Tą powieścią zachwycali się recenzenci na całym świecie. Umieszczono ją w serii „Nowy Kanon” przygotowywanej przez „The New York Rewiew of Book”. U nas książkę pt. „Dziewczyna z poczty” wydało warszawskie wydawnictwo W.A.B. Autor tej powieści Stefan Zweig nie doczekał za swojego życia premiery. Zimą 1942 roku, wraz z żoną, popełnił samobójstwo w jednym z hoteli w Brazylii. Wiedeńczyk, syn milionera, wybitnie utalentowany (obronił doktorat w wieku 23 lat!), pisywał wiersze, dramaty, zbiory opowiadań i powieści. Podróżnik i tłumacz. Objechał większość kontynentów. Autor biografii Balzaca, Marii Antoniny, Magellana i kilku innych postaci. Niekwestionowana gwiazda lat dwudziestych i trzydziestych minionego wieku. Znał Maksima Gorkiego, Bernarda Shawa, Sigmunda Freuda. Do dzisiaj powstało blisko 50 filmów na podstawie jego utworów. Wreszcie to Żyd, którego wypędzono z Austrii po roku 1933 i który już nigdy do rodzinnego kraju nie powrócił. Jego pacyfistyczne poglądy w rasistowskiej Europie stały się powodem cierpienia. Odtąd był już samotnym tułaczem po świecie. „Dziewczynę z poczty” Zweig zaczął pisać w 1931 roku. Po trzyletniej przerwie powrócił do pracy nad powieścią, ale już w Anglii. Nigdy jej nie ukończył. Niemiecki wydawca scalił rozproszone fragmenty rękopisów, by wydać ją pod tytułem „Odurzenie przemianą”. Istotnie, to historia przemiany biednej pracownicy pocztowej Christine, która zostaje zaproszona na wakacje w szwajcarskim kurorcie. Odurzona wielkim światem, do którego niespodziewanie wkroczyła, musi w końcu powrócić do wcześniejszego życia na wsi. Tyle tylko, że Christine już nie potrafi być tą samą kobietą. Zbyt wiele widziała i doświadczyła. Nie chce pogodzić się z przeznaczeniem. Wtedy poznaje Ferdinanda. Razem postanawiają rzucić wyzwanie losowi… Świetnie się tę książkę czyta, a to za sprawą znakomitego przekładu Karoliny Niedenthal. Niewielki fragment: „W tym urzędowym pomieszczeniu nic nie znika ani niczego nie przybywa, wiecznie trwa tu życie bez pór więdnięcia i rozkwitania, czy może raczej wiecznie trwa śmierć. Różny jest tylko rytm, w jakim zużywa się i wymienia szereg różnorodnych sprzętów, ale nie ich los. Żywot ołówka trwa tydzień, potem się kończy i na jego miejscu pojawia się identyczny, nowy. Książka pocztowa żyje miesiąc, żarówka trzy, kalendarz rok. Wyplatanemu krzesłu daje się trzy lata, zanim zostanie wymienione na nowe, a temu komuś, kto odsiaduje na nim swe życie, wyznacza się trzydzieści, względnie trzydzieści pięć lat służby, potem na krześle sadza się kogoś nowego. Nie ma żadnej różnicy”. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz