawiał z nielicznymi żyjącymi ofiarami tych nieludzkich badań. Opisał również ludzi, którzy prowadzili te straszliwe praktyki. Jak chociażby Carla Clauberga, zakompleksionego z powodu niskiego wzrostu, rozchwianego psychicznie despotę, wkładającego w usta własnej żony lufę nabitej strzelby. Szarlatana z tytułem profesorskim, który dziesięć lat po wojnie, tak mówił o swoich czynach: „Stworzona przeze mnie placówka uważana była za <<instytut ratujący życie>>. Wśród więźniarek panowała wręcz mania, aby się tam dostać”. Osiemset kobiet, które tam trafiły było odmiennego zdania. Pięciuset z nich nie danym było spojrzeć w oczy swojego prześladowcy. Spłonęły w krematoryjnych piecach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz