wtorek, 21 sierpnia 2012

Centaur

Kryminalnych mitów warmińsko-mazurskich odsłona trzecia. Ponoć Centaury miały „słabą głowę” do alkoholu. Łatwo się upijały, a wtedy zabierały się za molestowanie kobiet i próby gwałtu. Te z wyglądu ni to konie (od pasa w dół), ni to ludzie (górne partie ciała) włóczyły się stadami po Arkadii i lasach Tesalii. Pochodziły z, co tu gadać, zoofilskiego związku Kentaurosa i magnezyjskich klaczy. Podania mówią, że lubiły wcinać surowe mięso. Najwyraźniej ich upodobania ostatnimi czasy się zmieniły lub też młody okaz, który odłączył się od stada i zawędrował na ziemię warmińsko-mazurską, w surowiźnie nie gustował. Upodobanie do alkoholu wszakże w nim pozostało po przodkach. Jak podaje lokalna policja, 22-letni Centaur krążąc nocą po Ełku, zabłądził w okolice baru gastronomicznego. Kopytkiem wybił szybę i wszedł do środka. „Na miejscu sam się obsłużył: nalał sobie, a potem wypił piwo. Najwyraźniej zmęczył się włamaniem i przygotowując się do ucieczki wypił dwa napoje energetyczne”. Pobudzony redbullem Centaur zapakował do foliowej reklamówki 40! puszek piwa „Żubr” (że mu się zmieściły), a z kasy podebrał trzy setki w banknotach. I tu zbliżamy się do finału tej historii. Centaur „przechodząc przez rozbitą szybę skaleczył się w rękę”. Krew z rannego Centaura lała się za nim, znacząc trasę jego ucieczki. To idąc po jej śladach policja wkrótce dotarła do stajni głupawego przodka magnezyjskich klaczy. Można by uznać w tym przypadku płyn ustrojowy mitycznej istoty za swoistą nić Ariadny, lecz to już zupełnie inna opowieść, która być może pojawi się przy okazji kolejnych mitów o członkach przestępczego świata, których los rzucił w Krainę Tysiąca Jezior.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz