piątek, 17 sierpnia 2012

Złote runo

Fryksos i Helle mieli przerąbane. Ich tatuś – Atamas był jednostką na tyle słabą, że uległ namowom swojej drugiej żony – Ino, która chciała się pozbyć okropnych dzieci. Dlatego też Atamas wyraził zgodę, aby Fryksos i Helle zostali złożeni w ofierze Zeusowi. Macocha – Ino była wreszcie zadowolona. Zdaje się, że nie na długo, bo w przypływie szału wrzuciła do balii z wrzątkiem swoje dziecko ze związku z Atamasem w osobie Melikertesa, a równie niezrównoważony papa zabił drugie z dzieci – Learchosa. I pomyśleć, że Ino była córką Harmonii… Nie dziwota zatem, że w takiej rodzince przywołani na wstępie Fryksos i Helle żyć nie chcieli. Postanowili dać nogę i ułożyć sobie życie w bardziej ku temu sprzyjającym miejscu. Na dodatek Fryksosowi we śnie ukazała się jego mamusia Nefele i tylko utwierdziła go w przeświadczeniu, że wśród żądnych krwi psychopatów w osobach taty i macochy długo nie pociągną. W podaniach Nefele zsyła swoim dzieciom skrzydlatego barana o złotym runie. Tu moja opowieść przenosi się na ziemię warmińsko-mazurską w okolice Braniewa. Czas akcji – czwartek. Jak podaje lokalna policja, współcześni 10- i 11-letni Fryksos i Helle wyruszyli z wioski na tzw. „stopa”. Baranek, którego dosiedli, posiadał tylne siedzenia. Cytat: „Obok nich leżała kurtka, w której były dokumenty. Kierowca podwiózł nieletnich we wskazane przez nich miejsce, a następnie ruszył w dalszą drogę. Następnego dnia mężczyzna zorientował się, że nieletni autostopowicze ukradli mu dokumenty”. W micie o Fryksosie i Helle, ta druga spada z baranka i topi się w morzu. W historii czwartkowej do zbiornika wodnego trafiają dokumenty kierowcy. Mityczny Fryksos dociera do Kolchidy, a zwierzę, które wiozło go w przestworzach, zdradziecko ofiarowuje w ofierze Zeusowi. Runo z barana zrobionego w barana (a może raczej w konia) wiesza na dębie w gaju. Warmińską opowieść kończy wtargnięcie pokrzywdzonego kierowcy na posesję rodziców Fryksosa i Helle, który (znów cytat z policyjnej kroniki) „postanowił wziąć sprawy w swoje ręce”. Podobno do późnego wieczora nad wioską niosło się smętne beczenie dwóch baranów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz