poniedziałek, 11 czerwca 2012

Zabijanie miłości

Niedziela w TVP Kultura stała pod znakiem Janusza Głowackiego. Kim Głowacki jest, pisać nie będę, bo i po co? Lubię tego autora i cenię. Płytę DVD z inscenizacją w gwiazdorskiej obsadzie (Dymna, Peszek, Trela) „Antygony w Nowym Jorku” postawiłem pomiędzy „Cinema Paradiso” Giuseppe Tornatore a Nikity Michałkowa „Spalonych słońcem”. I nie jest to ustawienie przypadkowe, warto zaznaczyć. Wczoraj TVP Kultura pokazała „Rejs” i „Trzeba zabić tę miłość”. O „Rejsie” napisano już chyba wszystko, zatem kilka słów o tym drugim filmie, który widziałem dwukrotnie. Nakręcono go w 1972 roku. Reżyserował zmarły w zeszłym roku Janusz Morgenstern. Główne role zagrali młodziutka Jadwiga Jankowska-Cieślak (chyba właśnie wtedy obroniła dyplom PWST w Warszawie) i Andrzej Malec. Aktorka zrobiła potem wielką karierę, łącznie ze złotą Palmą w Cannes (węgierski obraz pt. „Inne spojrzenie”), zaś Malec przepadł. W roku 1988 ostatni jak dotychczas raz zagrał w filmie fabularnym („Błąd w rachunku”) i stał się aktorem serialowym („Wydział zabójstw" – rola pracownika cmentarza, „Miodowe lata” – zagrał oszusta). Tak to w tym fachu bywa. Jest w „Trzeba zabić tę miłość” wątek, który najmocniej utrwalił się w mojej pamięci. To sceny, w których Jan Himilsbach – stróż magazynu zaprzyjaźnia się z psem. Najpierw jednak jeden przygląda się drugiemu. Nieufny pies i samotny człowiek. Wysiłki tego drugiego (przekupstwo w postaci kiełbasy) przynoszą oczekiwany skutek. Pies nabiera zaufania, wkrótce zamieszkuje z człowiekiem. Z bezpańskiego, wystraszonego stworzenia zamienia się w czujnego obrońcę i przyjaciela. I tu dochodzę do sedna. Himilsbach – stróż prowadzi nielegalne interesy. Pod osłoną nocy handluje towarem z magazynu. Lecz psi stróż, ilekroć zjawiają się kupcy, podnosi jazgot, czym demaskuje złodziejstwo. Zapada decyzja. Pies musi zamilknąć lub odejść. Ponieważ, jak to pies, nie chce przestać szczekać Himilsbach, próbuje go przepędzić. Ale pies wraca. Znalazł dom i swoje miejsce przy boku człowieka. Wtedy stróż decyduje się na zabicie psa. To świetna scena. Oto zdemoralizowany człowiek dokonuje jedynego dopuszczalnego w jego umyśle wyboru. Usuwa tego, który go bezwarunkowo kocha, bo nie jest w stanie zrezygnować ze swojego dotychczasowego postępowania. Jemu nawet nie przyjdzie do głowy, żeby przestać kraść, ocalić przyjaźń ze zwierzęciem. On musi zabić tę miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz