To osiołek Henio. Czy to kolejny kandydat na listę zakazanych zabawek? |
Wyczytałem w
jednej z gazet, że w poznańskiej katolickiej podstawówce zabroniono dzieciom
przynoszenia gadżetów z kotką Hello Kitty, kucykiem Little Ponny oraz Monster
High. Te ostatnie to ponoć partnerki oraz córki znanych z popkultury
straszydeł. Zdaniem dyrekcji dzieciaki na plecakach i workach z kapciami wnoszą
w progi placówki satanizm, okultyzm, wampiryzm oraz czarną magię. Biedni
(dosłownie i w przenośni) rodzice wymieniają teraz w pośpiechu osprzętowanie
swoich latorośli na poprawne światopoglądowo. W tym miejscu przypomina mi się
felieton Boya-Żeleńskiego pt. „Trykot i infuła” napisany przecież dawno temu, a
zdaje się jakby ledwo wczoraj. Sławny pisarz odniósł się wówczas do wydarzeń z
Łomży, gdzie doszło do znieważenia Bożego Ciała. Znieważenie powyższe polegało na
tym, że w dzień świąteczny młodzież obojga płci wystąpiła w strojach
sportowych. Wtedy to biskup wezwał księży prefektów, żeby „wobec odpowiednich
czynników szkolnych wkroczyli w to obniżanie wstydliwości kobiecej i tłumienie
w młodych sercach cnoty skromności”. Dalej biskup upomina rodziców, aby „córkom
swoim stanowczo zabronili występować w ubraniach gimnastycznych”. W zakończeniu
listu pasterskiego pada zdanie porażające: „Niezastosowanie się do tego
wezwania będzie poczytane opornym za grzech śmiertelny”. Tu Boy-Żeleński z
właściwą sobie trafnością zauważa: „…zastanawia to powoływanie się w sprawie
takich czy innych kostiumów na Boga, który ludzi stworzył nago, podczas gdy
ubranie jest wymysłem ludzkim i raczej poprawianiem niż wypełnianiem woli
bożej. Dla wszechmocy bożej byłoby wszak drobnostką sprawić, aby dzieci rodziły
się co najmniej w majtkach!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz